Pokazują to ponad 5-letnie badania dr Agnieszki Doczekalskiej z Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa UE Akademii Leona Koźmińskiego. - Jeśli jest rozbieżność między wersjami językowymi aktu unijnego, to może się okazać, że obywatel postępuje niezgodnie z prawem - ostrzega ich autorka.

Czytaj:  SN: Składki ZUS od tłumaczy zależą od treści umowy>>
 

Spory wokół pojęć prawnych

Badania z pogranicza prawa i lingwistyki pokazują, że jednolite prawo unijne, bywa inaczej rozumiane na Malcie czy w Danii, ale też w Polsce przez różnych prawników.  Na przykład tłumaczenie angielskiego pojęcia tzw. sham litigation budzi wątpliwości polskich specjalistów od prawa konkurencji.

Radca prawny Aleksander Stawicki senior partner w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr, stosuje obrazowy opis tej praktyki: „strategia zakładająca wytaczanie wielu zbędnych procesów sądowych czy administracyjnych”. Dr Piotr Semeniuk z Wydziału Prawa Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego używa pojęcia „dokuczliwe procesowanie się”, choć z pewnymi wątpliwościami, na ile to tłumaczenie w pełni oddaje istotę sham litigation, w której chodzi raczej o specyficzny rodzaj kampanii sądowej mającej na celu nękanie konkurentów.

Interpretacje językowe w Trybunale

Te spory trafiają nawet do Trybunału Sprawiedliwości UE w postaci pytań prejudycjalnych sądów.

I tak w sprawie Skoma-Lux przeciwko Celní ředitelství Olomouc chodziło o interpretację rozporządzenia unijnego, które nie miało czeskiej wersji językowej.  Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu odpowiadając na pytanie sądu czeskiego stwierdził, że rozporządzenie bezpośrednio obowiązujące i skuteczne, jeśli nie ma prawidłowej publikacji w Dzienniku Urzędowym UE, to nie może  nakładać na obywateli obowiązków z niego wynikających ( wyrok z 11 grudnia 2007 r. w sprawie C-161/06).

Według TSUE art. 58 Aktu  dotyczącego warunków przystąpienia do Unii Europejskiej Republiki Czeskiej sprzeciwia się temu, aby można było powołać się na obowiązki zawarte w przepisach wspólnotowych, które nie zostały opublikowane w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej w języku nowego państwa członkowskiego, jeżeli język ten jest językiem urzędowym Unii Europejskiej, wobec jednostek w tym państwie, nawet jeżeli mogły one zapoznać się z tymi przepisami przy użyciu innych środków.

Nasz polski Naczelny Sąd Administracyjny zadał pytanie TSUE, czy jeżeli są rozbieżności w tłumaczeniu, wersja krajowa jest nieprawidłowa, błędna i nakłada obowiązki, to czy można zastosować wyrok Skoma-Lux i stwierdzić, że to też jest brak publikacji w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej. Trybunał nie odpowiedział na to pytanie.

 


Zjawisko hybrydowości

W aktach prawa unijnego, mimo zasady autonomicznej wykładni, znajdują się wyrażenia, którym należy przypisać znaczenie krajowe. To powoduje zjawisko hybrydowości - zauważa dr Doczekalska.

W jednym tekście obok autonomicznych pojęć prawa UE mogą się pojawić pojęcia krajowe. Mimo reguły, według której należy wyrażeniom w aktach prawa UE nadawać znaczenie unijne,  chyba że akt prawny wyraźnie wskazuje, że jest to wyrażenie krajowe, sądy krajowe zadają w tej kwestii pytania prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości. Np. pytania dotyczyły pojęć takich jak pojęcie „osoby trzeciej odpowiedzialnej za szkodę” (C‑494/14), „parodii” (C‑201/13), „orzeczenia sądowego” (C‑453/16 PPU).

Hybrydyzacji może podlegać nie tylko język prawa UE, ale również języki prawa państw członkowskich. Na przykład w wyniku transpozycji dyrektyw w aktach prawa krajowego mogą pojawiać się zapożyczenia z innych języków.  W polskiej ustawach możemy znaleźć wyrazy angielskie, np. timeshare.

Przed przystąpieniem do UE wyraz „timeshare”- miał polski odpowiednik (długi i opisowy: prawo korzystania z budynku lub pomieszczenia mieszkalnego w oznaczonym czasie w każdym roku), ale w wyniku transpozycji unijnej dyrektywy - zwrot angielski wszedł do polskiej terminologii (ustawa z 16 września 2011 r. o timeshare). Hybrydyzacja nasila się wówczas, gdy transpozycji dokonuje się kopiując przepisy dyrektywy słowo w słowo.  Z badań wynika, że taką technikę często stosują Malta i Wielka Brytania, podczas gdy Irlandia chętniej poszukuje sformułowań krajowych.

 


Można sobie poradzić?

A jak sprawę widzą tłumacze przysięgli zaangażowani w translacje aktów oskarżenia i aktów notarialnych?

- W moich językach rozbieżności nie są aż tak wielkie - mówi Jan Bukowski, tłumacz przysięgły języka czeskiego, chorwackiego oraz tłumacz języka serbskiego. -  Są rozbieżności językowe między wersjami oryginalną a chorwackimi na przykład w europejskim nakazie aresztowania i europejskim nakazie dochodzeniowym. W formularzach polskich czasem nie ma sformułowań użytych w wersji czeskiej czy chorwackiej. Te dokumenty nie zawsze są spójne - dodaje i stwierdza, że nie widzi większego problemu, gdyż obok tłumaczenia na język krajowy danego artykułu dyrektywy, jest oryginalna wersja. Chociaż przyznaje, że tłumacze nie wiedzą, której wersji mają używać.

Wpływ języka francuskiego

Zdaniem dr Agnieszki Doczekalskiej terminologia prawa unijnego jest trudna. Przez pierwsze lata naszej obecności w Unii np. unijny organ sądowy nazywaliśmy Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (ETS), ale od 2009 r. zaczęto tę instytucję nazywać Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Nazwa ta obejmuje Trybunał Sprawiedliwości, Sąd i sady wyspecjalizowane .

Na kształtowanie Trybunału i języka prawniczego w początkach Wspólnoty Europejskiej duży wpływ miała Francja i model francuski. Na przykład na francuskim rozwiązaniu oparta jest instytucja rzecznika generalnego, która jest nieznana w Polsce i większości państw członkowskich.

Wprowadzono ją pod wpływem Francji, która nie chciała zgodzić się na możliwość zgłaszania przez sędziów Trybunału zdania odrębnego. Zamiast zdania odrębnego Francja zaproponowała wprowadzenie opinii rzecznika, którą Trybunał nie jest związany.

Funkcja rzecznika generalnego jest wzorowana na francuskim Commissaire du gouvernement (obecnie Rapporteur public). Unijny rzecznik w języku francuskim nazywany jest „avocat général” – nazwa znana we Francji oznaczająca jednak podmiot, który pełni funkcje prokuratorskie nieprzypominające roli Rzecznika Generalnego – mówi doktor Doczekalska.  Obecnie nie ma żadnego sądu wyspecjalizowanego, ale istnieje możliwość jego powołania.