Sprawa dotyczyła kobiety, która na skutek nienależytego zabezpieczenia otworu po wycięciu drzewa przez zajmującą się tym firmę, uległa wypadkowi i w związku z tym domagała się odszkodowania. Pozwana spółka argumentowała, że umowa, którą podpisała z miastem nie obligowała jej do zabezpieczenia miejsc po wyciętych drzewach. Spółka miała odpowiadać tylko za zabezpieczenie robót w trakcie ich wykonywania. Utrzymanie placu, na którym doszło do wypadku, należało do miejskiego Wydziału Komunikacji i Dróg. Sąd Najwyższy uznał, że niezależnie od tego, jak obowiązki spółki zostały zapisane w umowie, zabezpieczenie dołu po wykarczowanym drzewie powinno być takie, by nikt nie mógł zrobić sobie krzywdy. Pozwana spółka powinna wykazać, że zrobiła wszystko, niczego nie zaniedbując, by do otworu nikt nie mógł wpaść.
Rzeczpospolita, 26 lutego 2009 r., Izabela Lewandowska









