Gdy w 2021 roku rządzące Prawo i Sprawiedliwość uchwalało nowelizację ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 1188) mało kto zwracał uwagę na niebezpieczne, zawarte w niej przepisy i skutki, jakie mogą wywołać. Od 1 stycznia 2022 r. płatnicy składek na ubezpieczenia społeczne mają tylko 5 lat na korektę deklaracji rozliczeniowych i imiennych raportów miesięcznych. Korekta dokumentów po upływie tego okresu nie jest już możliwa, o czym pisaliśmy w Prawo.pl. To efekt nowych, dodanych tą nowelizacją, regulacji: art. 24 ust. 6g u.s.u.s., na podstawie którego po upływie 5 lat nienależnie opłacone składki nie podlegają zwrotowi, lecz są zaliczane na przychody Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz art. 48d u.s.u.s., w myśl którego po 5 latach płatnik traci prawo do złożenia korekty dokumentów rozliczeniowych.

Teraz docierają do nas sygnały o pierwszych „ofiarach” tych regulacji, stosowane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych wobec osób zatrudnionych przez własne spółki. - Wydawanie przez ZUS decyzji obejmujących kilkanaście lub kilkadziesiąt lat wstecz, bez jednoczesnego zapewnienia ubezpieczonemu realnej możliwości odzyskania nienależnie pobranych składek, narusza konstytucyjne standardy ochrony praw jednostki – w szczególności zasadę zaufania obywatela do państwa oraz zasadę proporcjonalności – mówi serwisowi Prawo.pl dr Katarzyna Kalata, radca prawny z Kancelarii Kalata. Jak twierdzi, państwo, które przez niemal dwie dekady przyjmuje składki, księguje je na koncie emerytalnym i nie zgłasza zastrzeżeń, nie może po latach ogłaszać, że obywatel nigdy nie podlegał ubezpieczeniom – i równocześnie odmawiać mu zwrotu środków, które sam pobierał. - To nie jest spór o formalność. To konsekwentne przenoszenie ryzyka błędu administracji na obywatela – bez możliwości korekty, bez restytucji, bez realnego prawa do obrony – podkreśla dr Kalata.

Czytaj więcej:  Koniec z nieograniczoną w czasie korektą dokumentów przez płatników składek >>

Jak ZUS stosuje od lat koncepcję tzw. niemal jedynego wspólnika

Zdaniem dr Katarzyny Kalaty, systemowy problem w polskich ubezpieczeniach społecznych unaocznia sprawa pani Aldony (imię zmienione), która przez blisko 20 lat była zatrudniona w swojej spółce jako księgowa i od wynagrodzenia 8 000 zł miesięcznie odprowadzała składki do ZUS. Na jej indywidualnym koncie ubezpieczonego zgromadziło się ponad 450 000 zł. W maju 2022 r. ZUS wydał decyzję, w której stwierdził, że od 1 stycznia 2003 r. nie podlegała ubezpieczeniom społecznym - wymazując tym samym 19 lat opłaconych składek.

Podstawą do takich decyzji jest art. 83 ust. 1 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, w praktyce stosowany w koncepcji tzw. niemal jedynego wspólnika (organ kwestionuje istnienie stosunku pracy, gdy wspólnik większościowy wykonuje obowiązki w swojej spółce).

- Pani Aldona przegrała w pierwszej instancji, bo próbowała bronić się sama. Dziś jesteśmy w apelacji, ale już szykujemy się do Strasburga. Bo tu nie chodzi tylko o jej sprawę – tu chodzi o pytanie fundamentalne: czy obywatel w Polsce ma prawo ufać własnemu państwu – napisała dr Katarzyna Kalata na LinkedIn.

To nie jednostkowa sprawa.  

-  Zgodnie z ustawą o doradztwie podatkowym, podmiotami uprawnionymi do zawodowego wykonywania czynności, o których mowa w art. 2 ust. 1 pkt 1 i 4, czyli udzielania podatnikom, płatnikom i inkasentom porad, opinii i wyjaśnień oraz reprezentowania ich w postępowaniach przed organami administracji publicznej i w zakresie sądowej kontroli decyzji, postanowień i innych aktów administracyjnych, są również spółki z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółki akcyjne, które spełniają łącznie warunki określone w art. 4 ust. 1 pkt 3 lit. a-d ustawy o doradztwie podatkowym. Pierwszy z tych warunków mówi, że większość członków zarządu stanowią doradcy podatkowi, a jeżeli zarząd składa się z nie więcej niż 2 osób, to jedna z nich jest doradcą podatkowym – mówi serwisowi Prawo.pl p. Anna (imię zmienione), doradca podatkowy. Jak twierdzi, ZUS w jej przypadku w ogóle tym przepisem się nie przejął. -  Dla ZUS nawet wtedy, gdy doradca podatkowy ma w spółce 51 proc. nie ma mowy o żadnej podległości służbowej. Już w 2015 r., mniej więcej w pierwszym lub w drugim miesiącu od powstania spółki doradztwa podatkowego, ZUS zapytał się o szczegóły zatrudnienia. Potem - w tzw. międzyczasie – przyszli do nas na kontrolę i nie stwierdzili żadnych nieprawidłowości,  a wszczynając postępowanie w 2024 r. powtórzyli dokładnie te same pytania, jakie zadali nam na początku. W ogóle nie odnieśli się do naszych argumentów. Jesienią 2024 r. otrzymaliśmy decyzję, w której ZUS stwierdza, że przez te wszystkie lata nie byłam ubezpieczona jako pracownik – mówi p. Anna. I dodaje: - Niemożność korekty za te 9 lat i przepisanie moich składek na przychody FUS to jest zwykłe złodziejstwo. Przepisy obowiązują od stycznia 2022 r., więc nie odzyskam pieniędzy nawet za 5 ostatnich lat.

