Renata Krupa-Dąbrowska: We wtorek, 24 grudnia, premiera książki, którą jest Pani współautorką „Sankcja kredytu darmowego. Praktyczny poradnik”. Już nie tylko WIBOR, kredyty frankowe, ale też i kredyty konsumenckie, coraz częściej trafiają na wokandę sądów. Jaki jest tego powód?

Karolina Pilawska: Coraz częstsze spory dotyczące kredytów konsumenckich wynikają z kilku istotnych czynników. Przede wszystkim rosnąca świadomość prawna konsumentów sprawia, że coraz więcej osób zaczyna kwestionować nieuczciwe postanowienia umowne. W przeszłości kredytobiorcy często nie zdawali sobie sprawy z przysługujących im praw, takich jak możliwość dochodzenia sankcji kredytu darmowego (SKD).

Sankcja kredytu darmowego to potężne narzędzie, które pozwala konsumentom odzyskać nielegalnie naliczone koszty kredytu i ograniczyć jego całkowity koszt. W sytuacji gdy banki czy instytucje pożyczkowe nieprawidłowo informują konsumentów o warunkach umowy lub stosują niejasne zapisy, prawo stoi po stronie kredytobiorcy. W ostatnim czasie sądy coraz częściej przyznają konsumentom rację, co dodatkowo zachęca innych do dochodzenia swoich praw.

Drugim, istotnym czynnikiem jest zmieniająca się linia orzecznicza, która sprzyja kredytobiorcom. Wraz polskimi wyrokami Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczącymi SKD, których możemy spodziewać się już w 2025 roku, kredytobiorcy zyskają jeszcze silniejsze argumenty w sporach sądowych. Nie bez znaczenia jest również sytuacja gospodarcza. Wzrost kosztów życia, rosnące stopy procentowe i trudności w spłacie zobowiązań sprawiają, że kredytobiorcy są bardziej zdeterminowani, aby poszukiwać sposobów na obniżenie swoich obciążeń finansowych. Dochodzenie swoich praw na drodze sądowej staje się dla wielu koniecznością.

Warto także dodać, że kancelarie odszkodowawcze działające na polskim rynku, dysponujące bazami klientów, zaczęły poszukiwać alternatywnej możliwości zarobku. Klienci frankowi, coraz bardziej świadomi, wybierają obsługę adwokata czy radcy prawnego, a nie spółki odszkodowawczej. A kredyty konsumenckie to dla takich podmiotów... idealny kandydat na następcę franków. Problem SKD nie jest przecież nowy. Ustawa o kredytach konsumenckich obowiązuje od 2011 roku i nagle takie podmioty uświadomiły sobie istnienie w polskim porządku takiej instytucji jak właśnie sankcja kredytu darmowego.

Wszystkie te czynniki pokazują, że kredyty konsumenckie, podobnie jak wcześniej kredyty frankowe, stają się polem walki o równość stron w relacjach z bankami. Książka „Sankcja kredytu darmowego. Praktyczny poradnik” odpowiada na rosnącą potrzebę wsparcia dla kredytobiorców i dostarcza praktycznych narzędzi do skutecznego dochodzenia swoich praw.

 

Nowość
Sankcja kredytu darmowego. Praktyczny przewodnik
-10%
Nowość

Katarzyna Kozak, Karolina Pilawska, Emilia Tomanek

Sprawdź  

Cena promocyjna: 170.1 zł

|

Cena regularna: 189 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 141.75 zł


Na czym polega sankcja kredytu darmowego?

Sankcja kredytu darmowego to narzędzie prawne, które ma na celu ochronę konsumenta korzystającego z kredytu konsumenckiego. Zgodnie z przepisami ustawy o kredycie konsumenckim, jeśli kredytodawca (np. bank lub instytucja pożyczkowa) nie dopełni określonych obowiązków informacyjnych przy zawieraniu umowy, konsument ma prawo zażądać uznania kredytu za darmowy. Oznacza to, że kredytobiorca musi zwrócić wyłącznie pożyczoną kwotę kapitału – bez odsetek, prowizji ani innych kosztów związanych z udzieleniem kredytu. Kredytobiorca, który skorzysta z sankcji kredytu darmowego, spłaca wyłącznie nominalną kwotę kredytu, a wszelkie dodatkowe opłaty (odsetki, prowizje) są anulowane. To forma "kary" dla kredytodawcy, który nie działa zgodnie z prawem. Przykładowo, jeśli kredytobiorca zaciągnął kredyt na 20 tys. zł z oprocentowaniem i prowizjami, a kredytodawca nie podał poprawnie wymaganych informacji w umowie, konsument ma prawo żądać uznania kredytu za darmowy. W efekcie oddaje tylko 20 tys. zł, a wszelkie dodatkowe koszty zostają anulowane.

