Cena litra najpopularniejszej benzyny (95) przekracza już 5 zł, a cena litra oleju napędowego ociera się o tę granicę. Jest to związane z kosztem podstawowego surowca paliw na światowych giełdach. W ciągu roku cena baryłki ropy wzrosła z 68,32 dol. do 116,06 dol., a sytuację pogarsza dodatkowo niski kurs złotego. Aktualne wydarzenia na arenie międzynarodowej nie napawają optymizmem i trudno przypuszczać, by w najbliższym czasie ceny ropy znacząco spadły. Sytuację pogarsza fakt, że 1 maja zostaną zniesione ulgi akcyzowe na biokomponenty, które producenci oraz importerzy paliw muszą dodawać do benzyn i oleju napędowego. Szacuje się, że przełoży się to na wzrost cen paliw o 7–10 groszy na litrze.
- Wysokie ceny paliw mają negatywne skutki dla gospodarki, bowiem praktycznie każdy rodzaj działalności gospodarczej związany jest z koniecznością wykorzystywania środków transportu, napędzanych paliwami ropopochodnymi. Obecna cena paliw powoduje, że koszty prowadzenia działalności gospodarczej rosną, co obniża konkurencyjność naszych przedsiębiorstw – mówi Piotr Rogowiecki. Dla niektórych branż – takich jak transport osób czy towarów – wzrost cen paliw ma szczególnie negatywne skutki. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że prawo nie pozwala na odliczanie VAT od paliwa do pojazdów wykorzystywanych w prowadzeniu działalności gospodarczej.
Pracodawcy RP przypominają, że ceny paliw są kolejnym, po dużym wzroście cen żywności, czynnikiem inflacyjnym. - Inflacja w lutym w wysokości 3,6 proc. jest wyższa nie tylko od celu inflacyjnego NBP na ten rok, ale nawet od dopuszczalnego odchylenia od niego. Może to spowodować podniesienie stóp procentowych, co z kolei schłodziłoby koniunkturę – mówi ekspert.
Pracodawcy RP podkreślają, że zdają sobie sprawę z trudnej sytuacji finansów publicznych. Jednak wszelkie dokumenty strategiczne przygotowywane przez Ministerstwo Finansów warunkują przywrócenie budżetu do równowagi poprzez dynamiczny wzrost gospodarczy. A nie może być o nim mowy przy obecnej sytuacji na rynku paliwa.
- Przedsiębiorstwa wyższe koszty działalności związane z wysoką ceną paliw wezmą w pierwszej kolejności na siebie, jednak w długim i średnim terminie będą zmuszone przerzucić je na klientów, co zahamuje popyt krajowy, na którym w głównej mierze opiera się obecnie wzrost naszego PKB – wyjaśnia ekspert.
Pracodawcy RP podkreślają także, że utrata przychodów budżetu z tytułu obniżonej akcyzy na paliwa zostałaby zniwelowana przez wyższe wpływy z tytułu innych danin na rzecz państwa.