Beata Dązbłaż:  Czy prawo dostatecznie gwarantuje osobom z niepełnosprawnościami dostęp do wymiaru sprawiedliwości?

Michał Urban:  Artykuł 32 Konstytucji RP mówi o tym, że wszyscy są równi wobec prawa i mają prawo do równego traktowania przez władzę publiczną. Nikt nie może być dyskryminowany przez władzę publiczną z jakiegokolwiek powodu. Jednak w praktyce bywa niestety bardzo różnie. Konwencja ONZ przyspieszyła pewne wdrożenia i jest elementem nacisku. Bardzo duże znaczenie ma tu także ustawa o zapewnieniu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami z dnia 19 lipca 2019 r. Najważniejsza jest jednak chęć szkolenia się w tym temacie osób z szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwość, bo to pokazuje, że społeczeństwo potrzebuje wiedzy.        

Mamy rozwiązania prawne dotyczące zapewnienia dostępności instytucji publicznych. To ustawa, o której Pan wspomniał, a także ustawa o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych z 2019 r.  Jest też ustawa z 2011 r. o polskim języku migowym i innych środkach komunikowania się. Jak wygląda w praktyce znajomość i realizacja tych przepisów w instytucjach wymiaru sprawiedliwości?

Jest coraz lepiej i na pewno idziemy w dobrym kierunku. Bardzo ważny był tu ogólnopolski projekt dotyczący dostępności do wymiaru sprawiedliwości, w którym współprowadziłem szkolenia wraz z mec. Katarzyną Hebą. Dostępność wymiaru sprawiedliwości opiera się na wyposażeniu w wiedzę wszystkich pracowników wymiaru sprawiedliwości. Zarówno pracowników administracyjnych, orzeczników, biegłych, kadry zarządzającej sądem, ale także pełnomocników procesowych. Oczywiście realizowana jest ustawa o zapewnieniu dostępności osobom ze szczególnymi potrzebami, która systemowo uregulowała dostęp do wymiaru sprawiedliwości w zakresie dostępności architektonicznej, informacyjno-komunikacyjnej i cyfrowej. Patrzę na to jednak szerzej, nie tylko od strony technicznej. Oczywiście, że konieczne są rozwiązania, dzięki którym osoby ze szczególnymi potrzebami mogą np. dostać się do sądu. Dzięki pewnym narzędziom mogą też łatwiej zasięgnąć informacji.

 


Co z możliwością skomunikowania się z sądem?

Kluczowa jest praktyka uczestnictwa osoby z niepełnosprawnością w postępowaniu, a ona opiera się na wiedzy pracowników wymiaru sprawiedliwości o różnym funkcjonowaniu osób z różnymi niepełnosprawnościami. Dopiero to w pełni gwarantuje, że osoba uczestnicząca w rozprawie, czy w innych czynnościach, będzie miała zapewnioną możliwość swobodnego komunikowania się z sądem i bycia zrozumianą, bo komunikacja jest podstawą wszystkiego. Dostępność postrzegam więc jako możliwość swobodnego komunikowania się z sądem.

Rozwiązania techniczne są ważne, ale musimy wiedzieć, jak z nich skorzystać. W pewnym hotelu, gdzie prowadziliśmy szkolenie z dostępności skorzystaliśmy z przycisku przywołującego pomoc w toalecie. Czekaliśmy dziesięć minut, nikt do nas nie dotarł. Natomiast okazało się, że już miano wzywać straż pożarną, ponieważ w recepcji pulsował na czerwono i wył wręcz na cały hol hotelowy alarm, tylko nikt nie wiedział do czego służy i jak go wyłączyć. A wyłączyć go można było dopiero w łazience, w której wciśnięto przycisk SOS. Wiedza i szkolenia są więc kluczowe. Nawet najlepiej przygotowany system, w tym także, nazwijmy to, system dostępności dla osób ze szczególnymi potrzebami potrafi źle działać, gdy osobom w nim uczestniczącym brak wiedzy, gdyż najsłabszym ogniwem każdego systemu jest po prostu człowiek.  

Wracając do znajomości przepisów, z doświadczeń spotkań z pracownikami wymiaru sprawiedliwości wynika, że na pewno mniej w praktyce sądowej znana jest ustawa z 2011 r. o polskim języku migowym i innych środkach komunikowania się, a bywają sytuacje, iż jest ona kluczowa w sprawach sądowych.

Wydaje się, że osoby z niepełnosprawnością słuchu mają wciąż duże problemy, aby bez przeszkód komunikować się w instytucjach publicznych, które są zobowiązane do zapewnienia dostępności. Wymiar sprawiedliwości chyba nie jest wyjątkiem?

