Rzecznik zawierciańskiej komendy nadkom. Andrzej Świeboda powiedział, że składowisko odkryli zawierciańscy funkcjonariusze, zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Okazało się, że w hali po przędzalni są duże ilości beczek z chemikaliami. „Teraz zabezpieczamy halę, by nikt nie dostał się do środka” - powiedział policjant.
Zakład jest w upadłości likwidacyjnej, jego majątkiem zarządza syndyk. Nie wiadomo jeszcze kto wynajmował pomieszczenia i skąd przywiózł odpady – dodał Świeboda.
Rzecznik zawierciańskiej straży pożarnej mł. bryg. Łukasz Osikowicz powiedział, że chemikalia są przechowywane w części ogromnej hali o wymiarach 450 na 140 m – stoją w pomieszczeniu, które ma 50 na 80 m. „To pomieszczenie o powierzchni 4 tys. m kw. zostało w 80 proc. zastawione baczkami o pojemności od 30 do 1000 litrów, ustawionymi jedna na drugiej, nawet do wysokości 4 m” - relacjonował strażak.
Na miejsce przyjechała wyspecjalizowana grupa strażaków z Katowic, która pobrała próbki substancji. Aby ustalić, co dokładnie jest w beczkach, konieczne będą jednak badania laboratoryjne. Strażacy i policjanci przypuszczają, że są w nich zmieszane rozpuszczalniki, farby i substancje ropopochodne.
Osikowicz zaznaczył, że beczki są szczelne, nic z nich nie wycieka. Nie doszło do skażenia środowiska ani nie ma wysokich stężeń niebezpiecznych substancji w powietrzu. Strażacy podkreślają, że hala nie jest przystosowana do składowania chemikaliów, zwłaszcza w takiej ilości. „Obciążenie ogniowe jest bardzo wysokie” - podkreślił strażak.
Według strony internetowej zakładu Przędzalnia Zawiercie powstała w 1972 roku jako Wspólne Przedsiębiorstwo PRL i NRD o nazwie „Przyjaźń”. Kolejne przekształcenia własnościowe doprowadziły do utworzenia w 1997 roku Spółki Akcyjnej - Przędzalnia Zawiercie SA będącej w całości własnością Skarbu Państwa. W październiku 2008 r. ogłoszona została upadłość obejmująca likwidację majątku przedsiębiorstwa.(PAP)