Ministerstwo Rozwoju wspólnie pracuje nad wytycznymi dla poszczególnych branż dotyczącymi obowiązków sanitarnych i zasad bezpieczeństwa w okresie epidemii. Odpowiedzialna za nie jest wiceminister Olga Semeniuk. Z naszych informacji wynika, że poza wytycznymi dla galerii handlowych, są już prawie gotowe te dla m.in: siłowni i gastronomii. Wkrótce pojawią się dla gabinetów kosmetycznych, fryzjerskich, taksówek czy kasyn. Jadwiga Emilewicz, wicepremier i minister rozwoju, zapowiada ich systematyczną publikację.

Tyle, że zdaniem ekspertów konsultowany projekt dla galerii budzi kontrowersje, choć mniejsze niż wytyczne dla zakładów przemysłowych. Po pierwsze nie ma pewności, co do ich charakteru prawnego, po drugie nie wszystkie rozwiązania są do zaakceptowania przez biznes, np. wyłączenie z odmrażania wysp handlowych czy regulacje dotyczące pomiaru temperatury pracowników i klientów. Z drugiej strony aplikacja do podziału klientów na trzy kategorie: bezpieczeństwa: po zakażeniu, po kwarantannie, bez kontaktu z wirusem może rzeczywiście pomóc w odmrożeniu gospodarki, o ile będzie dobrze chroniła nasze dane.
Czytaj, jakie są aktualne wytyczne są dla galerii handlowych >>

 

Aplikacja podzieli klientów na zielonych bezpiecznych i czerwonych stanowiących zagrożenie

Z punktu widzenia klientów najbardziej interesująca jest zapowiedź wprowadzenia  specjalnej aplikacji ułatwiającej wejście do sklepu. Jak podaje Konfederacja Lewiatan dzieliłaby ona ludzi na trzy kategorie bezpieczeństwa: po zakażeniu - czerwony, po kwarantannie – żółty, bez kontaktu z wirusem - zielony. Osób z kategorii zielonej czyli zdrowych i bez kontaktu z wirusem, mogłoby wejść do sklepu 10 proc. więcej. Stosowanie aplikacji byłoby warunkiem wpuszczania do sklepu, pomimo wyczerpania limitu. Aplikacje instalowaliby klienci wyrażając odpowiednie zgody. Wszystko wskazuje, że taką rolę ma spełniać aplikacja ProteoGo Safe nad którą pracuje Ministerstwo Cyfryzacji. Czy to oznacza, że będziemy inwigilowani, by móc robić bezpiecznie zakupy? 

Czytaj również o nowych uprawnieniach ministra cyfryzacji do pozyskiwania danych o geoloklizacji: Dane z telefonu pozwolą karać łamiących zakazy >>

Plusy i zagrożenia aplikacji

Marcin Maruszczak, radca prawny w kancelarii YSL uważa, że jedynym wyjściem jest inwigilacja ale zrobiona w sposób czytelny i pod nadzorem. - Może krzyżowe kontrole wykorzystywania danych – dodaje mec. Maruszczak. Inaczej na sprawę patrzy Maciej Gawroński, radca prawny, partner w Gawroński & Partners. - Holenderski organ ochrony danych zmiażdżył propozycje rządowe aplikacji „antycovidowych”, nie tylko zarzucając im nadmierną ingerencję w prywatność i brak mechanizmów kontrolnych, ale przede wszystkim – niedowiedzioną skuteczność. Polski rząd wykorzystuje pretekst rzekomej epidemii do wprowadzania kolejnych narzędzi inwigilacji, wprost kopiowanych z systemu chińskiej dyktatury komunistycznej. Moim zdaniem stosowanie tej „aplikacji” nigdy nie będzie mogło opierać się o przesłankę dobrowolnej zgody.  To będzie czysty przymus - zauważa mec. Gawroński  Mec. Maruszczak przyznaje, że Chiny kontrolują swoich obywateli, ale mimo tego całego złowieszczego anturażu jest za tym aby wykorzystywać zdobycze techniki, tyle, że z głową i co najważniejsze z szeregiem realnych zabezpieczeń. - Może do kontroli wykorzystywania danych i ich przetwarzania powinniśmy wykorzystać RPO, poszerzyć jego kompetencje i zasoby. Obecnie bowiem prywatność jest najbardziej naruszanym prawem obywatelskim - sugeruje mec. Maruszczak.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność Skarbu Państwa za szkody w trakcie pandemii >

Jak może działać aplikacja

Piotr Liwszic, ekspert ds. ochrony danych w ODO 24, autor bloga jawneprzezpoufne.pl też nie neguje pomysłu uzależnienia wejścia do np. galerii handlowej od tego czy dana osoba miała wcześniej kontakt z osobami objętymi kwarantanną lub z osobami u których potwierdzono zarażenie COVID-19. - Taki cel można osiągnąć poprzez wykorzystanie aplikacji smartfonach stworzonych do ograniczenia rozprzestrzeniania się zakażeń. Jednym z pierwszych krajów, które wprowadziły swoje rozwiązanie na masową skalę był Singapur. Wykorzystywana w nim aplikacja o nazwie TraceTogether's opiera się na technologii Bluetooth i BlueTrace. Dwa napotkane urządzenia wymieniają się kodami, które zmieniają się w czasie, aby uniemożliwić stronom trzecim śledzenie konkretnej osoby. Wszystkie dane zapisują się w pamięci urządzenia, a udostępnianie są organom ochrony zdrowia tylko za wiedzą obywatela poprzez użycie PIN-u, który umożliwia powiązanie informacji. Na podobnej zasadzie (DP3T) mają działać aplikacja wspólnie stworzona przez Apple oraz Google – mówi Piotr Liwszic.

Czytaj w LEX: Koronawirus jako siła wyższa a umowy cywilnoprawne >

Czy taka będzie aplikacja nad którą pracują resorty cyfryzacji i rozwoju. Nie wiadomo. Pewne jest, że to od niej zależy doprecyzowanie przepisów o dopuszczalnej liczbie osób w sklepie. Tyle, że jak zaznacza Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych, z radą o aplikacji resort rozwoju nie rozmawiał.

Czytaj w LEX: Pojęcie inwestycji budowlanych związanych z przeciwdziałaniem COVID-19 >

Kamery termowizyjne przy każdym wejściu

Z punktu widzenia właścicieli centrów handlowych i najemców najważniejsze są pozostałe wytyczne, które będą musieli wdrożyć w krótkim czasie. Z doniesień medialnych wynika, że galerie mają zostać w pełni otworzone 18 maja.  Konfederacja Lewiatan obawia się jednak, że może być to później. - Dla nas najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, kiedy galerie handlowe mogą zostać otwarte. Przedsiębiorcy powinni mieć czas na przygotowanie sklepów, w oparciu o opublikowane akty normatywne np. wstawić dozowniki z płynem dezynfekującym, zawiadomić pracowników. Na razie daty otwarcia galerii nie znamy – mówi Arkadiusz Grądkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Czytaj w LEX: Wpływ koronawirusa na umowy z kontrahentami - rozwiązania szczególne >

Jedno z trudniejszych wymagań będzie jednak dotyczyło mierzenia temperatury klientów. Zgodnie z konsultowanymi wytycznymi, właściciele galerii będą musieli zamontować kamery termowizyjne przy wejściu dla identyfikacji osób w stanie gorączki przy jednoczesnym obowiązku uruchomienia jak największej liczby wejść. Z punku widzenia przestrzegania przepisów ta kwestia budzi największe wątpliwości wśród właścicieli galerii. – Do tego rozwiązania mamy szereg zastrzeżeń i pytań – mówi Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych. – Po pierwsze, dlaczego kamery mają być w centrach handlowych, a nie np. na dworcach, w zakładach pracy czy gdziekolwiek indziej gdzie przebywają ludzie. Po drugie, nie wprowadza się takich rozwiązań w innych krajach bo większość osób przechodzi bezobjawowo a to bardzo duży koszt. Gdybyśmy musieli zainstalować je przy wszystkich wejściach, to jest to koszt ok. 500 mln złotych, a rozwiązania te powodowałyby zatory - mówi dyr. Knap.

