Cała sprawa spowodowała w 2012 r. czasowe zawieszenie wypłaty 3,5 mld zł z funduszy UE na projekty drogowe w Polsce.

Kierujących firmami budowlanymi (w tym z zagranicy) oskarżono o ustalanie w 2009 r. między sobą, kto ma wygrywać przetargi na inwestycje drogowe. Aby inni uczestnicy zmowy nie byli stratni, mieli oni zostawać podwykonawcami. Oskarżeni to szefowie takich firm jak Strabag Polska, Budimex-Dromex, Mostostal Warszawa, Mota-Engil (oskarżonym był prokurent firmy, obywatel Portugalii Antonio S.), Eurovia Polska (oskarżonym był b. prezes firmy, obywatel Szwecji Jonas H.). Za wejście w porozumienie z inną osobą i działanie na szkodę właściciela mienia albo instytucji, na której rzecz przetarg jest dokonywany, grozi do 3 lat więzienia.

Oskarżonym zarzucono, że działali w celu "osiągnięcia korzyści majątkowej" przez swe firmy oraz na szkodę Skarbu Państwa, bo weszli w przestępcze porozumienie by wygrywać przetargi i eliminować konkurencję, złożeniem niższych ofert, "zbliżonych do kwoty przeznaczonej przez organizatora przetargów" na dane inwestycje. Nie przyznawali się do winy. Obrona kwestionowała zasadność aktu oskarżenia, bo "spotkania oskarżonych z 2009 r., nie nosiły znamion przestępczej zmowy; były to rozmowy związane z szeregiem wspólnych działań przedsiębiorców". Podkreślała też, że GDDKiA nie poniosła żadnej szkody.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (która w 2009 r. zatrzymała podejrzanych) stosowała podsłuchy. Jak podała "Gazeta Wyborcza", figuranci w rozmowach telefonicznych posługiwali się "hotelowym" szyfrem. "GW" przytaczała rozmowę oskarżonego Pawła A. (członka zarządu Strabag Polska) z oskarżonym Grzegorzem O. (członkiem zarządu Mostostalu Warszawa): "W tym Hiltonie są trzy pokoje w sumie… Ten pokój, który dla nas zarezerwowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał numer 698". Według prokuratury A. przekazał w ten sposób O. kwoty, jakie powinien umieścić w ofercie w przetargu tak, by wygrało konsorcjum firm Strabag/Mota-Engil/Transprojekt. "GW" pisała, że gdy później otwarto koperty z ofertami, okazało się, że konsorcjum to dało najtańszą ofertę - 675 mln zł i wygrało; rywalizujące konsorcjum Mostostal/Budimex-Dromex/Bilfinger Berger/Arcadis dawało 699 mln zł. W innej rozmowie A. krzyczał do słuchawki: "Nie mogę mówić otwartym tekstem, bo wiesz, że te sk…y podsłuchują!".

Wśród podsądnych był też b. dyrektor warszawskiego oddziału GDDKiA Wojciech D., któremu zarzucono przyjęcie od oskarżonego Janusza D. jako korzyści majątkowej wiecznego pióra marki Pelikan "Latarnia Aleksandryjska" o wartości 11,7 tys. zł. Według prokuratury miało to za sobą pociągnąć "przychylne traktowanie" tych oferentów przez D.

W 2015 r. Sąd Rejonowy Warszawa-Wola uznał, że kontrakty nie były przestępstwem zmowy przetargowej, choć elementy zmowy w sprawie są, ale nie można ustalić, że na szkodę GDDKiA. Oskarżeni z firm budowlanych zostali uniewinnieni, bo według sądu sprawa kwalifikuje się raczej na postępowanie przed Urzędem ds. Ochrony Konkurencji i Konsumenta niż na proces karny. Według SR nie było straty dla organizującego przetarg; nie ustalono też, że w przetargach ktoś złożył lepszą ofertę albo że oferowana kwota była wyższa od przewidzianej przez GDDKiA.

SR uznał podsłuchy za nielegalne, co według niego wynika z pierwszeństwa praw obywatelskich nad podstawami bezpieczeństwa ekonomicznego państwa oraz tego, że nawet kilkanaście tygodni trwało, zanim ABW uzyskiwała zgodę na podsłuchy stosowane w tzw. sytuacjach niecierpiących zwłoki - co oznacza, że ABW ani prokuratura nie mogły weryfikować tego, co podsłuchują i przez to niektóre dowody utracono bezpowrotnie. "Oskarżeni postępowali nieetycznie, ale nie tego dotyczy proces karny" - wskazał SR.

Dowiedz się więcej z książki
Przygotowanie i realizacja inwestycji w zakresie dróg publicznych. Komentarz
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł

 

Na pół roku w zawieszeniu i 20 tys. zł grzywny SR skazał Wojciecha D. za przyjęcie wiecznego pióra od oskarżonego Janusza D. - skazanego za jego wręczenie na półtora roku w zawieszeniu i 20 tys. zł grzywny. SR ustalił, że łapówka ta nie wiąże się z pozostałymi przetargami, których dotyczył proces. Wojciech D. - tak jak inni - został uniewinniony od zarzutu pomocy w zmowie, która według prokuratury miała polegać na informowaniu oferentów o kwocie przeznaczonej przez GDDKiA na daną inwestycję. Według SR, budżet inwestycyjny GDDKiA w ogóle nie powinien być utajniany, więc D. nie może być skazany za jego ujawnienie.

Od wyroku apelację do SO złożyła prokuratura i oskarżyciel posiłkowy - GDDKiA, wnosząc o uchylenie wyroków uniewinniających i ponowny proces. Według nich liczone w miliardach kwoty, które mogły przepaść z powodu decyzji KE, mogły godzić w podstawy ekonomiczne Polski. Apelowała także obrona dwóch skazanych na kary w zawieszeniu za łapówkę w postaci wiecznego pióra.

SO podzielił wszystkie ustalenia SR, uznając że rozmowy podsądnych nie były zmową w rozumieniu prawa karnego. "W apelacjach nie wskazano, które rozmowy świadczą o takim porozumieniu" - mówiła sędzia SO Izabella Rzewuska. Dodała, że z akt sprawy nie wynika by GDDKiA poniosła szkodę, bo oskarżeni składali oferty z ceną niższą niż w warunkach przetargów. Ponadto GDDKiA nie wykazała konkretnej kwoty szkody (czego może dochodzić w procesie cywilnym - PAP).

SO potwierdził, że podsłuchy ze sprawy nie mogły być wykorzystane w procesie. Sędzia Rzewuska podkreśliła też, że w 2014 r. Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjny artykuł ustawy o ABW, który był podstawą działań Agencji w sprawie - o zwalczaniu przestępstw "godzących w podstawy ekonomiczne państwa". SO potwierdził wniosek SR, że kwoty tych przetargów nie można uznać za "znaczącą", a wstrzymanie dotacji z UE także "nie zachwiało podstawami ekonomicznymi państwa". SO uznał też, że nie wykazano aby oskarżeni obejmowali swym zamiarem wstrzymanie dotacji UE.

Zarazem SO utrzymał skazanie ws. wiecznego pióra.

Prokuratura może złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Obecny w SO prokurator powiedział dziennikarzom tylko, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku. Jeden z obrońców mec. Maciej Żbikowski mówił, że nawet gdyby podsłuchy uznać za legalne, to ich analiza nie mogła prowadzić do uznania winy podsądnych. "Ostateczne kwoty w przetargu nie pokrywały się z +numerami pokojów+ w Hiltonie" - dodał. (PAP)