Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska: Czy kontrakty menedżerskie bardzo się zmieniły pod wpływem orzecznictwa i praktyki? A może w wyniku pandemii Covid -19 wprowadzono nowe zasady?

Waldemar Gujski:  Nie, zasadniczo konstrukcja jest ta sama. Jednak praktyka pokazała, że wielkie odprawy, "złote spadochrony", bonusy, które menedżer miał dostawać po rozstaniu się ze spółką były nierealne. W sądzie nie można było tego wygrać, gdy spółka przy zawieraniu umów była wadliwie reprezentowana, albo Sąd uznawał że roszczenia menedżerów są niegodziwe bo za wysokie.

Sprawdź w LEX:  Jak od strony składkowej rozliczyć kontrakt managerski?  >

 

Czy może pan podać przykłady takich sytuacji "nie do wygrania w sądzie"?

Mieliśmy wiele takich spraw w naszej kancelarii, w których na przykład dwóch członków rady nadzorczej reprezentowało 85 proc. udziałów w spółce, a 15 procent przypadało na pięciu innych. Bywało tak, że rada podejmowała decyzje tylko w składzie tych dwóch wpływowych członków, a nie in gremio i oni podpisywali umowy o pracę czy kontrakt menedżerski. Reszta członków nie widziała tych umów, a więc była to wadliwa reprezentacja. Zatem taka umowa okazywała się nieważna.

Czytaj także: Pracodawcy mogą wypowiadać umowy o zakazie konkurencji. Sami zyskują niewiele, a pracownicy tracą dużo>>

Przekonywaliśmy sąd, że wprawdzie umowę zawarło dwóch członków rady nadzorczej, ale premię dla menedżera - w ramach późniejszej działalności - zatwierdzali wszyscy kolegialnie. Zatem cała rada zapoznawała się z umową podpisaną przez tych dwóch członków. Mimo to Sąd Najwyższy mówił, że jeśli premia nie została wypłacona albo był zakaz konkurencji wyrażony w konkretnej sumie, po ustaniu stosunku pracy, to pieniądze się nie należą. Bywało, że taki dyrektor  czy prezes pracował przez 4-5 kadencji na podstawie nieważnej umowy, myślał, że jest zabezpieczony i dostanie sutą odprawę,  ew. inne świadczenia po rozstaniu ze spółką, a w sądzie okazywało się, że nic mu się nie należy. Choć innym członkom zarządu w takiej samej sytuacji - wypłacano i premie i odprawy.

Czytaj w LEX: Umowa o zakazie konkurencji w okresie stanu epidemii >


Czy jednak można dostać odszkodowanie z powodu nieważności umów?

W sądzie przekonujemy, że jeśli rada nadzorcza działała wadliwie i z winy organu spółka wyrządziła szkodę członkowi zarządu, to popełniono delikt. Zatem to spółka powinna odpowiadać za wadliwe działanie rady nadzorczej. Gdyby nie ten błąd członek zarządu otrzymałby odprawę.

Prowadzimy takie sprawy, które są  jeszcze w toku i dotychczas nie zostały przez Sąd rozstrzygnięte.

 

Jakie są to sumy do wypłacenia?

Duże. To wartość na przykład dwuletnich zakazów konkurencji, potężne bonusy i premie. Jeśli członek zarządu zarabia w granicach 50 tys. zł miesięcznie, to zakaz konkurencji i inne świadczenia za okres dwóch lat wynoszą nawet pół miliona i więcej.

Mieliśmy taki przypadek, że członkowi zarządu wypłacono część premii, ale on uważał, że należy mu się więcej. Wystąpiliśmy o różnicę.  Czyli zasadę spółka uznała, ale sądy nie podzielały żądań pozwu.

 

 

Jakie było uzasadnienie sądu?

Bezwarunkowo i bezwzględnie musiało być działanie niewadliwe rady nadzorczej lub pełnomocnika walnego zgromadzenia / zgromadzenia wspólników, które zawierają umowy o pracę, czy kontrakty menedżerskie. Niewadliwie zawarta umowa to taka, gdy cała rada nadzorcza wersję roboczą umowy zatwierdza, podejmuje uchwałę i upoważnia do zawarcia umowy według przedstawionego projektu. Gdyby dwóch członków rady podpisało umowę na podstawie projektu, który rada nadzorcza zna to nie byłoby problemu - umowa byłaby ważna.

 

Jaka była podstawa prawna takiego orzeczenia?

Przepisy kodeksu spółek handlowych, które mówią, kto reprezentuje spółkę w relacjach między spółką a członkiem zarządu. Zostało to w końcu dostrzeżone, bo od dwóch  lat obowiązuje znowelizowany art. 39 kc pozwalający potwierdzać ważność umowy. Ale przez lata były z tym olbrzymie problemy.

 

A czy zasady współżycia społecznego nie były poruszane?

Były. W naszych 70- stronicowych kasacjach pisaliśmy o braku lojalności, pewności obrotu prawnego, wiarygodności . A nawet wykazywaliśmy w jednym z przypadków, że umyślnie i świadomie zawarto wadliwą umowę, aby nie wypłacać należności zapisanej w kontrakcie. Sąd Najwyższy zawsze orzekał, że reprezentacja spółki musi być idealna. To krzywdząca linia orzecznicza.

Czytaj: Nie każda umowa o zakazie konkurencji może zostać rozwiązana>>

 

A jak Pan ocenia dzisiejsze funkcjonowanie prawa pracy w Polsce?

Pracodawca ma dziś zdecydowanie silniejszą pozycję niż w latach wcześniejszych. Zarówno Inspekcja Pracy, jak i sądownictwo pracy  nie działają skutecznie. A ponadto nawet jeżeli pracownik po 5 latach wygrywa przed sądem, który zasądza mu trzymiesięczne odszkodowanie - to to jest klęska wymiaru sprawiedliwości. Ale to jest także zarzut pod adresem ustawodawcy, bo w tym zakresie przepisy kodeksu wymagają pilnej nowelizacji.

W czasach PRL-u sprawa trwała trzy miesiące a pracownik otrzymywał pieniądze często za cały czas pozostawania bez pracy. A dziś przywracając pracownika do pracy sąd może przyznać mu miesięczne wynagrodzenie. To woła o pomstę do nieba!

Sprawdź w LEX: Czy z kontraktu menedżerskiego należy naliczać składki ZUS? >

 

Często też ministerstwa i urzędy centralne krzywdzą swoich pracowników, a powinny być przykładem dla innych pracodawców!

Tak. Mobbing to nie jest tylko wymysł korporacji. Państwo sobie z mobbingiem zupełnie nie radzi. Mamy urzędy, w których pracują toksyczni szefowie i gnębią pracowników bez wyraźnego powodu. Jeden odejdzie, to znajdą drugiego. Mobbing polega na długotrwałym i uporczywym nękaniu itd., a w znaczeniu potocznym chodzi o znęcanie się nad pracownikiem dla samego znęcania się, to takie kierunkowe toksyczne  działanie szefa.  Pod to pojęcie - często zresztą -  podkłada się to co mobbingiem na pewno  nie jest.

Mobbingiem np. nie jest niekulturalne zachowanie, czy agresywne  żądanie wydajniejszej pracy, zwłaszcza gdy zdarzy się  jednorazowo. Albo zwalnianie pracownika i przy tym upokorzenie go. Osoba prawdziwie mobbingowana przeżywa piekło, leczy się psychiatrycznie, bierze długotrwale zwolnienia lekarskie, a przed sądem musi wszystko od A do Z udowodnić; fakt mobbingu, bezprawne działanie, szkodę i jej wysokość, związek przyczynowy, utratę zdrowia.

Trudno to udowodnić, a pracownicy, którzy nadal pracują w tej instytucji nie chcą zeznawać przeciwko pracodawcy, mówią nieprawdę, albo po prostu ... nie pamiętają. A sądy w tym zakresie są coraz bardziej rygorystyczne. Niesłusznie.

Czytaj w LEX: Obowiązek przeciwdziałania mobbingowi >

 

Skąd wynika ten rygoryzm sądów?

Z art. 6 kodeksu cywilnego, który mówi, że ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Jednak sąd powinien się w takich przypadkach brać pod uwagę specyfikę relacji pracodawca-pracownik. Na tym polega ustawodawstwo prawa pracy, że ma chronić słabszego pracownika wobec silniejszego pracodawcy - ekonomicznie, socjalnie i w każdym innym wymiarze.

Warto dodać, że utrudnienia wynikają także z ewidentnej przewlekłości postępowania sądowego. Zdarza się , że na pierwszą rozprawę w sądach warszawskich czeka się rok.

 

A obostrzenia antypandemiczne nie zaszkodziły procesom pracowniczym?

Tak. Obecna procedura składania zeznań świadków na piśmie wypacza procesowy sens tych dowodów. Trudniej będzie wykryć prawdę. Wyjaśnienia czy zeznania na sali sądowej zgodnie z zasadą bezpośredniości, która daje sądowi możliwość zapoznania się ze sposobem składania wyjaśnień są dużo cenniejsze niż wycyzelowane okrągłe zdania powstałe w zaciszu gabinetu. Świadek odpowiada na listę pytań i upiększa fakty. Nie ma bezpośredniego kontaktu sędziego z zeznającym. To wypacza sens procesu. Nawet jeśli ktoś dobrze kłamie przed sądem, to są większe szanse, że to kłamstwo zostanie wykryte. Natomiast wyjaśnienia pisemne świadków ewidentnie oddalają nas od ustalenia prawdy obiektywnej.

Waldemar GUJSKI współautor nowego wydania książki "Kontrakty menedżerskie i inne umowy cywilnoprawne o świadczenie pracy".  W ostatnich latach kilkakrotnie Chambers & Partners (najbardziej szanowany międzynarodowy podmiot oceniający firmy prawnicze oraz prawników działających w różnych dziedzinach prawa) uhonorował adwokata Waldemara Gujskiego uznając go jedynym w Polsce Senior Statesman w dziedzinie prawa pracy, a tym samym przyznając mu status najbardziej zasłużonego prawnika w tej dziedzinie. Jest twórcą i negocjatorem pakietów socjalnych, w tym takich, które znalazły szczególnie szeroki, pozytywny odzew w opinii publicznej.