Czytaj w LEX: „Pozwy zbiorowe” jako odpowiedź na czasy „niedyspozycji” wymiaru sprawiedliwości w czasach epidemii koronawirusa >

Z naszych informacji wynika, że w wytycznych dla siłowni i klubów fitness choć jest przewidziany obowiązek wdrożenia bezdotykowego mierzenia temperatury u pracowników i klientów przy wejściu, to nie z wykorzystaniem kamer termowizyjnych. Z ofert w internecie wynika, że ich ceny wahają się od 10 do 169 tys. zł, a na te droższe trzeba czekać nawet 4 tygodnie.

Maciej Woźniak, radca prawny w kancelarii FILIPIAKBABICZ, obawia się, że właściciele obiektów, którzy zazwyczaj mają szczegółowo ustaloną partycypację najemców w kosztach utrzymania nieruchomości, będą dążyli do uzyskania środków na ten cel od swoich kontrahentów. Mec. Gawroński uważa, że kamery termowizyjne w centrach handlowych brzmią jeszcze bardziej nonsensownie niż nakaz noszenia maseczek i zakaz chodzenia do lasu. - Podejrzanych będzie się wysyłać kontenerami na zakaźny? Czy wystarczy może wytłumaczenie, że jeszcze alkohol z człowieka nie wyparował? To jak rozdawanie brzytw małpom i nawoływanie do polowań na czarownice - ocenia mec. Gawroński. Radosław Knap zastanawia się jeszcze, czy dane z kamery będą przetwarzane zgodne z RODO i co na jakiej podstawie galerie mają zatrzymywać osoby, które mają wyższą temperaturę.

 


Czy zamontowanie kamery jest zgodne z RODO

19 marca 2020 r. Europejska Rady Ochrony Danych wydała oświadczenie w sprawie przetwarzania danych podczas pandemii COVID-19. Stwierdza w nim wyraźnie, że RODO przewiduje odstępstwa od zakazu przetwarzania określonych szczególnych kategorii danych osobowych, takich jak dane dotyczące zdrowia, gdy jest to konieczne ze względu na istotny interes publiczny w dziedzinie zdrowia publicznego (art. 9 ust. 2 lit. i RODO), na podstawie prawa Unii lub prawa państwa członkowskiego lub gdy istnieje potrzeba ochrony żywotnych interesów osoby, której dane dotyczą (art. 9 ust. 2 lit. c RODO). Tyle, że w polskich przepisach nie ma prawa pozwalającego przetwarzać takie dane galeriom.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność cywilna i karna za zarażenie koronawirusem >

Sylwia Czub-Kiełczewska, inspektor ochrony danych osobowych, ekspert LEX Ochrona Danych Osobowych uważa, że skoro nie ma przepisu prawa, który dawałby bezsprzecznie administratorowi uprawnienie do wprowadzania środków technicznych służących pomiarom temperatury ciała z wykorzystaniem urządzeń termowizyjnych, należy dokonać analizy procesu przetwarzania. Jej zdaniem w związku z wprowadzeniem stanu epidemii, administrator danych będzie mógł powołać się zarówno na interes pracowników, których zdrowie chce chronić, jak i interes publiczny związany z ochroną zdrowia. Tyle, że musi wdrożyć także adekwatne środki ochrony  informacji. - Dostęp do wyników analizy termowizyjnej powinien mieć tylko ścisły krąg pracowników - tłumaczy Sylwia Czub-Kiełczewska. Choć jak zauważa Piotr Liwszic istnieją uzasadnione poglądy wskazujące, że w trakcie używania kamer termowizyjnych nie dochodzi do przetwarzania danych osobowych. - Obraz z takiego monitoringu nie jest nagrywany, co powoduje brak zastosowania przepisów RODO - wyjaśnia ekspert

Czytaj w LEX: Poddanie określonej osoby przymusowej kwarantannie podczas epidemii koronawirusa - konsekwencje prawne >

Kolejny punkt, który budzi kontrowersje, to obowiązek przygotowania miejsca, w które mogłaby się udać osoba posiadająca symptomy choroby, w celu odbycia tam konsultacji z lekarzem albo pracownikiem powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Taka osoba będzie tez musiała opuścić galerię. - W tym kontekście istnieje konieczność doprecyzowania regulacji  – uważa Arkadiusz Grądkowski.

Czytaj w LEX: Zagrożenie koronawirusem a prawo do prywatności >

 

Kina, siłownie i place zabaw poczekają na otwarcie, wyspy może ruszą

Zgodnie z projektem wytycznych dla galerii handlowych, ich właściciele mają umożliwić prowadzenia działalności wszystkim sklepom usługowym z wyłączeniem: stref aktywności fizycznej (siłownie, place zabaw, parki trampolin), stref gier, kin, a także wysp handlowych.  Tyle że obecnie zakaz prowadzenia działalności wynika z rozporządzenia.
Ponadto prof. Michał Romanowski, adwokat i partner w kancelarii Romanowscy i Wspólnicy wskazuje, że wyłączenie wysp handlowych uderzy głównie w małych najemców.
To na nich często sprzedawana jest biżuteria, telefony i akcesoria do nich, kosmetyki, pasmanteria, słodycze, ale także świadczone usługi, np. przez kosmetyczki. Konfederacja Lewiatan twierdzi jednak, że po jej interwencji resort rozważa zgodę na uruchomienie wysp o charakterze handlowym przy wprowadzeniu dodatkowych zabezpieczeń: obudowa wyspy, okienko obsługi z jednej strony bez możliwości podchodzenia z innych stron). - Natomiast na razie nie będą otwarte  wyspy o charakterze usługowym (np. manicure) oraz rekreacyjnym (ławeczki, stoliczki, fotele masażu itp. – mówi Arkadiusz Grądkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Czytaj w LEX: Ważne pytania o ochronę danych osobowych podczas epidemii koronawirusa >

Wytyczne czy rozporządzenie

Prawnicy zwracają jeszcze uwagę, że wytyczne, które mają pomóc w szybkim „odmrożeniu” sklepów, wymagają dopracowania. Zdaniem Macieja Woźniaka problemem jest ich niejasny charakter. - Podobnie jak w przypadku analogicznego aktu dla zakładów przemysłowych, dokument nie spełnia podstawowych kryteriów, które pozwalają traktować go jako akt prawny. Aktualnie nie jest znany adresat norm, moc wiążąca ani sankcja za ich naruszenie. Dokument wyglądałby jak propozycja dobrych praktyk, gdyby nie to, że zawarto w nim bardzo stanowcze zakazy i nakazy, silnie ingerujące w relacje między właścicielami obiektu a najemcami (możliwość prowadzenia działalności określonych kategorii, np. kin), a także kształtujące sytuację klientów i pracowników, np. opuszczenie przez chorą osobę galerii, prawdopodobnie egzekwowane przez właściciela obiektu – ocenia mec. Woźniak.

Jeśli obowiązki sanitarne ujęte w wytycznych staną się obowiązującym prawem, to zdaniem mec. Woźniaka będą rodzić wątpliwości, w którym miejscu przebiega linia demarkacyjna między obowiązkami spoczywającymi na właścicielu obiektu oraz obowiązkami innych podmiotów. - Może to mieć szczególne znaczenie w kontekście odpowiedzialności prawnej za niedopełnienie obowiązków oraz prób uniknięcia przez obie strony kosztów generowanych przez zmiany – dodaje mec. Woźniak.

A koszty będą rodzić nie tylko kamery. - Pilnowanie rygorów dotyczących odległości między klientami, liczby osób w windzie i odległości w przestrzeni restauracyjnej, będzie wymagało od właścicieli obiektu zwiększenia obsady na stanowiskach pracowników ochrony - uważa Maciej Woźniak.