Chodzi o kobiety urodzone w latach 1949-1959 (z wyłączeniem kobiet z rocznika 1953) oraz mężczyzn urodzonych w latach 1949-1952 i w roku 1954. Zakład Ubezpieczeń Społecznych oszacował skutki finansowe na prośbę Trybunału Konstytucyjnego w związku ze skargą konstytucyjną SK 140/20, którą się zajmuje. Trybunał tak postępuje, gdy chce dowiedzieć się, ile kosztowałaby budżet państwa zmiana przepisów, gdyby orzeczona została ich niekonstytucyjność  i konieczna byłaby zmiana prawa. W tym przypadku wchodziłoby w grę wprowadzenie możliwości obliczenia emerytury według nowych zasad, bez pomniejszania podstawy obliczenia emerytury o sumę kwot pobranych emerytur „wcześniejszych", o ile wniosek o emeryturę wcześniejszą" został złożony przed 1 stycznia 2013 r., a prawo do emerytury powszechnej (o której mowa w art. 24 ustawy o emeryturach i rentach z FUS) powstało po 2012 r.

Czytaj również: W TK walczą już wszystkie roczniki wcześniejszych emerytów, a niektórzy poszli nawet do TSUE>>

Emerytury pomniejszone o kwoty pobranych tzw. wcześniejszych emerytur

Żeby zrozumieć problem trzeba sięgnąć do 1 stycznia 2013 r. To wtedy weszła w życie ustawa z 11 maja 2012 r., nowelizująca przepisy ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a wraz z nią art. 25 ust. 1b. Na jego podstawie potrącano wcześniej pobrane emerytury osobom urodzonym po 1 stycznia 1949 r., które skorzystały z wcześniejszej emerytury, a po osiągnięciu wieku emerytalnego chciały mieć ustaloną emeryturę „po nowemu”. Sytuację tych emerytów miał naprawić senacki projekt ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (druk sejmowy nr 647). - Problem społeczny i prawny polegał na tym, że uprawnieni odchodzili na emeryturę wcześniejszą nie wiedząc, że w przyszłości taki przepis (art. 25 ust. 1b) będzie wprowadzony, a jednocześnie nie zdążyli przed wejściem w życie tej kłopotliwej regulacji przejść na zwykłą emeryturę, ponieważ nie osiągnęli jeszcze powszechnego wieku emerytalnego – napisali senatorowie. Jednak od 28 grudnia 2020 r., gdy wpłynęło stanowisko rządu, prace nad projektem zamarły.

O problemie najgłośniej było przy okazji walki kobiet z rocznika 1953, która w ich przypadku doprowadziła do zmiany przepisów.

Wszystko wskazuje jednak na to, że temat powróci za sprawą ww. skargi konstytucyjnej, bo Trybunał Konstytucyjny wystąpił do rządu o przedstawienie szacunkowych skutków finansowych. Odpowiedzi udzielił Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, przekazując – jak napisał - notatkę zawierającą szacunkowe skutki finansowe zmiany dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, która miałaby polegać na wprowadzeniu możliwości obliczania emerytur według nowych zasad bez pomniejszania podstawy obliczenia emerytury o sumę kwot pobranych emerytur wcześniejszych, którą przygotował Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Wyjaśniam jednocześnie, że ww. skutki finansowe nie zostały przewidziane w ustawie budżetowej, a obliczenia w przedmiotowej notatce zostały przeprowadzone dla kobiet urodzonych w latach 1949-1959 (z wyłączeniem roku 1953) oraz mężczyzn urodzonych w latach 1949-1952 oraz w 1954 r. – podkreślił wiceminister Szwed.  

Szacunkowe skutki finansowe dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych dotyczą zmiany polegającej na wprowadzeniu możliwości obliczania emerytur według nowych zasad, bez pomniejszania podstawy obliczania emerytury o sumę kwot pobranych emerytur wcześniejszych. Obliczenia te zostały przeprowadzone dla kobiet urodzonych w latach 1949-1959 (z wyłączeniem rocznika 1953, bo został objęty ustawą z 19 czerwca 2020 r. nowelizującą ustawę o emeryturach i rentach z FUS, Dz.U. z 2020 r., poz. 1222) oraz mężczyzn urodzonych w latach 1949-1952 i w roku 1954.

