W listopadzie ubiegłego roku niemal co drugi Polak obawiał się, że jego zdrowie psychiczne pogorszy się z powodu drugiej fali pandemii.  W najnowszym lutowym badaniu UCE RESEARCH i SYNO Poland przeprowadzonym dla platformy Therapify pomagającej znalezienie psychologa czy psychiatry z psychologiem 42 proc. Polaków zadeklarowało, że wybuch COVID-19 wpłynął na pogorszenie ich zdrowia psychicznego.

Połowa badanych przyznaje, że nie radzi sobie z izolacją społeczną i to głównie osłabia ich kondycję psychiczną. Obniżenie nastroju, zaburzenia snu, lęki - to objawy, na które uskarżają się Polacy. Niemal 80 proc. osób będących obecnie w gorszym stanie psychicznym nie miała tego typu problemów przed wybuchem pandemii. Prawie 70 proc. ankietowanych zgłaszających dolegliwości nie szukało dotąd fachowej pomocy. - Wyniki są alarmujące - ocenia Damian Markowski z platformy Therapify. - Niespełna rok od pojawienia się epidemii już niemal połowa Polaków uskarża się na zaniżoną kondycję psychiczną. Kobiety częściej niż mężczyźni wskazują, że ich zdrowie psychiczne pogorszyło się w czasie pandemii. Mamy do czynienia z nowym społeczny problemem - pandemią depresji - dodaje. 

Czytaj również: Psychiatria dzieci i młodzieży powoli wychodzi z kryzysu - mówi Prof: Janas–Kozik>>

 

Najbardziej przeszkadza izolacja, najmniej praca zdalna

Badanie przeprowadzono wśród 1026 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu. Ankietowani za główną przyczynę pogorszenia ich stanu uznają izolację społeczną – 49,2 proc. Na drugim miejscu wskazują obawę przed tym, że ktoś bliski zachoruje bądź oni sami zarażą się koronawirusem – odpowiednio 42 proc. i 34,6 proc. Z kolei najrzadziej podawanym powodem utraty zdrowia psychicznego jest brak dostępu do leków – 2,8 proc. Złe warunki w miejscu pracy wymienia 3,5 proc. respondentów, a wykonywanie tzw. pracy zdalnej – 8,5 proc. – Najczęściej wskazywane przyczyny mają związek z tym, że liczba osób ulegających zakażeniu wciąż utrzymuje się na dość wysokim poziomie. I co ważniejsze, z ostatnich doniesień wynika, że dynamicznie rośnie. Z tym wiążą się restrykcje utrzymywane przez rząd oraz obawy przed samą chorobą – komentuje Damian Markowski. 

Nie szukają profesjonalnej pomocy