Do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych skierowana została kolejna skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego, tym razem od wyroku oddalającego apelację powoda w sprawie o zapłatę. W jego ocenie w tej sprawie doszło do nieprawidłowego zinterpretowania i zastosowania w prawie cywilnym tzw. „metody dyferencyjnej". 

Czytaj: SN: Odsetki wyższe niż dług rażąco naruszą prawo>>

O co chodzi w sprawie? 

W wyniku kolizji, która miała miejsce 19 marca 2009 roku, doszło do uszkodzenia pojazdu powoda. Towarzystwo Ubezpieczeniowe na podstawie dokonanej kalkulacji ustaliło, że koszt naprawy przewyższa wartość rynkową samochodu, a zatem zaistniała szkoda całkowita i naprawa pojazdu jest ekonomicznie nieopłacalna. Uznając, że szkoda faktycznie poniesiona przez powoda stanowi różnicę pomiędzy wartością rynkową pojazdu, a wartością pozostałości, Towarzystwo wypłaciło mu odszkodowanie w wysokości nieco ponad 15 tys. zł. Kwota ta obejmowała koszty naprawy wynikające z kalkulacji sporządzonej w postępowaniu likwidacyjnym oraz koszty holowania pojazdu.

Czytaj w LEX: Ereciński Tadeusz, Weitz Karol, Skarga nadzwyczajna w sprawach cywilnych >

Właściciel wystąpił jednak przeciwko ubezpieczycielowi i wniósł o zasądzenie kwoty 30 tys. 764 zł wraz z ustawowymi odsetkami tytułem rzeczywistej wartości szkody i poniesionymi przez niego kosztami związanymi z podejmowanymi czynnościami mającymi na celu uzyskanie odszkodowania i zabezpieczenie pojazdu.

Sąd Rejonowy w Łomży wyrokiem z 26 lutego 2010 roku zasądził od pozwanego Towarzystwa kwotę 1 556,85 zł wraz z ustawowymi odsetkami, a w pozostałym zakresie powództwo oddalił. W jego ocenie rzeczywistą szkodą powoda była różnica pomiędzy wartością rynkową samochodu wyliczoną przez biegłego sądowego - 26 tys. 100 zł, a wartością auta w stanie uszkodzonym, czyli kwotą 8 tys. zł. Tę kwotę dodatkowo - jak wskazał - należało pomniejszyć o 14 tys. 697 zł otrzymaną przez powoda od Towarzystwa i o kwotę 4 tys. zł uzyskaną ze sprzedaży wraku pojazdu.

Czytaj w LEX: Zembrzuski Tadeusz, Skarga nadzwyczajna w polskim postępowaniu cywilnym >

Tym samym uznał, że otrzymał od ubezpieczyciela sprawcy kolizji kwotę wyższą od poniesionej szkody. Jednocześnie wskazano, że poniósł niewątpliwie koszty parkowania uszkodzonego samochodu w wysokości 1,2 tys. zł, a do tego należał mu się zwrotu kwoty 365 zł tytułem kosztów sporządzenia opinii prywatnej.

Czytaj w LEX: Kotowski Artur, Skarga nadzwyczajna na tle modeli kontroli odwoławczej >

 

Sprawa trafia do apelacji

Apelację od tego wyroku wniósł pełnomocnik powoda, zarzucając rażące naruszenie prawa materialnego oraz prawa procesowego. Jednocześnie zarzucił błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę zaskarżonego wyroku.

Sąd Okręgowy w Łomży - 5 sierpnia 2010 roku - oddalił apelację powoda. W pełni podzielił ustalenia faktyczne i prawne poczynione przez sąd I instancji. Wskazał m.in. że w sytuacji, gdy zdarzenie, które spowodowało szkodę przynosi jednocześnie korzyść poszkodowanemu należy ową korzyść uwzględnić przy określaniu wysokości odszkodowania. W konsekwencji, Sąd Okręgowy uznał, że Sąd Rejonowy prawidłowo odliczył od wartości rzeczywiście poniesionej szkody uzyskaną przez poszkodowanego cenę z tytułu sprzedaży wraku auta.

