W kwietniu 2020 r. spółka Panek zawiadomiła UODO o naruszeniu ochrony danych osobowych. Okazało się, że podczas uruchamiania nowej strony internetowej firmy nastąpiło ujawnienie folderu zawierającego pliki z danymi osobowymi pochodzącymi z poprzedniej strony. Robot Google mógł dzięki temu indeksować pliki obejmujące imię, nazwisko, adres e-mail, adres zamieszkania, hasła dostępu do panelu klienta, numer telefonu i – w niewielkim zakresie – numer PESEL.

Naruszenie dotyczyło ponad 7 tys. osób (bez ujawnienia numerów PESEL). Panek S.A. to bowiem znana wypożyczalnia aut, założona w 2000 roku w Lubinie na Dolnym Śląsku. W ciągu 25 lat spółka przekształciła się w jednego z ogólnopolskich i środkowoeuropejskich operatorów oferujących usługi wynajmu pojazdów na minuty, wynajmu krótkoterminowego oraz długoterminowego. Obecnie Panek koncentruje się na wynajmie dobowym pojazdów, m.in. na lotniskach, we współpracy z sieciami dealerskimi czy w branży HoReCa. Spółka prowadzi swoją działalność także na rynkach międzynarodowych, m.in. w Austrii, na Litwie, Łotwie, w Niemczech i na Słowacji.

Prezes UODO stwierdził naruszenie art. 32 ust. 1 i 2 w związku z art. 28 ust. 3 lit. c RODO (decyzja DKN.5130.2415.2020). Nałożył na spółkę Panek SA jako administratora danych karę w wysokości 1,5 mln zł, zaś na podmiot przetwarzający – karę 20 tys. zł.

Panek nie zgadza się z UODO

Na decyzję UODO spółka Panek wniosła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zarzuciła organowi nadzorczemu m.in.:

  • naruszenie zasady swobodnej oceny dowodów przez brak ustalenia przyczyny incydentu z 2020 r. i przyjęcie, że to spółka Panek ponosi za niego odpowiedzialność;
  • brak podjęcia z urzędu czynności niezbędnych do dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego sprawy;
  • błędne zastosowanie przepisów art. 24 ust. 1 oraz art. 32 ust. 1 i 2 RODO, polegające na przyjęciu, że powierzenie zewnętrznemu podmiotowi przetwarzającemu usług zapewnienia bezpieczeństwa danych nie jest wystarczającym środkiem techniczno-organizacyjnym;
  • błędne zastosowanie przepisów  28 ust. 1 oraz art. 5 ust. 2 RODO, polegające na przyjęciu, że wynika z nich obowiązek ciągłego nadzoru administratora nad sposobem przetwarzania danych przez podmiot przetwarzający;
  • nieprawidłowy sposób wyliczenia kary pieniężnej.

Wyrok WSA ws. kary dla Panka

Wojewódzki Sąd Administracyjny wydał wyrok utrzymujący w mocy decyzje UODO w maju 2025 r. (sygn. akt II SA/Wa 45/25), o czym organ poinformował w komunikacie dwa miesiące później.

 – WSA zaznaczył, iż istota sprawy sprowadzała się do zbadania, czy administrator danych zapewnił wystarczające środki techniczno-organizacyjne służące przede wszystkim weryfikacji działań podmiotu przetwarzającego pod kątem wdrażania odpowiednich środków bezpieczeństwa ochrony danych – czytamy w komunikacie UODO.

Według sądu administrator wystarczających środków nie zapewnił. WSA, uzasadniając wyrok, przywołał założenie RODO, zgodnie z którym zarządzanie ryzykiem stanowi fundament działań związanych z ochroną danych osobowych. Wysnuł z tego wniosek, że monitorowanie poziomu zagrożeń oraz zapewnienie rozliczalności w zakresie adekwatności zabezpieczeń jest koniecznością, bez której nie sposób mówić o skutecznej ochronie danych osobowych. Nie da się także przeprowadzać tego typu działań bez tworzenia stałej ich dokumentacji, która pomaga w rozpoznawaniu zagrożeń i ich klasyfikowaniu w przyszłości. WSA zwrócił też uwagę, że to na administratorze spoczywa obowiązek rzetelnej analizy ryzyka – niezależnie od relacji pomiędzy administratorem danych a podmiotem przetwarzającym.

Co się tyczy kary pieniężnej, zdaniem sądu organ nie przekroczył kwoty wynikającej z RODO oraz zastosował wytyczne Europejskiej Rady Ochrony Danych. Orzeczoną sankcję trudno więc uznać za arbitralną.

Będzie skarga do NSA

Panek zapowiada, że odwoła się od wyroku WSA o półtoramilionowej karze dotyczącej wycieku danych z 2020 r.  -Uważamy, że Sąd nie odniósł się do kilku istotnych elementów zarzuconych decyzji Prezesa UODO i skupił się na ogólnych rozważaniach na temat odpowiedzialności stron umowy powierzenia przetwarzania danych osobowych, bez dogłębnej analizy konkretnego stanu faktycznego. W związku z tym zarząd spółki podjął decyzję o skorzystaniu z przysługującego mu środka odwoławczego, tj. skargi kasacyjnej do NSA – wskazuje Łukasz  Gajek, przedstawiciel firmy.

Czytaj także: ​Deregulacja RODO, czyli z dużej chmury mały deszcz