Na szkoleniach omawiamy, jak stosować ustawę o polskim języku migowym (PJM) i innych środkach komunikowania się. W praktyce jej niestosowanie może prowadzić do naruszenia praw osoby głuchej czy niedosłyszącej i znane są mi takie przypadki. Są one coraz rzadsze z uwagi właśnie, m.in. na szkolenia w tym zakresie. Trzeba wiedzieć, że nie zawsze wystarczającym rozwiązaniem jest pętla indukcyjna (system wspomagania słuchu osób niedosłyszących - red. )w sądzie czy nawet zapewnienie tłumacza języka migowego (PJM). Pętla indukcyjna potrzebna jest, m.in. osobom niedosłyszącym, które noszą aparat słuchowy. Aparat musi mieć opcję przełączenia się w tryb pętli. To sprowadza się do wiedzy, że nawet osoby w jednej grupie niepełnosprawności, w tym przypadku osoby z niepełnosprawnością słuchu, funkcjonują różnie. Może być tak, że dla niektórych osób z tej grupy pętla indukcyjna nie będzie przydatna, bo potrzebują innego kanału komunikacji. A jest ona kluczowa, dlatego konieczne jest dostosowanie rozwiązań do potrzeb konkretnej osoby z danym rodzajem niepełnosprawności. Często brakuje wiedzy wśród pracowników sądów właśnie o tych różnicach w funkcjonowaniu osób ze szczególnymi potrzebami. Kiedy wiemy, jak osoba funkcjonuje z określoną niepełnosprawnością, możemy zadbać o to, żeby proces komunikacji przebiegł sprawnie. Wystarczy zapytać - oczywiście w odpowiedni sposób -  jak z panią lub panem najlepiej się komunikować. 

Czy może Pan podać przykład konkretnych spraw, które przybierały niekorzystny obrót dla osoby z niepełnosprawnością słuchu właśnie poprzez problemy komunikacyjne?

Spotkałem się w praktyce sądowej z takim sprawami. W jednej z nich porozumienie z osobą poprzez pętlę indukcyjną nie było możliwe. Został więc powołany tłumacz PJM, ale nie był on rozumiany przez osobę z niepełnosprawnością słuchu na sali sądowej. Dlatego, że miała ona małe kontakty społeczne, a w domu porozumiewała się, można powiedzieć, dialektem – niektórymi znakami z PJM i znakami ustalonymi z rodziną. Nie mogła zrozumieć tłumacza PJM w sądzie. Sąd zwolnił więc tłumacza z obowiązku tłumaczenia. Osoba głucha pozostała bez kontaktu z otoczeniem w toczącym się procesie. Formalnie  miała ona chroniony swój interes prawny, gdyż reprezentował ją pełnomocnik procesowy.

Nieznajomość narzędzi ustawy o języku migowym - w tym przypadku zarówno po stronie sądu, jak i pełnomocnika - sprawiła, że sprawa zaczęła przybierać niekorzystny obrót dla osoby głuchej, ale przede wszystkim z powodu braku możliwości komunikowania się. Jak bowiem osoba głucha bez pomocy tłumacza ma przejść np. badanie biegłych, odpowiedzieć na pytania, których nie rozumie lub rozumie je częściowo? Wystarczyło tu jednak, by zastosować w sprawie instytucję osoby przybranej na podstawie ustawy o języku migowym.

W tym przypadku mógł być nią np. ojciec osoby z niepełnosprawnością jako swego rodzaju pośrednik w tłumaczeniu, między osobą z niepełnosprawnością a sądem, w tym biegłymi. Brak zastosowania tego rozwiązania spowodował, że osoba była pozbawiona możliwości obrony swoich praw, z czego można było wyprowadzić zarzut nieważności postępowania. Jest to jaskrawy i wydaje się wręcz nieprawdopodobny przykład wpływu nieznajomości zastosowania instytucji osoby przybranej w postępowaniu sądowym, która, co trzeba zaznaczyć, nie jest pełnomocnikiem osoby z niepełnosprawnością słuchu, ale takie przypadki miały miejsce i miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie ich mniej lub w ogóle.    

Czy skorzystanie z osoby przybranej w takiej sytuacji wymaga zastosowania jakiejś szczególnej procedury w sądzie?

