Wywołany pandemią kryzys pozbawił wiele zajmujących się ochroną osób i mienia przedsiębiorstw wpływów. Klienci z każdej niemal branży albo wycofali się w ogóle ze współpracy z firmami sektora ochrony albo znacznie ją ograniczyli. Np. w handlu czy gastronomii ochrona w dotychczasowym rozmiarze stała się zbędna, a sami zleceniodawcy też poszukują oszczędności. - W obliczu ostatnich ograniczeń i zamykania kolejnych branż, a jak też słyszymy - możliwości całkowitego lockdown'u na terenie kraju, apelujemy o wstrzymanie wykonania ostatniego rozporządzenia dotyczącego minimalnej stawki godzinowej i płacy miesięcznej na 2021 rok – mówi Sławomir Wagner, przewodniczący Rady Nadzorczej Polskiego Holdingu Ochrony, honorowy prezes Polskiej Izby Ochrony.

Czytaj również: Rada Przedsiębiorczości chce zamrożenia płacy minimalnej na czas kryzysu>>

Czy płaca minimalna powinna wzrosnąć?

Rząd co roku waloryzuje płacę minimalną, a co za tym idzie, minimalną stawkę godzinową, po uzgodnieniach w ramach Rady Dialogu Społecznego. W tym roku, na skutek nie dojścia do porozumienia pomiędzy członkami RDS i rządem, rządowa propozycja dotycząca wysokości minimalnego dopuszczalnego wynagrodzenia na 2021 rok stała się obowiązującą. Publikacja stosownego rozporządzenia Rady Ministrów miała miejsce 16 września. Od 1 stycznia 2021 r płaca minimalna wzrośnie z obecnych 2600 zł do 2800 zł, a minimalna stawka godzinowa – z 17 zł do 18,30 zł.

Zdaniem Sławomira Wagnera, w wywołanym przez pandemię kryzysie, podwyżka ta będzie problemem dla właścicieli i zarządzających firmami sektora security. Bo, jak wskazuje, branża ochrony jest całkowicie uzależniona od sytuacji ekonomicznej swoich kontrahentów, a ograniczenie lub całkowite wstrzymanie ich działalności przekłada się wprost na realizację kontraktów. Wiele z nich jest dziś przez zleceniodawców rozwiązywanych lub ograniczanych do niezbędnego minimum. - Tak jak dla nas, tak i dla naszych kontrahentów, każda zmiana kosztów zatrudnienia, przy braku możliwości pełnego prowadzenia działalności i efektywnego wykorzystania posiadanych środków oraz potencjału naszych pracowników, powoduje po prostu brak wpływów, a przez to - zwolnienia i nakłada dodatkowe koszty na tzw. odprawy. Staliśmy się zatem elementem „efektu domina”, który po upadku jednej jego kostki, kładzie kolejne. I nic tu nie pomogą kolejne tarcze – uważa Wagner. 

W takiej sytuacji firmy z branży security będą musiały jak najszybciej wystąpić do klientów, by - w drodze negocjacji - przekonać ich do podwyższenia obecnych stawek kontraktowych, co i tak dzieje się już od paru lat, a konkretnie od 2016 roku.

- Wprowadzenie po raz pierwszy minimalnej stawki godzinowej doprowadziło, z powodu braku akceptacji ze strony klientów podwyższenia ceny usług, do rozwiązania od 10 do 15 proc. trwających umów. Zawsze równoznaczne jest to ze zwolnieniami pracowników, którzy je bezpośrednio wykonywali, a dziś zagrożenie to, i to w większej niż przy poprzednich podwyżkach skali, jest znacznie poważniejsze. Byłby to dramat dla nich samych, ich rodzin oraz firm, w których są zatrudnieni, bowiem to oni właśnie stanowią największą wartość na rynku tych usług – zauważa Sławomir Wagner. Przyznaje jednocześnie, że część kontraktów była ratowana przez zmianę formy ochrony: z bezpośredniej fizycznej na zabezpieczenia techniczne, a konkretnie na systemy alarmowe i telewizję dozorową.

