Chodzi o dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1937 z 23 października 2019 r. w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii (Dz. Urz. UE L 305 z 26.11.2019, str. 17). Zgodnie z jej art. 26 ust. 1, państwa członkowskie miały wprowadzić w życie przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne niezbędne do wykonania tej dyrektywy do dnia 17 grudnia 2021 r. Natomiast w myśl ust. 2, na zasadzie odstępstwa od ust. 1, w przypadku podmiotów prawnych w sektorze prywatnym zatrudniających od 50 do 249 pracowników, państwa członkowskie wprowadzają w życie do dnia 17 grudnia 2023 r. przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne niezbędne do wypełnienia obowiązku ustanowienia wewnętrznych kanałów dokonywania zgłoszeń zgodnie z art. 8 ust. 3.

Tyle dyrektywa. Polskiej ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa nasz kraj nie ma do dziś. Co więcej, nie ma nawet ostatecznej wersji projektu, bo ten, który na początku sierpnia br. trafił na Komitet do Spraw Europejskich, taką ostateczną wersją nie jest.

 

 

Czytaj również: Czy sygnalista powinien być anonimowy a komisja zawsze wewnątrz firmy?>>

W oczekiwaniu na przepisy… firmy same tworze wewnętrzne regulaminy

Jak podkreśla Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP, firmy powinny już przygotowywać regulaminy zgłoszeń wewnętrznych i wewnętrzne kanały zgłaszania naruszeń prawa, ale trudno jest do tego się nawet przymierzać, skoro nie ma jeszcze ostatecznej wersji projektu ustawy, a przed nami jest jeszcze proces legislacyjny, w trakcie którego przepisy też mogą się zmienić.  - To prawda, że skutek bezpośredniego stosowania dyrektywy dotyczy tylko pracodawcy publicznego, a nie prywatnego, ale także dla prywatnych firm jest to trudna sytuacja, zwłaszcza jeśli pracownik powoła się na dyrektywę – mówi Katarzyna Siemienkiewicz. I dodaje: - To prawda, że na wdrożenie unijnych przepisów w stosunku do mniejszych firm dla Polski, podobnie jak i dla innych krajów członkowskich upływa 17 grudnia 2023 r., ale odwlekanie implementacji nie jest dobrym rozwiązaniem.

Zdaniem Katarzyny Siemienkiewicz, niepewność prawna to jedna z wielu bolączek polskiej legislacji, która nie pozwala na stworzenie dobrych warunków do prowadzenia działalności gospodarczej

Czytaj w LEX: Dyrektywa o ochronie sygnalistów – perspektywy dla sektora bankowego >>>

Czytaj w LEX: Dyrektywa o ochronie sygnalistów - co wynika z niej dla jednostek samorządu terytorialnego? >>>

Czytaj w LEX: Procedura dokonywania zgłoszeń przez sygnalistów w szpitalu >>>

Radca prawny Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że akurat brak przepisów o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa nie stanowi kluczowego wyzwania dla pracodawców, bo - jak twierdzi - jest szereg innych kwestii, które na bieżąco monitorują przedsiębiorcy i muszą obecnie uwzględniać w swojej działalności. – Wynika to z faktu, że część firm, kierując się terminem implementacji przepisów unijnych, już wdrożyła u siebie procedurę zgłoszeń, a część czeka na ostateczny kształt przepisów, by tę procedurą wewnętrzną zacząć opracowywać. Tak więc, pierwsze chcą wiedzieć, czy i co mają zmienić w regulaminach zgłaszania naruszeń prawa, rozpoznawania wniosków, by dostosować własne procedury do ostatecznego kształtu przepisów, drugie czekają na przepisy, by już zgodnie z nimi tworzyć zasady wewnętrzne – podkreśla mec. Lisicki. I zaznacza: - Dla jednych i drugich istotną kwestią jest przewidywalność zmian w prawie. Kluczową informacją, która byłaby przydatna z punktu widzenia biznesu jest to, kiedy można spodziewać się ostatecznej wersji  projektu. 

Czytaj w LEX: Projektowanie prywatności (privacy by design) w ramach elektronicznych kanałów zgłaszania naruszeń przez sygnalistów >>>

 


Teraz trwają analizy a potem będzie ponowne opiniowanie

Z informacji udostępnionych na stronie Rządowego Centrum Legislacji w pierwszych dniach sierpnia 2022 r. wynika, że ostatnia wersja projektu ustawy (nr UC 101) pochodzi z 22 lipca br. Natomiast 28 lipca projekt trafił wraz z protokołem rozbieżności do członków Komitetu do Spraw Europejskich oraz osób stale uczestniczących w posiedzeniach z prośbą o zgłaszanie ewentualnych uwag najpóźniej do 5 sierpnia 2022 r. Ostatnie adnotacje w rządowym procesie legislacyjnym pochodzą z 8 sierpnia. Od tego dnia nie pojawił się żaden nowy wpis.

WZORY dokumentów w LEX:

 

Zapytaliśmy więc Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej o to, co dzieje się z projektem. W odpowiedzi resort przekazał: - Przedmiotowy projekt został przekazany do opinii Komitetu do Spraw Europejskich. Obecnie trwa analiza zgłoszonych w ramach KSE uwag oraz próba uzgodnienia z podmiotami, które zgłosiły przedmiotowe uwagi, ostatecznej wersji projektu. Następnie projekt zostanie przekazany do ponownej opinii KSE. Szczegółowe informacje dotyczące aktualnego etapu prac nad projektem będą zamieszczane w Biuletynie Informacji Publicznej Rządowego Centrum Legislacji, w serwisie Rządowy Proces Legislacyjny.

- Państwa członkowskie, zgodnie z regulacjami prawa UE, zobowiązane są do przekazania Komisji Europejskiej informacji o krajowych środkach implementacji danej dyrektywy (w tym także tzw. dyrektywy o ochronie sygnalistów). Polska nie wywiązała się z tego obowiązku w kontekście przepisów o osobach zgłaszających naruszenia prawa. Brak realizacji wspominanego obciążenia ze strony kraju członkowskiego UE może skutkować wszczęciem przez Komisję Europejską tzw. infrigment procedure – postępowania przeciwnaruszeniowego. Ostatni krok w ramach przywołanej procedury stanowi wniesienie skargi do TSUE. Europejski Trybunał może zaś, na wniosek Komisji Europejskiej złożonej wraz z przedmiotową skargą, zadecydować o nałożeniu kary finansowej na niesubordynowanego członka UE. Nie jest konieczne zakończenie postępowania przed TSUE, aby państwo członkowskie odczuło dolegliwość finansową – mówi dr hab. Beata Baran-Wesołowska, radca prawny, partner w kancelarii Baran Książek Bigaj.

Czytaj w LEX: Aspekty bezpieczeństwa kanałów komunikacji – jaki poziom bezpieczeństwa kanałów komunikacji jest wymagany i jak go zapewnić? >>>

Czytaj w LEX: W jakim zakresie RODO i krajowe przepisy o ochronie danych osobowych mają zastosowanie wobec sygnalistów? >>>

 


Bezpośrednie stosowanie dyrektywy – czy jest możliwe?

Co istotne, jak zaznacza dr hab. Beata Baran-Wesołowska, dyrektywy zasadniczo nie są stosowane bezpośrednio. Brak terminowej transpozycji dyrektywy rodzi swoiste skutki prawne. Otóż, zgodnie z orzecznictwem TSUE, dopuszczalne jest bezpośrednie stosowanie tego rodzaju regulacji unijnych (tzw. zasada bezpośredniego skutku). Motywowane jest to w orzecznictwie Trybunału faktem, iż przeciwna interpretacja powodowałaby ograniczenie skuteczności dyrektywy (tzw. effect utile). Aby zastosować zasadę skutku bezpośredniego dyrektywy konieczne jest spełnienie 4 warunków łącznie, tj.:

  • brak transpozycji do porządku krajowego/niewłaściwa transpozycja,
  • upływ terminu implementacji,
  • jasny, precyzyjny i bezwarunkowy przepis dyrektywy,
  • przyznanie przez przepis dyrektywy uprawnień jednostkom, zaś ich zakres jest możliwy do rekonstrukcji na podstawie norm danej regulacji.

 

- W zakresie analizowanej dyrektywy można uznać za bezsprzecznie spełnione dwie pierwsze przesłanki. Pozostałe dwie, można ocenić jako spełnione, gdyż w stosunku do osób zgłaszających nieprawidłowości zostały ukształtowane określone uprawnienia. Przede wszystkim te, które odnoszą się do samego aktu dokonania zgłoszenia oraz te związane z ochroną przed retorsjami. Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na kluczową kwestię. Stosowanie nieimplementowanej dyrektywy wprost możliwe jest tylko w relacji do kraju członkowskiego. Oznacza to, że osoby zatrudnione w podmiotach, które stanowią emanację państwa (np. oświata publiczna, publiczne placówki ochrony zdrowia, publiczne placówki kulturalne) mogą powołać się na regulacje tzw. dyrektywy o ochronie sygnalistów – podkreśla  dr hab. Beata Baran-Wesołowska. I dodaje: - W trudniejszym położeniu znajdują się osoby zatrudnione w podmiotach z sektora prywatnego. Nieimplementowana dyrektywa ich nie wiąże, co w konsekwencji sprawia, że ostatnia ze wspominanych grup pracowników może dochodzić swoich ewentualnych roszczeń odszkodowawczych od państwa polskiego, nie zaś od swojego (prywatnego) pracodawcy. Przed potencjalnymi powodami stoi jednak wyzwanie – muszą oni udowodnić, że dyrektywa przyznała im klarowne uprawnienia, a oni ponieśli szkodę(y) w związku z niewykonaniem ich przez nasz kraj. Ścieżka dowodowa w tym zakresie rysuje się jako kręta i wyboista.