 

Jak Pani wspomniała, problem SKD został po części wykreowany przez kancelarie odszkodowawcze. Skoro tych spraw jest coraz więcej, to przypuszczam, że całkiem nieźle zarabiają na SKD. Ale co z konsumentem, który zaciągnął kredyt? Czy jemu opłaca się iść na wojnę z bankiem?

Zdecydowanie tak, choć z perspektywy klienta warto zawsze podejść do sprawy świadomie i z pełnym zrozumieniem korzyści oraz ewentualnych ryzyk. Średnia wartość przedmiotu sporu w sprawach opartych o sankcję kredytu darmowego faktycznie oscyluje w granicach 20-30 tys. zł, jednak w wielu przypadkach jest znacznie wyższa. W praktyce prowadzę sprawy, gdzie wartość sporu sięga nawet 100 tys. zł. Mówimy tutaj nie tylko o zwrocie nadpłaconych środków, ale również o realnym anulowaniu części długu, którego klient jeszcze nie spłacił. Jeżeli sąd uzna, że umowa kredytowa lub pożyczkowa spełnia warunki sankcji kredytu darmowego, to kredytobiorca oddaje jedynie pożyczony kapitał w ratach – bez odsetek, prowizji czy innych dodatkowych opłat. W efekcie, to co miało być „kosztem kredytu”, znika. Jeśli kredytobiorca zaciągnął kredyt gotówkowy na 100 tys. zł z oprocentowaniem, prowizjami i innymi opłatami, a w toku sporu sądowego sąd stwierdza naruszenia ze strony banku lub instytucji pożyczkowej, to skutkuje uznaniem kredytu za darmowy. Ostatecznie kredytobiorca musi zwrócić jedynie 100 tys. zł (kapitał) w ratach, a wszystkie dodatkowe koszty zostają anulowane. Oszczędność? Dziesiątki tysięcy złotych.

 

Ale koszty takiego pozwu też na pewno nie są małe. Ile wynosi wynagrodzenie prawnika i koszty sądowe? Ile zostaje kredytobiorcy „na rękę”?

Faktycznie, koszty postępowania sądowego mogą wydawać się wyzwaniem, jednak w porównaniu do potencjalnych korzyści są one znacznie niższe. W sprawach dotyczących sankcji kredytu darmowego opłata sądowa od pozwu jest zazwyczaj stała i wynosi 1 tys. zł. Warto zaznaczyć, że w przypadku wygranej bank zostaje obciążony tym kosztem – a klient go odzyskuje.

Wynagrodzenie pełnomocnika to kwestia indywidualna, ale w sprawach SKD najczęściej jest ustalane jako stała opłata (ryczałt) za prowadzenie sprawy i wynagrodzenie za sukces (success fee) jako procent od wygranej albo kwoty kredytu lub pożyczki. Klient zyskuje natomiast zwrot nadpłaconych środków i anulowanie przyszłych kosztów kredytu, czyli odsetek i opłat, które jeszcze nie zostały zapłacone.

Zobacz w LEX: Sankcja "kredytu darmowego" jako środek ochrony konsumenta > >

.

Czy ma znaczenia data udzielenia kredytu lub pożyczki?

Sankcja kredytu darmowego dotyczy umów kredytowych i pożyczkowych zawartych od 18 grudnia 2011 roku, czyli od dnia wejścia w życie tej ustawy. Moje doświadczenie pokazuje, że taką wadą mogą być objęte nawet nowe umowy, chociażby z 2023 roku.

