Sąd Najwyższy miał podjąć w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej pierwszą uchwałę. Jednak do tego nie doszło, gdyż sąd II instancji chciał tylko upewnić się, że ma rację. W orzecznictwie nie było poważnych rozbieżności - podkreślił przewodniczący sędzia.

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozpatrywała pytanie prawne, które postawił Sądowi Najwyższemu sąd apelacyjny rozpatrujący spór między Raiffeisen Bank Polska S.A. (wcześniej Polbank) a prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Czytaj: Milionowe kary dla banków za niedozwolone klauzule>>
 

Prezes Urzędu nałożył na bank w grudniu 2012 r. karę pieniężną w wysokości 605 tys. zł związku z naruszaniem zbiorowych interesów konsumentów poprzez stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych.

Zabrakło informacji

Praktyka ta polegała na wprowadzeniu w błąd poprzez niewłaściwe informowanie klientów (w art. 24 ust. 1 i ust. 2 pkt 3 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów). Chodziło o to, że bank organizując konkurs, nie poinformował uczestników, że warunkiem przyznania nagrody jest posiadanie na rachunku przynajmniej 6 zł.

Zobacz w LEX: Zasady reklamowania usług bankowych >

Bank odwołał się do sądu, a sąd I instancji oddalił powództwo. Natomiast Sąd Apelacyjny w Warszawie rozpatrując apelację powoda powziął wątpliwość, czy w sprawach z odwołania od decyzji Prezesa UOKiK, za zaniechania banku przed 25 grudnia 2014 r., bada się, czy powód nie działał w celu istotnego zniekształcenia zachowania gospodarczego konsumentów?​ I czy ta przesłanka jest istotna?

Błąd tłumacza i zła implementacja

Problem polegał na tym, że polski rząd błędnie implementował dyrektywę 2005/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 11 maja 2005 r. o nieuczciwych praktykach rynkowych. Dlatego, że w tłumaczeniu dodano konieczny cel, jaki miał przedsiębiorca.

W opinii powoda, pełnomocnika banku do 25 grudnia 2014 r., tj. do zmiany art. 4 ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym należało spełnić trzy przesłanki, by doszło do naruszenia;

  1. wprowadzająca w błąd praktykę,
  2. agresywną
  3. stosowanie sprzecznego z prawem kodeksu dobrych praktyk, jeśli mogą zniekształcić zachowania rynkowe przeciętnego konsumenta.

Takie brzmienie przepisu wynikało z błędnej implementacji dyrektywy. Skutki takiego zamieszania doprowadziły to tego, że przepisy krajowe były sprzeczne z prawem wspólnotowym. Czy wobec tego prezes Urzędu mógł badać cel przedsiębiorcy, którym miało być świadome wprowadzenie w błąd?

Zobacz w LEX: Ograniczenia w marketingu usług bankowych z uwagi na ochronę baz danych >

Bank wnosił o podjęcie uchwały stwierdzającej, że praktyka polegająca na wprowadzeniu w błąd nie powinna być badana pod kątem przesłanek z art. 4 ust. 1 ustawy (który wynikał ze źle przetłumaczonej dyrektywy). Przecież tłumacz nie może wpływać na interpretację przepisów.

Czytaj: Po kontroli UOKiK bank już nie zmusza do korzystania z płatnej usługi>>
 

Według pełnomocnika pozwanego prezesa UOKiK radcy prawnego Jana Ulańskiego, prezes interpretował dyrektywę i przepisy w interesie konsumentów.

SN odmawia podjęcia uchwały

- W tej sprawie Sąd Najwyższy nie ma wątpliwości, tylko chce się upewnić, czy rozumuje słusznie. A zatem nie ma podstaw do podjęcia uchwały - powiedział sędzia Marcin Łochowski. SN stwierdził, że nie ma w dyrektywie mowy o celowości działania przedsiębiorcy ani kierunkowości. Co więcej - według prawa unijnego - wszystkie wersje językowe, w tym także polska są równoprawne z angielską i francuską. Po zmianie spornego przepisu polskiej ustawy w grudniu 2014 r. wypadła przesłanka celowości.

Należało więc stosować przepis art. 4 ust. 2 ustawy jak to jest obecnie zapisane po nowelizacji.

Wina przedsiębiorcy nie ma znaczenia

Sąd Najwyższy przywołał wyrok z 16 kwietnia 2015 r. (III SK 24/14), według którego jednym z głównych kryteriów kwalifikacyjnych zachowania przedsiębiorcy jako praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumenta jest zatem bezprawność działania (zaniechania), czyli jego sprzeczność z prawem.

Bezprawność ma przy tym charakter obiektywny. Dla stwierdzenia bezprawności działania przedsiębiorcy bez znaczenia pozostaje strona podmiotowa czynu, tj. wina sprawcy. Chodzi o znaczenie subiektywne, które oznacza wadliwość procesu decyzyjnego sprawcy i stopień tej winy (umyślność lub nieumyślność), a także świadomość istnienia naruszonych norm prawnych.

Wykładnia pro-unijna

SN podzielił stanowisko Sądu Apelacyjnego i pełnomocnika banku, wskazując na czym polega wykładnia pro-unijna przepisu . Jej granice wyznaczają dwa warunki:

  • nie może być to wykładnia contra legem (wbrew prawu, a gdyby zastosować przesłanki podane przez prezesa Urzędu, z uwzględnieniem słowa "nie" to znaczenie zmieniłoby się o 180 stopni i byłoby wykładnią nielegalną)
  • nie można pogarszać sytuacji jednostki, z tym, że jednostka nie musi być konsumentem.

Dodatkowo SN wskazał, że w tym przypadku nie mamy do czynienia z niedokładnością transpozycji ale wprost ze sprzecznym brzmieniem przepisu. 

Podobnie wskazał TSUE w wyroku z 14 lipca 1994 w sprawie Paola Faccini Dori v. Recreb Srl (C-91/92), zgodnie z którym sąd krajowy wykonując obowiązek dokonywania wykładni prawa wewnętrznego w świetle brzmienia i celu dyrektywy, nie może wykraczać poza wyraźne brzmienie przepisu prawa wewnętrznego.

Również NSA w wyroku z 23 marca 2009 roku (I FPS 6/08) zwrócił uwagę, że wykładnia pro-wspólnotowa nie powinna mieć miejsca, gdy będzie prowadziła do rezultatów sprzecznych z efektami wykładni językowej, mogłoby to bowiem doprowadzić do niedopuszczalnej wykładni contra legem”.

Sygnatura akt I NSZP 1/18, postanowienie z 26 marca 2019 r.