Zastosowanie tego rozwiązania jest proste. Sąd może powołać osobę przybraną, która jest po prostu „ustami” osoby z niepełnosprawnością słuchu. Aby, „wprowadzić” osobę przybraną do postępowania, należy wpisać jej dane osobowe do protokołu rozprawy. Należy ją zaprotokołować właśnie jako osobę przybraną zgodnie z brzmieniem, czyli definicją w przepisach ustawy o języku migowym, powołując przy tym stosowny artykuł. W czasie szkoleń uczulamy orzeczników, aby zawsze uprzednio pytać osobę, jak z nią najlepiej się komunikować – co wspominałem już wcześniej - aby ustalić najbardziej dogodny dla niej kanał komunikacji. Trzeba zrozumieć, że każda osoba głucha inaczej funkcjonuje. Dlatego jeszcze raz podkreślam - wiedza jest kluczowa - bo za nią idzie właściwe dostosowanie sądu.

W czasie szkoleń okazywało się, że pracownicy sądów mieli wrażenie, że osoba z niepełnosprawnością słuchu przede wszystkim używa aparatów albo miga w PJM, i jednocześnie świetnie mówi i pisze w języku polskim. Pamiętajmy, że PJM i język polski, to dwa różne języki. Dawaliśmy przykłady autentycznych tekstów napisanych przez osoby głuche o różnym funkcjonowaniu językowym i próbowaliśmy jako grupa szkoleniowa ustalić sens tego tekstu. To było pomocne w zrozumieniu specyfiki komunikowania się tej grupy osób i pokazywało jej różnorodność a tym samym konieczność dopasowania kanału komunikacji do możliwości konkretnej osoby.   

Co z biegłymi? Zdarzają się przecież takie przypadki, że opinia biegłego, który nie zna specyfiki funkcjonowania danej osoby z niepełnosprawnością, nie przystaje do stanu faktycznego, co potem wpływa na przebieg sprawy.

Dlatego bardzo ważne jest także szkolenie biegłych. Niestety żaden projekt do tej pory nie dotyczył tej grupy. Zdarza się, że właśnie z braku wiedzy o funkcjonowaniu danej niepełnosprawności wychodzą badania niezgodne ze stanem faktycznym. Sprawa może wtedy skończyć się wyrokiem niekorzystnym dla osoby z niepełnosprawnością. Np. podczas badania osoby z niepełnosprawnością słuchu przez biegłego powinna być obecna osoba przybrana, jeśli nie ma tłumacza PJM albo osoba nie rozumie tłumacza. Często jednak osoba przybrana jest wypraszana przez biegłego już na początku badania, bo biegły nie chce obecności osoby trzeciej, w szczególności, że nie jest ona oficjalnie tłumaczem PJM.

Takie przypadki zdarzają się już bardzo rzadko, co zawdzięczamy m.in. ustawie o zapewnieniu dostępności z 19 lipca 2019 r., ale niestety mają miejsce. Badanie wykonane bez obecności tłumacza czy osoby przybranej jest obciążone wadą z uwagi na możliwe błędy w komunikacji. Co powoduje, że należy taką opinię skarżyć. Badanie będzie przeprowadzane w tym zakresie ponownie, przedłuża to jednak postępowanie nawet o kilka miesięcy.

Co należy zrobić, żeby osoba przybrana mogła uczestniczyć w badaniu biegłego?

W takich wypadkach osobiście wnioskuję do sądu, żeby w postanowieniu o przeprowadzeniu dowodu było wpisane, że w czasie badania biegłego będzie uczestniczyć osoba przybrana, wymieniona z imienia i nazwiska. O ile biegli przestają kwestionować obecność osoby trzeciej na badaniu w postaci tłumacza języka PJM, o tyle instytucja prawna osoby przybranej nadal jest mało znana, i przez to może być kwestionowana przez biegłych. Dlatego wpisanie osoby przybranej w postanowienie o przeprowadzeniu dowodu z badania osoby jest bardzo dobrą praktyką. To procentuje tym, że badanie przeprowadzane jest w sposób pełny, bo była zachowana możliwość pełnej komunikacji.  

Potrzebujemy szkolić biegłych? 

Zdecydowanie. Ale jak wspomniałem nie ma takich szkoleń. Jak to jest ważne, widać także na przykładzie osób w spektrum autyzmu, których zachowanie może niejednokrotnie być niezrozumiałe dla osób postronnych. Osoby te funkcjonują bardzo różnie. Dla przykładu – mogą to być osoby bardzo inteligentne i wykształcone, ale z niskimi kompetencjami społecznymi. Znam opinie biegłych, którzy w takim przypadku oparli się na wysokim ilorazie inteligencji osoby, podkreślając, że jeżeli ktoś np. studiuje to na pewno poradzi sobie bez problemu w życiu i w pracy, bo jest inteligentny. Zachowania osoby autystycznej w zakresie rozumienia norm społecznych mogą być klasyfikowane przez biegłych jako po prostu niegrzeczne i złe zachowywanie się. Często odpowiedzialność zrzuca się na rodziców. Tymczasem prawda jest taka, że osoba ta ze względu na swoje np. lęki, fobie, natręctwa i brak rozumienia norm społecznych nie mogła się na niczym skupić, nie mogła niczego dokończyć, wchodziła w konflikty i została np. ostatecznie usunięta z uczelni.