O tym, jakie były intencje ustawodawcy mówi uzasadnienie do projektu. - Zmiana przepisów spowoduje ograniczenie do 5 lat, licząc od dnia wymagalności składki, możliwości składania korekt dokumentów (deklaracji rozliczeniowej i imiennego raportu miesięcznego) przez płatnika składek. Na bieg 5-letniego terminu nie będzie mieć wpływu zaistnienie okoliczności zawieszających i przerywających bieg terminu przedawnienia dla należności z tytułu składek. Po upływie 5 lat od dnia, w którym składki rozliczone w deklaracji i raporcie stały się wymagalne, korekty dokumentów rozliczeniowych będą mogły być sporządzane wyłącznie z urzędu przez ZUS jedynie na koncie ubezpieczonego. Powstała z tego tytułu nadpłata na koncie ubezpieczonego nie będzie podlegała zwrotowi, lecz będzie zaliczana na przychody FUS – czytamy.

 

Cena promocyjna: 296.1 zł

|

Cena regularna: 329 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 98.7 zł


Przepisy do zmiany

- Problem nie polega wyłącznie na retroaktywnym działaniu państwa. Chodzi o brak równowagi. Organ publiczny może ingerować w historię ubezpieczeniową z mocą wsteczną, natomiast ubezpieczony - nawet z prawomocnym wyrokiem - nie może domagać się zwrotu ani naprawienia szkody. W praktyce oznacza to, że nawet wygrana w sądzie nie prowadzi do odzyskania czegokolwiek – podkreśla dr Katarzyna Kalata. Jak mówi, w ten sposób prawo przestaje pełnić funkcję ochronną, a zaczyna działać wyłącznie jako narzędzie fiskalne. Jeśli ubezpieczenie społeczne przestaje być relacją wzajemności i zaczyna działać jednostronnie - jako obowiązek bez gwarancji - tracimy sens jego istnienia jako instytucji opartej na zasadzie sprawiedliwości społecznej.

- Państwo, które nie potrafi cofnąć się nawet o krok po własnym błędzie, nie jest silne - jest bezwzględne - uważa dr Kalata.

- Problem niekończących się korekt w systemie ubezpieczeń miałem okazję analizować już w 2016 r., kiedy zostałem poproszony o przeprowadzenie audytu w dwóch komórkach ZUS. Rekomendowałem wówczas, by korekty na kontach ubezpieczonego i płatnika po czasie odpowiadającym okresowi wymagalności składek to jest po 5 latach były już niemożliwe. Już Owidiusz pisał, że czas pożera wszystko, a zatem nie ma powodu, by nie skonsumował zarówno kolejnych korekt po stronie płatnika, jak i rewidowania przez ZUS tego, co przed laty zostało przypisane ubezpieczonym. Taka racjonalizacja uprawnienia do weryfikacji przez ZUS uprawnień świadczeniowych była rozważana kiedyś w wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 28 lutego 2012 r., K 5/11. Sens tamtego orzeczenia sprowadzał się do zastosowania tej starej rzymskiej maksymy. Po latach ZUS – nawet jeśli prawo się pierwotnie nie należało, nie może rewidować wydanej decyzji. Nie ma powodów, by te same konstytucyjne reguły nie znalazły zastosowania w sytuacji, gdy po latach organ próbuje twierdzić, że ubezpieczony w spornym okresie nim nie był. Taką rekomendację otrzymał ZUS już ponad 10 lat temu. Dlaczego to nie zostało wprowadzone? Nie mam pojęcia, ale zgadzam się, że to kompletnie niczemu nie służy – mówi dr Tomasz Lasocki z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.

I podkreśla, że prawo nie może być instrumentalizowane, czy to ze strony ubezpieczonych, czy to ze strony Zakładu. - Tę możliwość korygowania trzeba kiedyś zamknąć. Nawet jeżeli okaże się, że postępowanie kogoś faktycznie nie powinno było doprowadzić do powstaną tytułu ubezpieczeniowego albo okazałoby się, że ktoś oszukiwał, bo tak naprawdę nie pracował. To po latach nie może mieć znaczenia. Tak samo tutaj to powinno wyglądać, że po tym, jak już składka nie jest możliwa do zwrotu, to absolutnie już nie ruszamy ewidencji. Żaden ubezpieczyciel – nawet publiczny nie może być premiowany za to, że zawczasu – to jest przed przedawnieniem składki – nie uporządkował sytuacji ubezpieczonego – podkreśla dr Tomasz Lasocki. Przyznaje, że przepisy z 2022 roku zostały źle skonstruowane. – tamte przepisy były opracowane w porozumieniu z ZUS, który słusznie zadbał o to, by płatnicy nie mogli wstecznie korygować zgłoszeń sprzed lat. Niepojętym trafem zapomniano jednak o analogicznym ograniczeniu dla samego ZUS – zauważa. I dodaje: - Te przepisy należy poprawić. 

Na odpowiedź ZUS czekamy.