Osoby fizyczne prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, a wśród nich tzw. samozatrudnieni, którzy często nie zatrudniają nikogo i sami „pracują” dla jednego odbiorcy, od którego są ekonomicznie uzależnieni, są traktowani przez prawo jak przedsiębiorcy i od lat są problemem dla kolejnych rządów i instytucji państwa. Nikt nie chce tego problemu, czyli m.in. niewliczania do okresu zatrudnienia okresu ich pracy zarobkowej w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, rozwiązać. Mimo, że to sam ustawodawca stworzył w 2003 r. przepisy podatkowe, które stały się źródłem tego problemu.

Chodzi o wprowadzony od 1 stycznia 2004 r. do ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (dalej: PIT) 19 proc. podatek dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, czyli tzw. podatek liniowy.

Czytaj również: Polski Ład to nawet kilka składek zdrowotnych w miesiącu, choć lepszej jakości usług nie będzie

Podatek liniowy na początek

W trakcie prac nad projektem ustawy (druk sejmowy nr 1645 Sejmu IV kadencji) zarówno przedstawiciele Ministerstwa Finansów, jak i parlamentarzyści obawiali się, czy to preferencyjne opodatkowanie nie zachęci zbyt dużej liczby pracowników, zwłaszcza dobrze zarabiających i rozliczających dochody z pracy w wysokości wówczas 40 proc., do założenia działalności gospodarczej i „ucieczki” w ten podatek liniowy, co mogłoby negatywnie odbić się na wpływach podatkowych z PIT do budżetu państwa. Przeciwdziałać temu miał art. 9a ust. 3 ustawy o PIT (Dz.U. z 2003 r., nr 202, poz. 1956), który zakazywał korzystania z podatku liniowego, jeżeli podatnik uzyska z pozarolniczej działalności gospodarczej prowadzonej samodzielnie lub w formie spółki niemającej osobowości prawnej przychody ze świadczenia usług na rzecz byłego lub obecnego pracodawcy, odpowiadających czynnościom, które podatnik lub co najmniej jeden ze wspólników:

  1. wykonywał w roku poprzedzającym rok podatkowy wykonywał lub
  2. wykonuje w roku podatkowym

- w ramach stosunku pracy lub spółdzielczego stosunku pracy.

W 2010 r. ustawodawca uchylił pkt 1 jednorazowym aktem (Dz.U. z 2010 r., nr 75, poz. 473). W praktyce okazało się, że dla części pracowników faktycznie była to zachęta, ale część została wręcz zmuszana do założenia jednoosobowej działalności gospodarczej.

Czytaj w LEX: Podatek liniowy >

- Część osób faktycznie mogła być zachęcona do zmiany formy zatrudnienia, a znane są sprawy, gdzie pracownicy byli wręcz zmuszeni do przejścia na B2B – potwierdza Grzegorz Ogórek, ekspert podatkowy, starszy menedżer w Vialto Partners.

- To nie jedyny raz, kiedy ustawodawca tworzonym prawem wpływa na zachowania podatników. Podobnie sytuacja wyglądała całkiem niedawno na gruncie Polskiego Ładu, gdy niektóre grupy podatników zostały zachęcone wysokością stawek podatkowych, a przede wszystkim wysokością składki na ubezpieczenie zdrowotne, do przejścia na ryczałt ewidencjonowany – mówi Przemysław Hinc, doradca podatkowy i członek zarządu w kancelarii PJH Doradztwo Gospodarcze.

Czytaj w LEX: Opłacalność wyboru liniowej stawki podatku na przykładach >

 


Przedsiębiorca to nie pracownik

Jak wyjaśnia Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, w odpowiedzi na interpelację poseł Anny Dąbrowskiej-Banaszek (nr 41537), pojęcie „stażu pracy” nie jest definiowane przez ogólnie obowiązujące przepisy prawa pracy. W praktyce najczęściej jest ono używane w celu ustalenia uprawnień oraz świadczeń pracowniczych, których nabycie lub wymiar jest uzależniony od okresu zatrudnienia. Nie istnieje jednak ogólna zasada nabywania prawa do wszystkich świadczeń i uprawnień pracowniczych. Występują natomiast regulacje określające zasady ustalania okresu zatrudnienia warunkującego nabycie lub zachowanie prawa do poszczególnych uprawnień i świadczeń pracowniczych, przy czym zasady te ustalane są odrębnie dla każdego z nich w przepisach dotyczących danego uprawnienia czy świadczenia pracowniczego. Zasady ustalania okresu zatrudnienia dla celu nabycia lub zachowania prawa do danego uprawnienia lub świadczenia pracowniczego mogą być także regulowane odrębnie dla różnych kategorii pracowników.