Dopiero pełna wiedza o możliwościach funkcjonalnych osób z niepełnosprawnościami, pozwala ustalić w badaniu ich prawdziwe trudności i możliwości funkcjonowania. Znam przypadki rodzin, które musiały przejść przez postępowanie sądowe w sprawach rodzinnych w sprawie swoich dzieci w spektrum autyzmu, bo zachodziło podejrzenie na przykład o stosowanie przemocy w domu. Tylko dlatego, że ich dziecko z autyzmem na przykład krzyczało przez okno, że potrzebuje pomocy czy zachowywało się agresywnie na ulicy. Tymczasem takie zachowanie było po prostu formą odreagowania osoby z uwagi na wcześniej przebyty stres, było rozładowaniem napięcia. To ogromna trauma dla takiej rodziny.

Dlatego właściwe badanie biegłego, a czasem nawet wiedza sądu o danym schorzeniu ma tu kluczowe znaczenie. Postępowanie zostaje na przykład umorzone, gdyż nie stwierdza się przemocy czy demoralizacji tej osoby, tylko potwierdza istnienie schorzenia i wynikających z tego trudnych zachowań. Należy więc wskazać, iż coraz większa wiedza o neuroróżnorodności powoduje, iż osoby z autyzmem - w tym np. z zespołem Aspergera - spotykają się z coraz większym zrozumieniem w postępowaniach sądowych.       

Obecnie mamy dwa rozporządzenia, nad którymi pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości: w sprawie sposobu przygotowania i przeprowadzenia wysłuchania dziecka oraz warunków, jakim mają odpowiadać pomieszczenia przeznaczone do przeprowadzania takich wysłuchań oraz rozporządzenie w sprawie sposobu przygotowania wysłuchania osoby z niepełnosprawnością oraz warunków, w jakich powinno odbywać się wysłuchanie. Chodzi o sytuacje, gdy ustalany jest dla niej kurator. Jakie znaczenie będzie miała komunikacja alternatywna w sądzie?

Być może będzie mniej wniosków o ubezwłasnowolnienie do czasu likwidacji tej instytucji. Do tej pory bariery komunikacyjne w sądzie sprawiały, że mówiąc bardzo ogólnie, osoby nie komunikujące się sprawnie, na przykład z uwagi na niepełnosprawność intelektualną, „wpadały” przymusowo w tryb postępowania o ubezwłasnowolnienie. Na przykład, często tak kończyły się sprawy spadkowe, gdy jednym ze spadkobierców była osoba niepełnosprawna intelektualnie. Dzięki zmianom w przepisach do postępowania wkracza możliwość komunikacji alternatywnej. Mamy już powołanych pierwszych biegłych od komunikacji alternatywnej. Sądy są więc wyposażane w odpowiednie narzędzia. Na przykład w postępowaniu o kuratora zgodnie z art. 183 par. 13 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego sąd jest zobowiązany do ustalenia komunikacji z osobą. Przepis wskazuje, iż przy wyborze kuratora i określeniu zakresu jego obowiązków oraz uprawnień sąd opiekuńczy uwzględnia w szczególności sposób funkcjonowania osoby niepełnosprawnej, w tym w zakresie jej funkcji intelektualnych oraz sposobu porozumiewania się z otoczeniem. Jednakże, zawsze trzeba też pamiętać, że my jako strona mamy inicjatywę dowodową dotyczącą, m.in. sposobów komunikacji danej osoby i korzystajmy z tego prawa.

Dr Michał Urban, radca prawny prowadzący własną kancelarię Urban Legal. W latach 2011-2015 członek Komisji Ekspertów ds. Osób z Niepełnosprawnością przy Rzeczniku Praw Obywatelskich oraz członek Powiatowej Społecznej Rady ds. Osób z Niepełnosprawnością działającej przy Prezydencie Miasta Gdyni. Od 2016 r. członek Komisji ds. praw człowieka i współpracy z organizacjami pozarządowymi a następnie członek Komisji ds. edukacji prawnej i pro bono działającej przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Gdańsku. Specjalizuje się m.in. w prawie osób z niepełnosprawnościami. Od kilku lat prowadzi szkolenia z dostępności instytucji wymiaru sprawiedliwości, m.in. dla pracowników sądów, w ramach projektów ogólnopolskich, wykładów dla Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, dla samorządów i izb skarbowych.