Osiągnięte na zakończenie konferencji klimatycznej porozumienie określane jest jako “słabe”, “kruche” i “niewystarczające”. Większość portugalskich mediów uważa, że w stolicy Polski zaprzepaszczono szanse na ambitną globalną umowę klimatyczną.

W ocenie “Publico”, opiniotwórczego dziennika w Portugalii, szczyt warszawski pokazał słabość polityki ekologicznej dużych, rozwiniętych gospodarek, np. Japonii, Australii czy Kanady.

“Kanada nie zmniejszyła emisji gazów cieplarnianych. Japonia tłumaczyła trudności w redukcji tych emisji (...). Natomiast Australia nie dość, że nie obniżyła poziomu emisji, to do Warszawy nie wysłała żadnego ministra” - odnotował “Publico”.

Z kolei czołowy tygodnik Portugalii “Expresso” zwraca uwagę na burzliwy przebieg obrad szczytu. Odnotowuje, że pierwszy raz w historii duża grupa działaczy pozarządowych organizacji ekologicznych opuściła konferencję klimatyczną przed zakończeniem jej obrad.

Tygodnik zwrócił uwagę na niewielkie ograniczenia emisji gazów, na jakie zgodzili się w Warszawie uczestnicy konferencji. W ocenie tygodnika wynik szczytu jest równie słaby, jak rezultat osiągnięty w Kopenhadze w 2009 r.

Największa portugalska organizacja ekologiczna Quercus oceniła porozumienie z Warszawy jako słabe i nieadekwatne do dwutygodniowego wysiłku negocjacyjnego COP19.

W komunikacie przesłanym do portugalskich mediów władze Quercusa podkreślają, że wynik konferencji jest “frustrujący” i “może przyprawiać o rozczarowanie”. Jednym z nielicznych pozytywów, na jaki wskazuje organizacja ekologów jest uzyskane w Warszawie porozumienie na temat długoterminowego finansowania, szczególnie tzw. Zielonego Funduszu Klimatycznego.

Quercus odnotował, że podczas konferencji w Warszawie Portugalia była wskazywana jako przykład dobrze rozwiniętego gospodarczo kraju, który mimo kryzysu inwestuje w redukcję emisji gazów cieplarnianych. Organizacja przypomniała, że zajmuje już trzecie miejsce pod tym względem wśród najbardziej rozwiniętych gospodarek świata.

COP19 w Warszawie miał położyć podwaliny pod nowe globalne porozumienie klimatyczne, które ma zostać zawarte w Paryżu w 2015 r. Ma ono zastąpić protokół z Kioto, w którym przede wszystkim państwa najbardziej rozwinięte zadeklarowały redukowanie emisji gazów powodujących efekt cieplarniany. Ponieważ nie obejmował on m.in. Chin, to Stany Zjednoczone nigdy go nie ratyfikowały.

Delegaci na COP19 po blisko dwóch tygodniach obrad uzgodnili w sobotę wieczorem, że co roku kraje rozwinięte mają przeznaczać na walkę ze zmianami klimatu co najmniej 10 mld dol. ze środków publicznych tak, by zmobilizować do tego samego środki prywatne i w efekcie od 2020 r. dysponować kwotą rzędu 100 mld dol. rocznie.

Do ostatniej chwili trwały uzgodnienia ws. mechanizmu "loss and damage". Ostatecznie uzgodniono, że obejmie on nie tylko działania adaptacyjne do zmian klimatu, ale też skutki ekstremalnych zjawisk pogodowych.

Szczyt przyjął także osłabiony dokument ws. harmonogramu prac nad globalnym porozumieniem planowanym na 2015 r. Państwa nie zostały zobowiązane do ustalenia celów redukcji emisji CO2, a jedynie swój wkład w globalną politykę klimatyczną.