Właściciele lasów domagają się przed Sądem Rejonowym dla miasta stołecznego Warszawy odszkodowań od ministra środowiska. Kwoty wahają się od kilku tysięcy nawet do ok. 50 tys. zł.

Sąd zdecydował o połączeniu spraw w jedną i zajmuje się w jednym procesie pozwami siedemnastu właścicieli (sprawa jednego gospodarza, która trafiła do innego wydziału tego samego sądu, nie ma jeszcze terminu pierwszej rozprawy).

Bielski powiedział, że powołanie biegłego jest zgodne z wnioskiem rolników i dodał, że jeszcze nie został wyznaczony termin, w którym będzie on szacował szkody. Wcześniej sąd zdecydował, że zapozna się z aktami podobnych spraw w Białymstoku i Suwałkach, w których odszkodowania zostały zasądzone.

W 2010 roku białostockie sądy prawomocnie zasądziły rolnikowi z Downar (Podlaskie) ponad 2,3 tys. zł z odsetkami od Skarbu Państwa, reprezentowanego przez ministra środowiska. Minister pieniądze wypłacił.

Orzekając o konieczności wypłaty odszkodowania za szkody łosi rolnikowi z Downar, sąd wziął pod uwagę przede wszystkim treść prawa łowieckiego. Ocenił bowiem, że łoś - mimo obowiązującego od 2001 r. moratorium na odstrzał - jest zwierzyną łowną, a nie gatunkiem chronionym.

Z uzasadnienia orzeczenia wynikało, że w przypadku szkód wyrządzanych przez łosie, odpowiedzialność Skarbu Państwa sprowadza się do zaniechania. Polegało ono na tym, że nie wprowadzono terminu, do którego zakaz odstrzału łosi ma obowiązywać i przy tym nie wprowadzono i nie wskazano żadnych metod zapobiegania ewentualnym szkodom poczynionym przez te zwierzęta.

Dlatego teraz z podobnej drogi do dochodzenia odszkodowania chce skorzystać kilkunastu innych właścicieli lasów z okolic Moniek, którym łosie objadają młode pędy sosnowe. Niektórzy gospodarze mówią o szkodach na kilku hektarach lasu.

Jesienią 2011 r. zespół naukowców pod kierownictwem prof. Mirosława Ratkiewicza z Instytutu Biologii Uniwersytetu w Białymstoku przedłożył ministrowi środowiska dokument - strategię gospodarowania populacją łosia w Polsce, która miała pomóc ministrowi w podjęciu decyzji dotyczących dalszej ochrony łosi w Polsce.

Są bowiem postulaty m.in. ze środowisk leśników, że łosi przybywa i wyrządzają coraz więcej szkód; często dochodzi też do wypadków drogowych z udziałem łosi, dlatego należałoby znieść moratorium, które zakazuje strzelać do tych zwierząt.

Na początku kwietnia resort środowiska poinformował jednak, że choć w Polsce wzrasta liczba łosi, nadal nie będzie można na nie polować i moratorium, wprowadzające całoroczny zakaz strzelania do tych zwierząt, na razie nie zostanie zniesione.

Według szacunków przedstawionych wówczas przez ministerstwo, w Polsce jest ok. 16 tys. łosi. (PAP)

rof/ mki/ jbr/