"Przedsiębiorcy zrzeszeni w Polskiej Izbie Handlu apelują do rządu o pomoc w delegowaniu pracowników do państw UE. Co roku wysyłają do Francji, Niemiec czy Anglii 250 tys. osób. Coraz trudniej prowadzić im jednak działalność ze względu na nękające kontrole zagranicznych służb.
 
Niech rząd pomoże
– Polscy przedsiębiorcy są w zmasowany sposób kontrolowani, szczególnie we Francji i Niemczech. Muszą walczyć z zarzutami nielegalnego przemytu pracowników – mówi Radosław Gałka, ekspert Polskiej Izby Handlu. – Zagraniczni kontrolerzy żądają podania szczegółowych danych finansowych, np. o wszystkich kontrahentach, czy złożenia tłumaczeń dokumentów niezwiązanych z przedmiotem kontroli.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w PIH apelują do polskiego rządu o wypracowanie jednolitych zasad kontroli naszych przedsiębiorców przez zagraniczne służby.
– W Niemczech w czasie kontroli dokumenty potwierdzające zatrudnienie polskich pracowników są znacznie ostrzej oceniane niż umowy zawarte z tamtejszymi obywatelami – mówi Katarzyna Gospodarowicz, radca prawny z kancelarii Schampera, Dubis, Zając. – Skreślenie błędu czy parafowana poprawka wystarczy nieraz, by kontroler uznał dokument za fałszywy. Jedna z firm miała problemy, bo przygotowała formularze umów z wykropkowanymi miejscami na wpisanie danych pracownika. Okazało się, że w Niemczech tak nie można.
 
W kraju też nielekko
Delegowanie pracowników za granicę utrudnia przedsiębiorcom ostatnio także rodzimy Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz nasze sądy. Chodzi o interpretację unijnych przepisów, w myśl których z przywileju delegowania pracowników za granicę może skorzystać firma, która istotną część działalności prowadzi w Polsce. Unijne przepisy nie precyzują jednak, co to znaczy. Wskazówki wynikają jedynie z tzw. praktycznego poradnika wydanego przez Komisję Administracyjną ds. Koordynacji Systemu Zabezpieczenia Społecznego. Wynika z niego, że co najmniej 25 proc. działalności przedsiębiorstwa powinno być prowadzonych w państwie delegującym".
 
Źródło: Rzeczpospolita