Zdarza się, że świadek i tłumacz mówią do jednego mikrofonu na sali sądowej. Stoją obok siebie o pół metra lub bliżej. Bez szyby ich oddzielającej, choć w maskach na twarzach.

Pismo do ministra o interwencję

Zagrożenie to dostrzegli już w październiku tego roku członkowie Związku Zawodowego Tłumaczy Przysięgłych w Polsce i wystosowali do ministra sprawiedliwości pismo w sprawie nakazania sądom zastosowania środków ochronnych wobec tłumaczy przysięgłych. A także zainstalowania przez sądy aparatury wzmacniającej głos każdego z uczestników procesu. Dlatego, że sąd czy adwokat w masce, w przyłbicy i za szybą pleksi nie dobrze słyszany. A tłumacz odpowiada za każde wypowiedziane na rozprawie słowo.  

Czytaj:  SN: Chaos w sprawach dyscyplinarnych tłumaczy przysięgłych>>

- Tłumaczom zależy też na dobrej współpracy z sekretariatami sądowymi - mówi Jan Bukowski, przewodniczący Związku Zawodowego Tłumaczy Przysięgłych w Polsce. Gdy strony lub świadek nie stawiają się na rozprawę, a zdarza się to w stanie pandemii bardzo często, obsługa sądu powinna zawiadamiać nie tylko pełnomocników, ale i tłumaczy, o czym często się zapomina. - Kiedy próbuję uzgodnić te sprawy, jestem traktowany jak osoba, która stwarza kolejny problem, gdyż trzeba ponownie wyjąć akta i je przewertować. Często też sekretarki sądowe nie chcą podawać telefonicznie informacji o następnych terminach posiedzeń czy rozpraw.

Odpowiedź z MS

W odpowiedzi na interwencję tłumaczy przysięgłych, Przemysław Wypych, zastępca dyrektora Departamentu Kadr i Organizacji Sądów Powszechnych i Wojskowych w Ministerstwie Sprawiedliwości napisał, że zostały już wydane w maju 2020 r. wytyczne ministra i Głównego Inspektora Sanitarnego dla funkcjonowania sądów w takcie epidemii SARS-Cov- 2 w Polsce.

Jednakże zalecenia wydane dyrektorom sadów powszechnych nie są wiążące. - Rekomendacje ministerstwa stanowią jedynie pomoc dla prezesów i dyrektorów sądów. W zasadzie wymogi sanitarne określone w rozporządzeniu RM z 9 października odnoszą się także do sądów - zaznacza dyr. Wypych. Określono zatem, że urzędy w związku z zagrożeniem wykonują tylko zadania niezbędne.  

Szczegółowe zasady dotyczące bezpieczeństwa przeprowadzania czynności sądowych z udziałem tłumaczy w obecnym stanie epidemii winny być określone zarządzeniem prezesów sądów w oparciu o aktualną sytuację epidemiczną na obszarze właściwości danego sądu - wskazuje dyrektor. - O ile zatem w konkretnych sądach nie stosuje się zabezpieczeń wobec tłumaczy, to z wnioskami o zmianę tego stanu rzeczy należy zwracać się do prezesów tych sądów.

Resort umywa ręce?

Dyrektor Wypych radzi zatem przesłanie pism o takiej treści jak do ministerstwa - do prezesów sądów.

Tłumacz Marcin Gos komentuje sprawę następująco: szkoda, że Ministerstwo Sprawiedliwości umywa ręce, bo nadzór administracyjny nad sądami jednak obejmuje i ten temat. Jego zdaniem, ministerstwo powinno podjąć konkretne kroki w stosunku do konkretnych sądów, które albo w ogóle lekceważą środki bezpieczeństwa, albo dyskryminują tłumaczy przez wyłączenie ich z ochrony.

Tłumacz uważa, że trzeba wszcząć wreszcie dyskusję na temat traktowania tłumaczy jako "mięsa armatniego, przynieś, podaj, pozamiataj i ogólnie jakiegoś takiego chłopca do bicia czy innego pariasa w całej tej strukturze, na jakiego tłumacze zostali wytypowani i co od lat widać choćby w sposobie odnoszenia się do nich na co dzień".