 

Co sądzi Pani o cesji roszczeń? To dość powszechna praktyka. Konsument „sprzedaje” swoje roszczenie, dostaje pieniądze i nie obchodzi go, co firma z tym zrobiła. Ma to zwyczajnie z głowy.

Rzeczywiście, cesja roszczeń w kontekście sankcji kredytu darmowego budzi kontrowersje, szczególnie gdy mamy do czynienia z podmiotami, które w żadnym stopniu nie są konsumentami, ale działają na podstawie cesji nabytych od kredytobiorców. Ustawa o kredycie konsumenckim została stworzona po to, by chronić konsumentów, a nie podmioty gospodarcze, takie jak spółki z o.o., które skupują roszczenia. Dochodzenie SKD przez podmiot profesjonalny, który nabył roszczenie na cesji, jest pewnym nadużyciem sensu i celu tej ochrony. Firmy skupujące roszczenia zazwyczaj płacą konsumentowi jedynie ułamek ich wartości – 10-15 proc. – a następnie występują do sądu o pełną kwotę. Taka działalność, choć często legalna, prowadzi do pytań o jej etyczny wymiar i zgodność z intencją ustawodawcy.

Zasadniczą przesłanką stosowania przepisów o kredycie konsumenckim jest ochrona słabszej strony umowy – rzeczywistego konsumenta. Spółka z o.o., która wykupuje roszczenie, nie może być uznana za konsumenta, a mimo to powołuje się na przepisy stworzone z myślą o ochronie kredytobiorców.

Warto dodać, że masowe pozwy składane przez podmioty, które wykupiły roszczenia, dodatkowo obciążają sądy. W efekcie sprawy „prawdziwych konsumentów” mogą się przedłużać. Kredytobiorcy często nie zdają sobie sprawy, że samodzielne dochodzenie roszczeń może przynieść im znacznie większe korzyści finansowe niż sprzedaż ich za ułamek wartości. Moim zdaniem ochrona konsumencka powinna przysługiwać wyłącznie konsumentom, którzy działają we własnym imieniu i mają świadomość wadliwości swoich umów. Podmioty, które nabywają roszczenia na cesjach, nie powinny korzystać z tej ochrony. Taka sytuacja prowadzi bowiem do absurdów, gdzie spółki, działając w celach zarobkowych, powołują się na przepisy stworzone dla słabszej strony stosunku prawnego – konsumenta.

Czytaj także w LEX: Kredytowanie kosztów pozaodsetkowych, niektóre obowiązki informacyjne, kredyt darmowy, cesja – omówienie najnowszych "polskich" pytań prejudycjalnych dotyczących kredytu konsumenckiego > >

 

Nowość
Sankcja kredytu darmowego. Praktyczny przewodnik
-10%
Nowość

Katarzyna Kozak, Karolina Pilawska, Emilia Tomanek

Sprawdź  

Cena promocyjna: 170.1 zł

|

Cena regularna: 189 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 141.75 zł


Pani zdaniem, taka firma odszkodowawcza, dysponująca kilkoma tysiącami roszczeń konsumenckich jest konsumentem?

Absolutnie nie. Firma odszkodowawcza, która dysponuje kilkoma tysiącami roszczeń konsumenckich, nie jest konsumentem i nie powinna być traktowana jako podmiot korzystający z ochrony przewidzianej przez ustawę o kredycie konsumenckim. Przepisy te powstały z myślą o ochronie słabszej strony stosunku prawnego, czyli indywidualnego konsumenta, który zaciągnął kredyt lub pożyczkę. Firma odszkodowawcza, która na szeroką skalę skupuje roszczenia, działa profesjonalnie i w sposób zorganizowany. Jej celem nie jest ochrona interesów konsumenta lecz zysk. W tym przypadku mamy do czynienia z masowym obrotem roszczeniami, co kompletnie odbiega od idei ochrony konsumenckiej, zaś konsument, który „sprzedał” swoje roszczenie za niewielki procent jego wartości, traci możliwość uzyskania pełnej rekompensaty.

 

A co na to sądy? Ich zdaniem firma odszkodowawcza może występować z tego rodzaju roszczeniami jako konsument? Jakie są wyroki?

