Najdrożej w przeliczeniu na jedno krzesełko buduje się w Warszawie - koszt jednego miejsca siedzącego na stadionie to prawie 35 tys. zł. Najtańszy pod tym względem jest Poznań, każdy kibic siedzi tam na 11,7 tys. zł. Z załączonej tabeli wynika, że cena jednego krzesełka stanowi równowartość od prawie 4 mkw. nowych lokali mieszkalnych w Warszawie do 1,7 mkw. w stolicy Wielkopolski. W związku z tym wartość 2- pokojowego lokalu mieszkalnego z rynku pierwotnego o powierzchni 50 mkw. i średniej cenie, odpowiada niecałym 13 miejscom siedzącym na Stadionie Narodowym. Dla Wrocławia i Gdańska jest to odpowiednio 17 i 16, a w wypadku Poznania mieszkanie z segmentu popularnego można zamienić na 29 „krzesełek”.
W tym miejscu zasadne wydaje się pytanie, czy w Europy stadiony są równie drogie, czy może to tylko specyfika naszego kraju? Dla porównania uważany za jeden z najnowocześniejszych i najlepiej zarządzanych stadionów piłkarskich w Europie – Veltins Arena, został zbudowany za niecałe 760 mln zł. W tym wypadku różnicę w kosztach na niekorzyść polskich obiektów można wytłumaczyć zmianami cen materiałów budowlanych. Siedziba niemieckiego klubu Schalke 04 została oddana do użytkowania jeszcze w 2001 r., kiedy kształtowały się one na niższym poziomie. Z kolei ukończona w 2005 r. monachijska Allianz Arena, na której odbywały się mecze Mistrzostw Świata w 2006 r. kosztowała około 1,3 mld zł. Trzeba zaznaczyć, że w obu wymienionych przypadkach mamy do czynienia z obiektami większymi od polskich. Przewidziana pojemność wynosi odpowiednio 61 i 69 tys. widzów. Wszelkie rekordy cenowe bije jednak na głowę stadion Wembley w Londynie, gdzie znajduje się 90 tys. miejsc siedzących. Jego całkowity koszt zamkną się niebagatelną kwotą 757 mln funtów, co odpowiada blisko 3,4 mld zł.
Polskim kibicom nie pozostaje nic innego, jak mieć nadzieje, że krajowe obiekty będą dorównywały zagranicznym odpowiednikom nie tylko pod względem cen ale również bezpieczeństwa i komfortu obserwowania sportowych zmagań.