 


Minimalne wynagrodzenie a sektor prywatny i publiczny

Dodatkowym kłopotem jest brak równowagi między zleceniodawcami i zleceniobiorcami usług. W sektorze ochrony jest to najbardziej widoczne przy kontraktach, gdzie zleceniodawcą jest podmiot publiczny. - Wszystkie zmiany wprowadzane przez rząd w systemie wynagradzania pracowników i systemie ubezpieczeń społecznych są obligatoryjne dla przedsiębiorców i skutkują ich bezwzględnym wprowadzeniem w swoich firmach – zauważa Sławomir Wagner. Jak wskazuje, ustawa - Prawo zamówień publicznych, po kolejnych jej nowelizacjach, wprowadziła natomiast fakultatywny zapis mówiący o możliwości przystąpienia do negocjacji kontraktów przez zleceniodawców z sektora publicznego w przypadku zmiany minimalnego wynagrodzenia, w tym stawki godzinowej, zmiany systemu ubezpieczeń społecznych i podatku VAT.

- Powstała zatem kuriozalna sytuacja, w której wykonawcy i zamawiający usługi ochrony stoją na dwóch różnych biegunach. Kontrahenci firm ochrony mogą jedynie przystąpić do negocjacji kontraktu w wyniku wprowadzanych zmian, ale wcale nie muszą zgodzić się na nowe proponowane stawki. Niejednokrotnie padały z ich ust do realizujących usługi ochrony firm stwierdzenia, że „nie jest to ich problem”. Natomiast my, pod rygorem sankcji karnych przewidzianych we wprowadzanych aktach prawnych, jesteśmy przymuszeni do zastosowania zmieniających się corocznie stawek minimalnego wynagrodzenia i minimalnej stawki godzinowej - tłumaczy Sławomir Wagner.

Dotyczy to też kontraktów w sektorze prywatnym, gdzie klienci nie są skorzy do corocznych renegocjacji umów. Już w ubiegłych latach można było zauważyć coraz większą ich chęć do ograniczania składów osobowych na danej zmianie, a zamiast tego – większy udział rozwiązań technologicznych np. monitoringu wizyjnego.

 


Co czeka rynek ochrony

Firmy spodziewają się, że i tym razem sytuacja się powtórzy. Mają jednak nadzieję, że skala zwolnień w firmach ochrony ograniczy się maksymalnie do 5 proc. - Tam, gdzie jeszcze to możliwe, firmy ochrony, aby nie tracić klienta, będą proponować najnowsze rozwiązania technologiczne z zakresu zabezpieczeń, a segment ten w branży ochrony rozwija się obecnie w tempie ok. 15-20 proc. rocznie, na co niewątpliwie wpływ ma coroczna zmiana stawki godzinowej, a obecnie również pandemia COVID 19 – prognozuje Sławomir Wagner. W jego opinii, sytuacja na polskim rynku jest równie nieciekawa jak wiosną. - Podczas pierwszego lockdownu obroty w branży spadły r./r. o kilkanaście procent, teraz można mówić nawet o 30-proc. spadku. W pewnym stopniu zajmujące się ochroną firmy ratuje przechodzenie na rozwiązania technologiczne, ponieważ można z nich wypracować większy zysk. Najwięcej tracą więc firmy, które świadczą wyłącznie tradycyjną, bezpośrednią ochronę fizyczną. Pandemia przyspieszyła proces cyfryzacji, ale on postępuje w naszej branży już od kilku lat, odkąd oskładkowano umowy zlecenia oraz wprowadzono minimalną stawkę godzinową, przez co nawet kilkukrotnie wzrosły koszty zatrudnienia – zaznacza Sławomir Wagner.

Dlatego, jego zdaniem, podniesienie stawki należy odłożyć na lepszy czas.
- Proponujemy, aby to rozporządzenie zaczęło obowiązywać z chwilą zdecydowanego wyhamowania pandemii w Polsce i powrotu wszystkich branż gospodarki do pełnej możliwości wykorzystania swojego potencjału produkcyjnego i usługowego – mówi Sławomir Wagner. I przypomina, że rynek usług ochrony w Polsce do 2016 r. szacowany był na ok. 350 tys. pracowników. Po kolejnych zawirowaniach związanych z ozusowaniem umów cywilno-prawnych i wprowadzeniu, corocznie waloryzowanej, minimalnej stawki godzinowej, obecnie liczy ponad 200 tys. pracowników i w dalszym ciągu uważany jest za jeden z najliczniejszych segmentów usługowych.