Sprawdź w LEX: Czy pracownik może przejść z etatu na zlecenie? >

- Regułą jest, że do okresu pracy, od którego uzależnione są uprawnienia pracownicze, wlicza się jedynie okresy zatrudnienia, tj. pracy świadczonej w ramach stosunku pracy, a więc na podstawie umowy o pracę, mianowania, powołania, wyboru, spółdzielczej umowy o pracę (art. 2 Kodeksu pracy). Inne okresy, nie będące okresami zatrudnienia, również podlegają wliczeniu do okresu wymaganego do nabycia uprawnień pracowniczych, ale tylko jeżeli wynika to z przepisów szczególnych – tłumaczy Marlena Maląg. I dodaje: - Okresy prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej nie są wliczane do okresu zatrudnienia w rozumieniu powszechnie obowiązujących przepisów prawa pracy. Stosunek pracy w rozumieniu Kodeksu pracy jest bowiem stosunkiem prawnym, w którym pracownik jest zobowiązany do świadczenia pracy określonego rodzaju, osobiście i w sposób ciągły, powtarzający się, na rzecz i pod kierownictwem pracodawcy, w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, a pracodawca jest zobowiązany do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem (co wynika z art. 22 par. 1 Kodeksu pracy).

Stosunek ten w istotny sposób różni się zatem od działalności gospodarczej, która jest odrębnym i jakościowo odmiennym rodzajem aktywności zarobkowej, uregulowanym w ustawie z 6 marca 2018 r. - Prawo przedsiębiorców (Dz. U. 2023 poz. 221). W związku z tym, nie jest możliwe utożsamianie tego rodzaju działalności z pracą podporządkowaną, wykonywaną w ramach stosunku pracy.

- Skoro zaś pracownicy i przedsiębiorcy należą do różnych kategorii podmiotów, dozwolone jest, w świetle zasady równości, ich odmienne traktowanie przez prawo, co przejawia się m.in. uznaniem, że okres prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej nie jest okresem pracowniczego zatrudnienia, a także że okres zatrudnienia w ramach stosunku pracy nie jest okresem prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej – przekonuje minister Maląg.

Czytaj w LEX: Outsourcing a umowa o pracę - analiza opłacalności podatkowej >

Według MRiPS, nie wydaje się możliwe ani uzasadnione, aby do okresu zatrudnienia, od którego zależą uprawnienia pracownicze, wliczać okres prowadzenia pozarolniczej działalności gospodarczej, a tym samym zwiększać koszty pracodawcy związane z realizacją tych uprawnień przez pracownika. Wprowadzenie ogólnej regulacji uwzględniającej ww. okresy przy ustalaniu uprawnień pracowniczych związanych ze stażem pracy zwiększałoby obciążenia finansowe pracodawców. Ponadto, w przypadku świadczeń o charakterze fakultatywnym, których warunki nabycia określa pracodawca, mogłoby to być uznane za zbyt daleko idącą ingerencję w sferę prowadzonej przez nich samodzielnej polityki wynagradzania. Natomiast wprowadzenie postulowanej regulacji w odniesieniu do pracodawców będących jednostkami sektora finansów publicznych wywołałoby także skutki dla budżetu państwa.

 

Sprawdź również książkę: Meritum Prawo pracy 2023 ebook >>


Podobny do pracownika, ale nie pracownik  

Jak jednak podkreśla Grzegorz Ogórek, nie ma na dzień dzisiejszy prawnego mechanizmu odróżniania przedsiębiorcy od tzw. osoby samozatrudnionej. Co prawda jest test na działalność gospodarczą, ale ten test rozróżnia głównie stosunek pracy i prowadzenie działalności gospodarczej na gruncie podatkowym, ale nie rozróżnia przedsiębiorców będących samozatrudnionymi i faktycznie prowadzącymi przedsiębiorstwo. – Gdyby pokusić się o takie rozróżnienie, to może ono mieć wpływ na kwestie podatkowe. Takie rozróżnia między samozatrudnionymi i przedsiębiorcami „faktycznymi” wymagałoby doprecyzowania  przepisów dotyczących korzystania przez pierwszą grupę z preferencji podatkowych i ZUS. Po drugie, aby wprowadzać takie rozróżnienie musiałoby być jakieś kryterium, które pozwoliłoby rozróżnić wśród przedsiębiorców tych samozatrudnionych oraz tych faktycznie prowadzących przedsiębiorstwa – mówi Grzegorz Ogórek.  Takie kryterium, jak twierdzi, wprowadziły niektóre inne kraje, np. Niemcy. Przyjęli, że przedsiębiorcą nie może być podmiot mający tylko jednego odbiorcę swoich usług. Musi mieć ich co najmniej dwóch - trzech i nie może być tak, że jeden z tych kontrahentów zapewnia mu 70 proc.  dochodów z tej działalności. – Najbardziej idealnym rozwiązaniem byłoby, żeby osoby samozatrudnione nadal mogły korzystać z preferencji podatkowych, ale jednocześnie przy możliwości stosowania pewnych  praw, tak jak w przypadku pracowników - na przykład do zaliczania ich stażu „samozatrudnienia” do stażu pracy  – zauważa Grzegorz Ogórek.

Zobacz procedurę w LEX: Ustalanie statusu przedsiębiorcy >

Z kolei Przemysław Hinc wskazuje, że prowadzenie działalności gospodarczej jest obarczone ryzykiem, jakiego nie ponosi pracownik. Jak mówi, to jest specyfika działalności gospodarczej, dlatego nie należy jej wprost porównywać z pracą etatową czy świadczeniem wykonywanym w ramach umowy zlecenia. - Jeśli nawet będziemy umieli wskazać podobieństwa pomiędzy zatrudnieniem, świadczeniem wykonanym w ramach zlecenia a działalnością gospodarcza prowadzoną przez osobę fizyczną (w tym też działalnością samozatrudnionych), to występują między tymi stosunkami prawnymi różnice. Zatrudnienie choć wygląda podobnie do zlecenia i aktywności samozatrudnionych, nie jest z nimi tożsame, a pomiędzy świadczeniem pracy i wykonaniem zlecenia też występują głębokie różnice. Jeśli mnie jednak ktoś zapyta o to, czy to jest w porządku, że okres prowadzenia działalności gospodarczej nie jest wliczany do stażu pracy, to odpowiedzieć muszę, że w moim przekonaniu powstaje w ten sposób nierówność o charakterze dyskryminującym część osób w podobnej sytuacji, bo choć to nie wynika z przepisów, to jednak staż pracy powinien być liczony w każdym z tych przypadków podobnie i obejmować cały okres aktywności zawodowej, pracę najemną, świadczenie wykonywane na podstawie umowy zlecenia oraz prowadzenie działalności gospodarczej przez osobę fizyczną, a zwłaszcza przez samozatrudnionych – podkreśla Przemysław Hinc. I zastrzega, że nie chodzi o każdą aktywność zawodową, ale taką, która ma cechy stałości, ciągłości i powtarzalności. - Bardzo często jest niezwykle trudno odróżnić działalność gospodarcza wykonywana przez osobę fizyczną, w tym w formie samozatrudnienia, od stosunku pracy, a pracę np. prezesa zarządu spółki z o.o. od aktywności podejmowanej przez przedsiębiorcę szefującemu własnej firmie – dodaje.

Dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego i były członek Komitetu ds. Interpretacji, Stanowisk i Wyjaśnień Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, zwraca uwagę, że staż pracy jako taki to nie jest to samo, co staż ubezpieczeniowy.Nasze przepisy nie dostrzegają istotnych faktycznych różnic między różnymi grupami przedsiębiorców, bo albo mogę być od kogoś zależny, albo mogę być przedsiębiorcą. Innej możliwości prawo nie przewiduje. Wobec tego tak samo traktujemy firmę informatyka pracującego dla jednego lub kilku zleceniodawców, krawcową, która przyjmuje drobne zlecenia z okolicy, właściciela zakładu fryzjerskiego zatrudniającego dwie-trzy osoby czy wreszcie właściciela firmy spedycyjnej z kilkunastoma tirami. Każdy z nich ma takie same uprawnienia podatkowo-składkowe, nie jest traktowany jako pracownik, a kupując sprzęt biurowy jako pełnokrwisty - wszechwiedzący profesjonalista, niemający niczego wspólnego z konsumentem. Dlatego od lat uważam, że w grupie przedsiębiorców należałoby wyróżnić „wolnego współpracownika”, który współpracuje tylko z jednym podmiotem albo głównie z jednym podmiotem, i który nie zatrudnia nikogo i przede wszystkim świadczy usługi, będąc bardzo podobnym do zatrudnionego. Takim osobom należałoby następnie rozbudowywać prawa w kierunku zatrudnionych i konsumentów. Umożliwiłoby to ukształtowanie bardziej dopasowanych rozwiązań podatkowo-składkowych pozostałym przedsiębiorcom. Obecnie nasze prawo nie dostrzega różnicy między sporym przedsiębiorcą a takim samozatrudnionym, który prowadzi co prawda działalność na własny rachunek i jest samodzielnie zarobkującym, ale jest uzależniony ekonomicznie – podkreśla dr Tomasz Lasocki.

Czytaj w LEX: Samozatrudnienie – ryzyka fiskalne związane z samozatrudnieniem >

Jak twierdzi, to, jakie to ma skutki najlepiej pokazują dane OECD dotyczące odsetka samozatrudnionych w całości zatrudnienia. – Włochy ten odsetek mają na poziomie 21,8 proc., co oznacza, że co piąty Włoch jest samozatrudnionym. Tyle tylko, że Włochy to kraj turystyczny. W przypadku Polski ten odsetek wynosi 19,7 proc. i za chwilę dogonimy Włochy, a przed nami w Europie zostanie tylko Grecja. My mamy dużo samozatrudnionych, ale nie przekłada się to np. na innowacyjność czy konkurencyjność – wskazuje dr Lasocki. I dla porównania podaje przykłady państw wysoko rozwiniętych. – W Danii odsetek samozatrudnionych w stosunku do całości zatrudnienia wynosi 8,8 proc., w Niemczech – 8,7 proc., a w takich Stanach Zjednoczonych to raptem 6,5 proc. – mówi.

Czytaj również: Jest pierwszy związek zawodowy samozatrudnionych

To ustawodawca powinien rozróżnić w grupie samozatrudnionych osoby mające cechy pracowników

O tym, że sytuacja wcale nie jest tak oczywista, jak ją przedstawia Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, świadczy chociażby wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2 czerwca 2015 r. (sygn. akt K 1/13). Trybunał Konstytucyjny uznał w nim, że ciążący na ustawodawcy obowiązek urzeczywistnienia wolności zrzeszania się w związkach zawodowych musi polegać na przyznaniu możliwości tworzenia związków i wstępowania do nich wszystkim osobom, które na gruncie konstytucyjnym mogą być zaliczone do kategorii pracowników. Trybunał wskazał ustawodawcy kryteria pozwalające na identyfikację podmiotów objętych zakresem art. 59 ust. 1 w związku z art. 12 Konstytucji. Ustawodawca powinien zagwarantować tym podmiotom możliwość zrzeszania się w związkach zawodowych. - Na ustawodawcy ciąży przy tym obowiązek rozróżnienia, głównie w grupie osób samozatrudnionych, tych, którzy mają wszystkie cechy pracowników i muszą mieć możliwość zrzeszania się w związki zawodowe, i tych, którzy zaliczają się do grupy przedsiębiorców. Ci bowiem powinni korzystać z wolności zrzeszania się w organizacjach przedsiębiorców (zob. np. wyrok w sprawie FNV Kunsten Informatie en Media przeciwko Staat der Nederlanden przywołany w cz. III, pkt 4.4) – czytamy w uzasadnieniu orzeczenia.