 

Nowość

Proponowana zmiana

Chodziłoby więc o wprowadzenie możliwości obliczenia emerytury według nowych zasad bez pomniejszania podstawy obliczenia emerytury o sumę kwot pobranych „wcześniejszych” emerytur, o ile wniosek o emeryturę wcześniejszą został złożony przed 1 stycznia 2013 r., a prawo do emerytury powszechnej (o której mowa w art. 24 ustawy o emeryturach i rentach z FUS) powstało po 2012 r. Zakład przyjął, że zmiana wejdzie w życie w styczniu 2024 r. 

Dla osób, które kiedykolwiek wystąpiły o emeryturę powszechną: 

  • przeliczenie wysokości emerytury powszechnej bez pomniejszania o kwoty pobranych emerytur wcześniejszych" nastąpiłoby na moment złożenia wniosku o ustalenie emerytury powszechnej, 
  • wypłacone byłyby wyrównania w wysokości różnicy między tak obliczoną emeryturą a wysokością dotychczasowego świadczenia za cały okres, w którym świadczenie pobierane było w niższej wysokości. 

ZUS przeprowadził szacunki dla osób z powyższych grup, które spełniają warunki: 

  • pobierają lub pobierali emerytury wcześniejsze, 
  • data przyznania prawa do emerytury wcześniejszej przypada przed 1 stycznia 2013 r., 
  • wystąpiły o emeryturę według nowych zasad przyznawaną po ukończeniu ustawowego wieku emerytalnego oraz emerytura ta ustalona została z pomniejszeniem podstawy obliczenia o sumę kwot pobranych emerytur ,,wcześniejszych”, 
  • data przyznania prawa do emerytury według nowych zasad przypada po 2012 r. 

- W szacunkach przyjęliśmy, że przeliczenie emerytur dla osób, które kiedykolwiek wystąpiły o emeryturę powszechną oraz wypłata wyrównań nastąpiłaby w styczniu 2024 r. – napisał ZUS w szacunkowych wyliczeniach.

- Dla osób, które dotychczas nie wystąpiły o przyznanie emerytury powszechnej, emerytura ta obliczana byłaby bez pomniejszania o kwoty pobranych emerytur wcześniejszych. Emerytura według nowych zasad byłaby obliczona na moment ustalenia prawa do tej emerytury. W szacunkach przyjęliśmy, że obliczenie emerytury powszechnej nastąpiłoby w styczniu 2024 r. (w szczególności dla średniego dalszego trwania życia dla wieku, który osoby te osiągną w styczniu 2024 r.) – czytamy w piśmie ZUS.

W szacunkach ZUS uwzględnił prawdopodobieństwa zgonu z prognozy demograficznej przygotowanej w 2022 r. Ministerstwo Finansów dla potrzeb długoterminowych założeń makroekonomicznych, średnie dalsze trwanie życia - wyłącznie dla osób, które dotychczas nie wystąpiły o emeryturę powszechną, oraz waloryzację świadczeń.

Zakładając więc, że dla kobiet urodzonych w latach 1949-1959 z wyłączeniem roku 1953 oraz mężczyzn urodzonych w latach 1949-1952 oraz w 1954 r., którzy kiedykolwiek wystąpili o emeryturę powszechną, emerytura według nowych zasad byłaby obliczona na moment ustalenia prawa do tej emerytury bez pomniejszania podstawy obliczenia emerytury o sumę kwot pobranych emerytur „wcześniejszych”, z uwzględnieniem waloryzacji świadczeń, a emerytura według nowych zasad bez pomniejszania wypłacana byłaby od stycznia 2024 r., szacunkowy wzrost wydatków na emerytury dla tych osób wyniósłby w 2024 r. w kwotach nominalnych 2 324,3 mln zł, a w kwocie zdyskontowanej inflacją wydatki FUS na emerytury zwiększyłyby się o 1 946,8 mln zł. W roku 2025 i w 2026  byłoby to odpowiednio: 2 466,5 mln i 1 984,6 mln zł oraz 2 544,3 mln zł i 1 985,5 mln zł (pełna odpowiedź ZUS tutaj).