Istnieje zauważalna tendencja, że sądy dostrzegają różnicę pomiędzy roszczeniami zgłaszanymi przez firmy odszkodowawcze a tymi składanymi przez konsumentów, szczególnie w kontekście spraw dotyczących cesji roszczeń. Przykładem takiej sytuacji jest pytanie prejudycjalne skierowane przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a dotyczące cesji roszczeń (C-80/24).

W praktyce sądy, szczególnie w sprawach, w których stroną powodową jest firma odszkodowawcza, mogą podchodzić do takich roszczeń bardziej ostrożnie. Zdarza się, że pozwy są oddalane, szczególnie jeśli sąd stwierdzi, że cesja roszczenia miała na celu wyłącznie uzyskanie korzyści finansowych przez firmę, a nie służyła faktycznej ochronie interesów konsumenta. Z kolei w przypadku konsumentów sądy mogą być bardziej skłonne do uwzględnienia pozwu, ponieważ w ich przypadku chodzi o ochronę praw jednostek w ramach ich konsumenckich uprawnień. Ostateczne stanowisko TSUE może jednak wpłynąć na to, jak sądy będą podchodziły do takich spraw, szczególnie w kontekście oceny ważności i legalności umowy cesji.

 

Cesja roszczeń to niejedyny problem dotyczący SKD. W TSUE czeka kilkadziesiąt pytań na odpowiedź. I ciągle wpływają nowe.

Rzeczywiście, widać, że sędziowie, zwłaszcza w sprawach dotyczących SKD, nie do końca wiedzą, jak postępować z tego rodzaju roszczeniami. Wiele sądów, obawiając się błędnej decyzji, decyduje się poczekać na ostateczne rozstrzygnięcia TSUE. W mojej ocenie kwestia rocznego terminu jest jednym z najistotniejszych zagadnień, które budzi liczne kontrowersje. Sędziowie często przyjmują, że rok na powołanie się na SKD powinien być liczony od momentu uruchomienia kredytu. Takie podejście, choć wydaje się najprostszym rozwiązaniem, budzi szereg wątpliwości.

Po pierwsze, żaden kredyt ani pożyczka nie spełniają tego warunku, chyba że chodzi o nowe umowy. A co z umowami zawartymi przed laty? W przypadku wielu starszych umów kredytowych, nieprawidłowości mogą ujawniać się dopiero po pewnym czasie, np. po analizie umowy przez kredytobiorcę. Wówczas wydaje się, że liczenie terminu od daty uruchomienia kredytu jest po prostu nieadekwatne.

Z mojego punktu widzenia, roczny termin powinien być liczony w sposób analogiczny do spraw frankowych, czyli od momentu, w którym kredytobiorca dowiedział się lub mógł dowiedzieć się, że jego umowa jest wadliwa. Daje to konsumentowi rzeczywistą możliwość dochodzenia swoich praw i odwoływania się do zapisów umowy, które mogą wpływać na wysokość jego zobowiązań. Takie podejście zapewniłoby większą sprawiedliwość w postępowaniach sądowych, ponieważ nie zależałoby od momentu zawarcia umowy, lecz od faktycznego stanu świadomości konsumenta.

Można wskazać, że takie podejście byłoby bardziej zbliżone do rzeczywistego interesu konsumentów, którzy mogą przez długi czas nie wiedzieć, że zawarta przez nich umowa jest niezgodna z prawem. W praktyce oznaczałoby to również większą ochronę praw osób, które zostały poszkodowane przez nieuczciwe lub niewłaściwie sformułowane warunki umowy kredytowej, a które z różnych powodów nie miały wiedzy o wadliwości tych umów w momencie ich podpisywania.

Oczekuję, że ostateczne stanowisko Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pomoże wyjaśnić wiele wątpliwości związanych z interpretacją przepisów i wypracowaniem jednolitego podejścia polskich sądów do roszczeń wynikających z sankcji kredytu darmowego. Warto jednak pamiętać, że przed nami jeszcze wiele pracy, zarówno na poziomie legislacyjnym, jak i w ramach praktyki sądowej.

Zobacz również wzór dokumentu w LEX: Oświadczenie w trybie art. 45 ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowe > >