Wypalenie zawodowe zostało wpisane do dziesiątej edycji Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD (ang. International Statistical Classification of Diseases and Related Health Problems) Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jako syndrom zawodowy znacząco wpływający na stan zdrowia, ale od 1 stycznia 2022 roku, gdy zostanie uznane za chorobę wraz z wejściem w życie nowej klasyfikacji ICD-11, lekarze będą już mogli wystawiać zwolnienie lekarskie osobom znużonym pracą. Ministerstwo Zdrowia poinformowało serwis Prawo.pl, że nie planuje prac legislacyjnych w zakresie tzw. wypalenia zawodowego. - Jeśli w klasyfikacji chorób prowadzonej przez WHO pojawi się wypalenie zawodowe jako odrębna jednostka chorobowa, to lekarze, diagnozując pacjentów, będą mogli wystawić zwolnienie lekarskie. ZUS nie ma uprawnień do kwestionowania wykazu chorób prowadzonego przez Światową Organizację Zdrowia. Odrębnym zagadnieniem jest obowiązek kontroli prawidłowości korzystania ze zwolnień lekarskich. W tym przypadku pewnie ZUS będzie kontrolował świadczeniobiorców sprawdzając, czy faktycznie powstała niezdolność do pracy – mówi dr Antoni Kolek, prezes Instytutu Emerytalnego.

We wtorek, 19 października 2021 r., tematyce wypalenia zawodowego poświęcone zostało posiedzenie senackiej  Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji.

A problem jest i to coraz większy.

Czytaj również: Pracodawcy zaczynają dostrzegać kondycję psychiczną pracownika>>
 

Problem widzi nie tylko ZUS, ale i pracodawcy

Jak poinformował nas Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, w 2020 r. znacznie wzrosła liczba zaświadczeń lekarskich wystawionych z powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. W porównaniu do 2019 r. liczba zaświadczeń wzrosła o 25,3 proc., a liczba dni absencji chorobowej o 36,9 proc. Tylko z tytułu depresji w 2020 r. wystawiono 385,8 tys. zaświadczeń na 7 803,8 tys. dni. To w porównaniu z 2019 r. wzrost liczby zaświadczeń o 21,3 proc. a liczby dni o 30,4 proc. Blisko połowa zaświadczeń z powodu depresji dotyczyła osób w wieku 35-49 lat.

- Zagadnienie wypalenia zawodowego jest istotnym tematem dla pracodawców. Dotyczy bowiem zdrowia pracowników, wpływa na fluktuację kadr, sytuację ma rynku pracy. Podejmowanych jest szereg inicjatyw mających na celu przeciwdziałanie pojawianiu się tego rodzaju stanów u pracowników – mówi Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan. Jak twierdzi, zagadnienie było jednym z elementów uwzględnianych w trakcie prac nad  porozumieniem unijnych partnerów społecznych  w sprawie stresu związanego czy porozumieniem unijnych partnerów społecznych ws. Aktywnego starzenia i podejścia międzypokoleniowego. - Co istotne, aktywne starzenie oznacza w tym przypadku m.in. promowanie innowacyjnego podejścia do cyklu życia zawodowego z wydajnymi i dobrej jakości miejscami pracy, które umożliwiają pracownikom pozostanie na rynku pracy do osiągnięcia wieku emerytalnego - podkreśla Lisicki.

 


Znużeni pracą są nie tylko wysoko wykwalifikowani pracownicy

- Wypalenie zawodowe w przypadku zawodów wymagających wysokich kwalifikacji typu lekarze, nauczyciele, prawnicy czy managerowie wymaga zrobienia przerwy, ale po niej powrót do pracy z nowymi siłami jest możliwy i możliwe jest odnalezienie zapału do wykonywanych obowiązków. Nieco inaczej sytuacja wygląda natomiast w przypadku osób wykonujących niskopłatne zajęcia i powtarzalne prace. Pracownicy ci nie mają często alternatywy i innych możliwości, a ich specjalizacja jest bardzo wąska – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, firmy doradczej zajmującej się problematyką absencji chorobowych, ekspert rynku pracy.

Przyznaje, że są osoby z tej grupy, które chciałyby zrobić np. prawo jazdy i jeździć samochodem albo zrobić uprawnienia na wózek widłowy, ale tu z reguły napotykają na niechęć ze strony pracodawcy, który wychodzi z założenia, że nie będzie inwestował w rozwój kwalifikacji takiego pracownika, bo jak je już zdobędzie, to może odejść z jego zakładu pracy. – Owszem, część firm stara się przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu stosując rotacje pracowników na stanowiskach czy w grupach, ale tu znowu pojawia się problem, że część podwładnych lubi powtarzalne prace i jest niechętna zmianom oraz podnoszeniu kwalifikacji – mówi Zając. I dodaje: - W Polsce praca nie jest traktowana jako wartość i sposób na rozwój osobisty. Jest natomiast postrzegana jako źródło dochodu. Ma być więc jak najmniej kłopotliwa - zwykłe 40 godzin w tygodniu, wolne soboty i niedziele bez wysiłku fizycznego.

Wypalenie nie jest chorobą kliniczną

Jak podkreśla Mikołaj Zając, wypalenie zawodowe nie jest chorobą kliniczną i bardzo trudno jest je stwierdzić, stąd tak często do tej pory osoby cierpiące na wypalenie zawodowe brały zwolnienie na depresję. Jego zdaniem, żeby przeciwdziałać znużeniu pracą i wypaleniu zawodowemu konieczna jest współpraca lekarza z pracodawcą. - Nie chodzi tylko o to, żeby lekarz informował pracodawcę o jednostce chorobowej, na którą cierpi pracownik, lecz by wydawał rekomendacje. Wtedy pracodawca mógłby w porę przeciwdziałać, np. zmieniając stanowisko pracy podwładnego lub wysyłając go na kurs. A tak mamy tzw. chorych zawodowych, czyli ludzi, którzy po prostu nie chcą pracować. W rozmowach z naszymi kontrolerami wielu z nich przyznaje jednak, wprost i konkretnie że np. nie chcą już pracować, dajmy na to w chłodni, mają dosyć konkretnego przełożonego albo marzą o zrobieniu kursu na wyżej wspomniany wózek widłowy – podkreśla Mikołaj Zając.

 


Dobrostan pracowników

Jak twierdzi dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski, pracodawcy dostrzegają ten problem. - Dlatego wiele firm dbając o dobrostan pracowników wprowadza programy wellbeing’owe i procedury postępowania w celu poprawy dobrostanu pracowników. Zmieniane są też przepisy w regulaminach pracy. Zatrudniani są nawet menedżerowie od szczęścia (z ang. happiness manager). Firmy zwracają uwagę na to, by zapobiegać wypaleniu zawodowemu. W tym celu decydują się na wprowadzanie elastycznego czasu pracy, skracanie czasu pracy lub wprowadzenie zadaniowego czasu pracy. Wprowadzają także dodatkowe przerwy w pracy, a nawet dodatkowe dni wolne od pracy – mówi dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska. I dodaje: - Pracodawca może stosować rozwiązania korzystniejsze dla pracowników od tych, które są przewidziane w Kodeksie pracy. I warto je indywidualizować, umożliwiając chociażby indywidualny czas pracy na wniosek pracownika.

Jak podkreśla dr Jaroszewska-Ignatowska, ważne jest, aby pracodawca czy przełożony jak najszybciej zauważył problem rozpoczynającego się wypalenia zawodowego lub otrzymał taki sygnał od pracownika. Tego nie można bagatelizować. Dlatego zachęcamy naszych klientów do tego, aby byli otwarci na udzielenie pracownikowi pomocy. Chociażby w postaci urlopu bezpłatnego (z ang. sabbatical). Do niedawna zabiegali o niego młodzi pracownicy, którzy chcieli zwiedzać świat. Teraz udzielany jest on pracownikom, którzy są zmęczeni pracą, mają pierwsze symptomy wypalenia, muszą odpocząć – twierdzi dr Iwona Jaroszewska-Ignatowska. Przyznaje, że o taki 3-4 miesięczny urlop nie jest łatwo, ponieważ dezorganizuje on pracę. Zwykle jest on uzależniony od stażu pracy, ilości wykonywanej pracy i oceny rocznej danego pracownika. Jego udzielenie, mimo że jest to czas nieodpłatny, skutkuje obciążeniem pracą dla pozostałych pracowników, którzy w tym czasie przejmują obowiązki pracownika, który otrzymuje zgodę na sabbatical. – Niemniej jednak warto go udzielić, żeby pracownik nabrał sił i po przerwie chciał wrócić do pracy – zaznacza.

Robert Lisicki zaznacza, że wdrażając porozumienie w kraju przeprowadzono szereg rozmów z pracodawcami nt. praktycznych rozwiązań, które wpisują się w działania zapobiegające wypaleniu zawodowemu. - Przykłady dotyczyły np. organizacji czasu pracy wychodzącej naprzeciw potrzebom pracowników, tymczasowej zmiany rodzaju wykonywanych obowiązków (np. przejście z produkcji do działu transportu, logistyki), przyznania pracownikom posiadającym określony staż zakładowy dodatkowego czasu wolnego, promowanie idei work-life balance, ułatwienie rozwijania pasji pracownikom czy  dostępu do wsparcia w zakresie zdrowia psychicznego – zaznacza dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan. Jak twierdzi, na rodzaj i zakres potencjalnych działań wpływał sektor i rodzaj prowadzonej działalności.