Czytaj w LEX: Zembrzuski Tadeusz, Wpływ wprowadzenia skargi nadzwyczajnej na skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia >

Orzeczenie wydane z rażącym naruszeniem prawa 

Prokurator Generalny w skardze nadzwyczajnej zarzucił wyrokowi Sądu Okręgowego w Łomży rażące naruszenie prawa procesowego oraz prawa materialnego poprzez błędną wykładnię oraz niewłaściwe zastosowanie przepisów prawa. Wskazał, że w przedmiotowej sprawie uchybienia sądów orzekających, doprowadziły do sytuacji, w której powód został pozbawiony możliwości uzyskania należnego mu odszkodowania, w pełnej należnej mu wysokości określonej przepisami prawa.

Czytaj w LEX: Kluza Jan, Wpływ skargi nadzwyczajnej na możliwość składania przez strony skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawach karnych oraz cywilnych >

Ponadto, zdaniem Prokuratora Generalnego, wydanie przez sąd II instancji orzeczenia, wbrew obciążającemu go obowiązkowi rozpoznania istoty sprawy i dokonania prawidłowej oceny materialno - prawnej, jest sprzeczne nie tylko z bezwzględnie obowiązującymi przepisami prawa, ale także z zasadą demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej.

- Orzeczenie to bowiem usankcjonowało wyrok sądu I instancji wydany z rażącym naruszeniem przepisów prawa materialnego stanowiących o odpowiedzialności zobowiązanego do odszkodowania i statuujących uprawnienia poszkodowanego oraz stanowiących, że szkodą majątkową w rozumieniu prawa cywilnego jest powstała wbrew woli poszkodowanego różnica między obecnym jego stanem majątkowym, a tym stanem, jaki zaistniałby, gdyby nie nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę - wskazał. 

Czytaj: Eksmisja bez prawa do lokalu socjalnego - skarga nadzwyczajna prokuratury>>

Odszkodowanie ma kompensować szkodę

Prokurator podkreśla, że podstawową funkcją odszkodowania jest kompensacja szkody, a to - jak dodaje - oznacza, że odszkodowanie powinno przywrócić w majątku poszkodowanego stan nienaruszony zdarzeniem wywołującym szkodę. 

- Sąd Rejonowy w Łomży, a następnie Sąd Okręgowy w Łomży, obliczając wysokość należnego powodowi odszkodowania w sposób nieprawidłowy zinterpretował i zastosował stosowaną w prawie cywilnym tzw. „metodę dyferencyjną". Zakłada ona, że należy porównać stan całości majątku poszkodowanego powstały wskutek zdarzenia sprawczego np. kolizji z hipotetycznym stanem, który by zaistniał, gdyby zdarzenie takie nie miało miejsca - przypomniano w skardze. I dodano, że konsekwencją zastosowania tej metody jest m.in. konieczność uwzględnienia także ewentualnych korzyści, jakie z powodu zajścia zdarzenia sprawczego mógł odnieść poszkodowany. 

- Sądy orzekające w przedmiotowej sprawie stosując metodę dyferencyjną, powinny porównać wartość pojazdu przed powstaniem szkody w stosunku do wartości pozostałości samochodu, a następnie uzyskaną kwotę pomniejszyć o kwotę uprzednio wypłaconego przez ubezpieczyciela odszkodowania w zakresie dotyczącym pojazdu. Bezzasadne było zatem pomniejszanie odszkodowania dwukrotnie o tą samą zmienną, tj. wartość pojazdu po uszkodzeniu w kwocie oszacowanej przez biegłego oraz w kwocie podawanej przez powoda, jako cena uzyskana ze sprzedaży samochodu po zdarzeniu - dodano. 

 


Sprzedaż nie miała znaczenia

W ocenie prokuratury sądy błędnie uznały także, że fakt sprzedania przez poszkodowanego uszkodzonego pojazdu przed wytoczeniem powództwa świadczy o tym, iż nie zamierzał naprawiać auta, co winno mieć przełożenie na sposób wyliczenia należnego mu odszkodowania. 
- Zgodnie z ugruntowanym orzecznictwem Sądu Najwyższego, dla powstania roszczenia o naprawienie szkody w postaci kosztów naprawy pojazdu nie mają znaczenia późniejsze zdarzenia między innymi w postaci sprzedaży uszkodzonego lub już naprawionego pojazdu, a zakres odszkodowania nie zależy od tego, czy poszkodowany dokonał restytucji i czy w ogóle ma taki zamiar - dodano. 

W ocenie Prokuratora Generalnego wyrok powinien zostać uchylony w całości, a ubezpieczyciel powinien wypłacić właścicielowi auta jeszcze prawie 5 tys. zł z odsetkami. 

Zobacz procedury w LEX: