Zdaniem ekspertów, nowelizacja ustawy medialnej godzi bezpośrednio w relacje z USA, z którymi Polska podpisała umowę handlową w 1990 roku. Jest to Traktat o stosunkach handlowych i gospodarczych między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Czytaj: Lex TVN uchwalona, ale koncesja może wygasnąć trochę później>>
 

W jej artykule drugim zapisano "Każda ze Stron zezwoli, zgodnie ze swym mającym zastosowanie ustawodawstwem, i będzie traktowała inwestycje oraz działalność towarzyszącą w sposób niedyskryminacyjny, z zastrzeżeniem prawa każdej ze Stron do ustanawiania lub utrzymywania wyjątków mieszczących się w jednym z sektorów lub dziedzin wymienionych w aneksie do niniejszego traktatu. Każda ze Stron poinformuje drugą Stronę przed lub w dniu wejścia w życie niniejszego traktatu o wszystkich znanych jej ustawach i aktach wykonawczych".

Umowy o wspieraniu handlu są zwykle standardowe. W tekście umowy Polsko-Amerykańskiej strony zagwarantowały równe wzajemne traktowanie. Ponadto postanowiły, że będą wspierać swoje inwestycje.

- Ustawodawstwo, które przewiduje odsprzedaż inwestycji jest naruszeniem postanowień. To jest także naruszenie praw nabytych, które są konstytucyjnie chronione w Polsce - mówi adwokat amerykański Roman Rewald, prezes Centrum Mediacji Lewiatan przy Konfederacji Pracodawców Lewiatan, arbiter Sądu Arbitrażowego przy Konfederacji Pracodawców Lewiatan i Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej.

- Ustawodawstwo, które wymaga, aby inwestor sprzedał swoją inwestycję, wbrew swojej woli jest oczywistym naruszeniem traktatu. Co więcej - jest pogwałceniem całego szeregu innych praw, które obowiązują w Polce. Nie ma wątpliwości, że to naruszenie znajdzie swój finał w odszkodowaniu, za które zapłacą polscy podatnicy - podkreśla adwokat Rewald.

 


Podobnego zdania jest dr Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC, który uważa, że ustawa medialna nie realizuje założonych celów, a poszczególne jej normy nie są sformułowane prawidłowo lub stoją w sprzeczności z innymi elementami systemu prawnego. W tym także z Konstytucją RP i innymi regulacjami wyższego rzędu, m.in. z prawem międzynarodowym.

Kto i na jakich zasadch miałby to kupić?

Eksperci wskazują, że mogą być przeprowadzone mediacje w sprawie warunków sprzedaży danej inwestycji. Jednak decyzja czy inwestor zostaje jest zero-jedynkowa: albo mamy prawo do dalszego prowadzenia inwestycji, albo nie. - Same warunki sprzedaży są bardzo niedogodne, to się nazywa sprzedaż po pożarze (fire sale) - wyjaśnia mec. Rewald. - Taka sprzedaż powoduje, że cena danego aktywu spada na rynku gwałtownie, bo wszyscy wiedzą, że inwestor nie ma innego wyboru. Często zdarza się, że takiemu inwestorowi członkowie ekipy rządzącej podstawiają syna czy kolegę, który za pieniądze "decydenta" tanio kupuje przedsiębiorstwo. Tego typu negocjacje to jest szulerstwo - podkreśla.

Czytaj: Discovery reaguje na ustawę anty-TVN i zapowiada kroki prawne wobec polskiego rządu>>

Niewielu prawników zrozumiało, czemu ma służyć przewidywana poprawka projektu PiS. Zwłaszcza, że tej poprawki nikt nie widział. Gdyby poprawka dotyczyła rozszerzenia ustawy medialnej o państwa należące do np. NATO, które mogą być udziałowcami - to jest w porządku. Wszystko inne wydaje się być represją wobec TVN - uważa Roman Rewald.

Sprawa bezpieczeństwa państwa zagwarantowana

W obowiązującej już ustawie o radiofonii i telewizji są przepisy umożliwiające wypowiedzenie koncesji w razie zaistnienia zagrożenia (w art. 36 i art. 38). Jednak trzeba by było wtedy wykazać, że jest niebezpieczeństwo ze strony nabywcy, np. chińskiego, a decyzję podejmuje sąd administracyjny, który nie jest jeszcze w rękach partii rządzącej. Mógłby więc wydać orzeczenie niezgodne z interesem partii.

Adwokat Rewald przypomina, że jako ochronę mamy też ustawę o inwestycjach zagranicznych, w której zapisano, że kraje spoza OECD muszą mieć zgodę władz na inwestycje w Polsce. I tej zgody można nie wydać, jeśli bezpieczeństwo narodowe ogólnie, poza ustawą o radiofonii i telewizji jest naruszone.

„Doprecyzowanie regulacji”, jak argumentowali autorzy ustawy to zabieg zbędny - twierdzi dr Bernatowicz, ponieważ aktualne prawo jest jasne i stosowane w sposób jednolity w odniesieniu do osób spoza granic RP i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

- Dokładnie rok temu odbyła się podobna dyskusja. Wtedy powstał pomysł, że trzeba ograniczyć inwestycje spoza Unii, aby nie przyszli obcy inwestorzy i nie wykupili całej Polski. My w Amerykańskiej Izbie Handlowej podnieśliśmy problem, że to ugodzi w Stany Zjednoczone. Rząd wówczas zareagował właściwie: zrobimy wyłączenie dla wszystkich krajów OECD, które nie podlegają nowej ustawie, czyli jest precedens - wskazuje Rewlad. I dodaje, że można było zastosować taką poprawkę, jak rok temu. Niektórzy nawet twierdzą, że ustawa medialna w uchwalonym 11 sierpnia kształcie nie wyeliminuje TVN z Polski, bo nadawca może nadawać program np. z Republiki Czeskiej.