 

Kampania informacyjna jest wskazana

Ministerstwo Zdrowia nie planuje prac legislacyjnych w zakresie wypalenia zawodowego, bo - jak twierdzi - lekarz w przypadku zdiagnozowania wypalenia zawodowego już w oparciu o istniejące przepisy prawne może zlecić różnego rodzaju konsultacje i badanie diagnostyczne łącznie z badaniami psychologicznymi. - Ponadto obowiązujące przepisy nakładają również na pracodawcę tworzenie bezpiecznego miejsca pracy także pod względem czynników psychospołecznych – podkreśla MZ w przekazanej nam odpowiedzi.

Z kolei Paweł Żebrowski przypomina, że zwolnienie lekarskie, które jest wystawione z powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania podlega takiej samej kontroli, jak inne zaświadczenia. - ZUS prowadzi dwa rodzaje kontroli zwolnień lekarskich. Pierwsza to kontrola prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich. Inspektorzy sprawdzają np. to, czy osoba na zwolnieniu lekarskim nie pracuje. Druga to kontrola orzekania o czasowej niezdolności do pracy. Jest prowadzona przez lekarzy orzeczników ZUS. Najczęściej prowadzą oni badania wezwanych osób w jednostce ZUS, ale w uzasadnionych przypadkach sami przyjeżdżają do kontrolowanej osoby. Mają prawo skierować taką osobę na badanie do lekarza konsultanta, badanie dodatkowe lub obserwację szpitalną. Mogą też zażądać od lekarza, który wystawił zwolnienie, udostępnienia dokumentacji lekarskiej, która była podstawą do wystawienia zwolnienia – mówi Prawo.pl Żebrowski.

Zdaniem dr Tomasza Lasockiego z Katedry Prawa Ubezpieczeń Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, jeżeli wypalenie zawodowe zostanie wpisane na listę chorób jako odrębna jednostka chorobowa, to jednocześnie powinna się pojawić charakterystyka tej choroby z myślą o lekarzach, którzy będą ją stwierdzać. A wówczas, jak podkreśla dr Lasocki, należy spojrzeć na tę chorobę nie jako na potencjalny sposób do wyłudzania zasiłków chorobowych, lecz zacząć od uświadomienia lekarzy i nauczenia ich jej prawidłowego rozpoznawania. - Umieszczenie w wykazie nowej jednostki nie doprowadzi jednak do rewolucji. Już dziś bowiem jednostką chorobową jest złe samopoczucie i zmęczenie, sklasyfikowane pod międzynarodowym kodem ICD 10, a w Polsce – R53 – zauważa dr Tomasz Lasocki. I dodaje: - Ważne jest przede wszystkim zaufanie do lekarzy, którzy wykonują przecież zawód zaufania publicznego oraz odpowiednia kampania informacyjna do nich skierowana.

- Lekarze psychiatrzy są przygotowani do rozpoznania wypalenia zawodowego, ale dotychczas takie rozpoznanie nie upoważniało nas np. do wystawienia zwolnienia. Z drugiej strony, jeśli sytuacja pacjenta w danym momencie przewyższa zdolności radzenia sobie i uniemożliwia pracę, rozpoznajemy zaburzenia adaptacyjne i możemy takiego pacjenta ocenić jako czasowo niezdolnego do pracy, czyli wystawić zwolnienie – mówi dr Magdalena Flaga-Łuczkiewicz, pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, lekarz psychiatra. Potwierdza, że wytyczne na pewno by się przydały. – W momencie, gdy wypalenie oficjalnie zostanie uznane za chorobę, lekarze np. rodzinni staną przed koniecznością orzekania o zdolności wypalonych osób do pracy. Tymczasem w przestrzeni publicznej pojawia się często taka narracja, że pracownik idzie do lekarza „bo chce wziąć zwolnienie”. W pandemii bardzo wielu ludzi się posypało psychicznie i to z tego powodu się zgłaszali do mnie, a ich zwolnienia lekarskie były uzasadnione względami medycznymi, nie widzimisię. Sformułowanie oficjalnych wytycznych czy wskazówek dla lekarzy mogłoby być jasnym sygnałem, że osoby wypalone to pacjenci potrzebujący pomocy medycznej (w tym np. orzeczenia niezdolności do pracy), a nie leniwi spryciarze naciągający pracodawców i państwo na zasiłek chorobowy – tłumaczy dr Magdalena Flaga-Łuczkiewicz.