Wnioski z kończącego się w piątek szczytu klimatycznego COP19 mają być punktem wyjściowym dla globalnej umowy klimatycznej w 2015 r., która ma być zawarta w Paryżu.

Część państw, m.in. Wielka Brytania, Francja, ale też przedstawiciele Unii Europejskiej chcieliby ustalenia, że zobowiązania państw zostaną złożone najpóźniej na początku 2015 r.

Tymczasem w projekcie dokumentu nie wymieniono daty, do której przyszli sygnatariusze globalnej umowy mieliby wyjść z własnymi deklaracjami w sprawie obniżania emisji gazów powodujących efekt cieplarniany. Źródła unijne tłumaczyły już w czwartek, że Polska prezydencja wyszła z tak "słabymi" zapisami, argumentując, że na inne nie zgadzają się Chiny.

Przekonywały, że tak "słaby" zapis dotyczący deklaracji klimatycznych mógłby zaowocować nawet "całkowitym fiaskiem" szczytu w Paryżu, na którym w 2015 r. ma być zawarta globalna umowa klimatyczna.

UE zależy na tym, by w tekście wskazano koniec roku 2014 lub początek 2015 jako termin złożenia deklaracji klimatycznych przez sygnatariuszy przyszłego porozumienia. Minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius mówił na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie, że chciałby, aby po zakończeniu tej konferencji każdy z krajów miał do odrobienia zadanie domowe.

W projekcie porozumienia, które będzie jeszcze negocjowane w piątek zapisano, że szczyt klimatyczny w Warszawie wzywa wszystkie strony do zainicjowania lub zintensyfikowania przygotowań do ich narodowych zobowiązań dot. redukcji emisji gazów cieplarnianych. Mają je ogłosić "na długo przed" konferencją klimatyczną w Paryżu w 2015 r.