- Dodatkowo oszacowaliśmy koszt wyrównań za cały okres, w którym świadczenie wypłacane było w niższej wysokości. Przyjmując, że wyrównania wypłacone byłyby w styczniu 2024 r., ich szacunkowy koszt wyniósłby 9 538,9 mln zł. Liczba osób z rozważanej grupy wynosi 163,5 tys. osób, a liczba osób, które skorzystałyby z proponowanej zmiany wynosi 148,9 tys. osób. Szacunkowa przeciętna miesięczna podwyżka świadczenia dla tej grupy osób wynosi 1 191 zł, a przeciętna kwota wyrównania 64 075 zł – napisał ZUS.

 

Sprawdź również książkę: Ubezpieczenia społeczne. Repetytorium >>


Rząd woli z publicznych pieniędzy tzw. 14-tki niż wypłacić wyrównania

- Pierwsza rzecz, na którą w sprawie SK 140/20 warto zwrócić uwagę to rozbieżne stanowiska Prokuratora Generalnego i Sejmu. Prokurator Generalny twierdzi, że jest problem i że jest to analogiczna sytuacja, jak w stosunku do kobiet z rocznika 1953. Sejm natomiast twierdzi, że wszystko jest w porządku i nie ma potrzeby zmiany przepisów. Myślę, że skala problemu mogła rzutować na stanowisko Sejmu – mówi dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje: - Moim zdaniem w tym sporze rację ma Prokurator Generalny. Owszem zgadzam się z tym, że nie powinno być przechodzenia z emerytury na emeryturę, ale problem polega na tym, że polskie przepisy na to pozwalają. Wszystko dlatego, że odeszliśmy od jednej z głównych reguł systemu ubezpieczeniowego, że na emeryturę przechodzi się raz. Tyle, że ta argumentacja w tym sporze nie ma żadnego znaczenia, bo to jest fakt, że ustawodawca pozwolił przejść kilkukrotnie na emeryturę. Problematyczne jest to, że ustawodawca postanowił załatać system również względem osób, które nie spodziewając się tego zdążyły przejść na wcześniejsze emerytury.

Jak podkreśla dr Lasocki, wyliczenia ZUS dotyczące szacunkowych skutków zmiany przepisów w tym zakresie powinny mieć w tej sprawie tylko charakter informacyjny. Bo, jak twierdzi, liczby powinny być kluczowe, gdy mamy podjąć polityczną decyzję, czyli ważymy wartości decydując, na co mogą pójść pieniądze. - Taka tabela ma wtedy znaczenie. Natomiast w sytuacji, w której badamy, czy przepisy są, czy też nie są sprzeczne z Konstytucją, tabela ma znaczenie czysto informacyjne, bo nikt nie może rozstrzygnąć tego sporu opierając się na kwotach, lecz na przepisach i zasadach konstytucyjnych. Jeżeli Polski nie stać na wypłatę 9 mld zł seniorom, to w pierwszej kolejności nie powinno się podejmować decyzji o zwiększeniu tegorocznej „14”, bo konieczność tego zwiększenia nie wynikała z żadnych przepisów. Najpierw państwo powinno wydawać pieniądze na to, co powinno, a dopiero później na dodatkowe bonusy – zaznacza dr Tomasz Lasocki.

- To jest kwota stanowiąca połowę budżetu tegorocznej tzw. 14 emerytury, jeżeli wyrównanie zostałoby wypłacone na początku 2024 roku. Jednak wyrównanie ludziom (których liczba jest wielokrotnie mniejsza niż beneficjentów i beneficjentek tzw. 14 emerytury), którym się ono należy nie daje takiego efektu politycznego, jaki daje wypłata raz w roku dodatkowego świadczenia – mówi Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy w HRK Payroll Consulting, założyciel Debaty Emerytalnej. Według niego, z odpowiedzi MRiPS może wynikać, że rządzący niby widzą ten problem, ale jednocześnie nie robią nic, aby go rozwiązać. – Nie spodziewałbym się, że problem szybko zostanie rozwiązany, o ile w ogóle kolejne rządy będą się na to decydowały – uważa Oskar Sobolewski.