W środę w Sejmie, na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnego Rynku odbyło się wysłuchanie strony społecznej w sprawie nowelizacji przepisów o Państwowej Inspekcji Pracy. Chodzi o projekt zmian w ustawie o Państwowej Inspekcji Pracy oraz niektórych innych ustaw (nr UD 283), autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Projekt przyznaje inspektorom pracy nowe uprawnienie do przekształcania umów cywilnoprawnych w umowy o pracę na podstawie decyzji administracyjnej.
Choć prace nad projektem wciąż pozostają na etapie rządowym, to widać, jak wiele budzi on wątpliwości i zastrzeżeń.
Czytaj również: Zmiany w ustawie o PIP pod ostrzałem przedsiębiorców i resortów >>
Pracodawcy ostrzegają
W środę w Sejmie reprezentowane były obie strony dialogu społecznego: pracodawcy i związki zawodowe. Już na wstępie przypomniano, że zaproponowane rozwiązanie (czyli przekształcanie umów cywilnoprawnych w umowy o pracę) to realizacja kamienia milowego w ramach KPO. – Kamień milowy nie mówi, że decyzja ma być skuteczna od dnia jej wydania – zauważył Piotr Rogowiecki, dyrektor Departamentu Analiz i Legislacji Pracodawców RP, na wstępie swojej wypowiedzi. Jego zdaniem, projekt w obecnym kształcie jest nie do zaakceptowania.
Nadia Winiarska, ekspertka ds. zatrudnienia z Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan, wskazała, że obecny kierunek zmian budzi zastrzeżenia konstytucyjne i gospodarcze. Jak wskazywała, to rozwiązanie nie uwzględnia woli stron. Wiele osób świadomie wybiera umowy cywilnoprawne i zawarcie takiej umowy nie jest wymuszane. – Zmiany w prawie powinny być ewolucyjne a nie rewolucyjne – zaznaczyła.
Eksperci obecni na posiedzeniu Zespołu podali, że koszt przekształcenia jednej tylko umowy może wahać się od 120 do 450 tys. zł, i to bez uwzględniania składek na ubezpieczenie społeczne i podatków.
- Dajemy inspektorom broń atomową do ręki – padło z sali.
Pracodawcy zaniepokojeni byli też tempem prac nad tą projektowaną ustawą i przewidzianym terminem jej wejścia w życie, czyli 1 stycznia 2026 r.
Jak tłumaczyła Małgorzata Wójcik, wicedyrektor Departamentu Prawnego w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, termin ten wynika z ram czasowych, do przestrzegania których została zobowiązana Polska przez Unię Europejską. – Na ten moment nie ma możliwości wydłużenia vacatio legis – oznajmiła.
Cena promocyjna: 224.1 zł
|Cena regularna: 249 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 174.3 zł
Lewica i związkowcy naciskają
Na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wolnego Rynku obecny był także Łukasz Michnik, rzecznik Lewicy. – Jestem nie tylko rzecznikiem, ale także działaczem społecznym – powiedział na wstępie, by wytłumaczyć swoją obecność. Dalej zaś przekonywa, że przygotowane przez MRPiPS rozwiązania nie zmieniają obowiązującego prawa, a tylko zapewniają jego egzekwowalność.
Przeciwko – jak to mówili – „umowom śmieciowym” wypowiadali się obecni na sali Bartosz Kurzyca i Krzysztof Król ze związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza. Kurzyca, domagając się uchwalenia ustawy w proponowanym kształcie, powołał się na słowa minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk (Lewica), że fikcyjne umowy B2B to dla budżetu ponad 2 mld zł rocznie strat.
- Nie słyszę tu niczego innego, czego nie słyszałbym od początku transformacji. Nie ma bardziej roszczeniowej grupy niż pracodawcy – powiedział z kolei Piotr Ikonowicz, działacz społeczny. I wskazał na niedostępność sądów dla pracowników. – My chcemy przerzucić oczekiwanie na wyroki sądów na pracodawców – dodał. Jak zaznaczył, dziś na ten wyrok czeka pracownik.
Przeciwko nazywaniu umów cywilnoprawnych - śmieciowymi zaprotestował Adam Abramowicz z Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców, b. Rzecznik MŚP. Zauważył, że mamy przepisy, które umożliwiają PIP przekształcanie umów cywilnoprawnych w sposób cywilizowany (inspektorzy pracy mogą bowiem występować do sądu pracy o ustalenie istnienia stosunku pracy). Kontrując argumenty związkowców, że w branży budowlanej pracownicy dźwigów pracują na czarno, wskazał: - Jeżeli pan związkowiec tak mówi, to nic prostszego, jak zwrócić się do PIP, żeby przeprowadziła kontrolę.
Marcin Stanecki, główny inspektor pracy, pytany przez posła Przemysława Wiplera (Konfederacja), przewodniczącego Zespołu, o to, ile trwa obecnie postępowanie sądowe o ustalenie istnienia stosunku pracy, powiedział, że w latach 2022-2024 było to od 68 do 567 dni.
- Jesteśmy za silną PIP, ale nie w ten sposób, że inspektor jedną decyzją wysadzi firmę – podkreślił Piotr Rogowiecki. I dodał: - Ten projekt zaszkodzi nam wszystkim, zarówno pracodawcom, jak i pracownikom.
Sprawdź również książkę: Sądowe postępowanie w sprawach z zakresu prawa pracy >>
Ustawa w takim kształcie nie wejdzie w życie?
Poseł Przemysław Wipler nie krył swojej negatywnej opinii na temat projektu ustawy. Zadeklarował, że jak tylko projekt trafi do Parlamentu, to zorganizuje wysłuchanie publiczne. – Jeżeli projekt w taki kształcie zostanie przyjęty przez Parlament, będziemy wnioskować, żeby ta ustawa jako niekonstytucyjna została zawetowana przez prezydenta, alternatywnie skierowana do Trybunału Konstytucyjnego – powiedział.









