Przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów (SKP) od dawna apelują o waloryzację opłat za badania techniczne, ale bezskutecznie. Teraz szykują się do wspólnej akcji protestacyjnej. Opłaty bowiem nie zmieniły się od 18 lat. Określa je rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 29 września 2004 r. w sprawie wysokości opłat związanych z prowadzeniem stacji kontroli pojazdów oraz przeprowadzaniem badań technicznych opłata za okresowe badanie – obowiązkowe raz na rok – auta osobowego wynosi 98 zł, a ciężarowego o całkowitej masie ponad 16 ton – 176 zł. I to są już cenny brutto, czyli z podatkiem VAT. I choć ostatnio Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje ważne zmiany dla stacji diagnostycznych i diagnostów, to o podwyżkach milczy. W efekcie z mapy Polski może zniknąć wiele stacji, zwłaszcza w małych miejscowościach, co może się odbić na bezpieczeństwie na drogach. Dlatego diagności przygotowują akcję protestacyjną.

Czytaj też: Cofnięcie diagnoście uprawnienia do wykonywania badań technicznych - komentarz praktyczny >>>

 

Z roku na rok jest coraz mniej stacji diagnostycznych

- Właściciele stacji nie mogą jak inni przerzucić kosztów inflacji na klienta, bo wysokość opłaty określa minister. A sytuacja jest tak zła, że oni nie myślą już o zysku, tylko o przetrwaniu - mówi radca prawny Marcin Barankiewicz, prezes Polskiej Izby Stacji Diagnostycznych. Dlatego PISD przeprowadził ankietę, w której właściciele stacji mieli wskazać, czy zdecydują się na protest. Blisko 50 proc. odpowiedziało, że przyjedzie pod Ministerstwo Infrastruktury, by domagać się podwyżek. 

Warszawskie Stowarzyszenie Stacji Kontroli Pojazdów wylicza, że tylko z tytułu inflacji przedsiębiorca dopłaca 10 proc. do wartości każdego badania pojazdu. Stacje przestają być rentowne i część przedsiębiorców zmuszona jest je zamykać, by nie dokładać do biznesu. 

Czytaj też: Dodatkowe badanie techniczne jako warunek pełnego odliczenia VAT od wydatków na pojazd samochodowy >>>

Potwierdzają to dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP). W tym roku z rynku zniknęło już w 152 stacji, 2,8 proc. wszystkich. W 2021 roku w Polsce było 5443 stacji kontroli pojazdów, a w czerwcu 2022 roku badania wykonało tylko 529. Okręgowych stacji rok temu było 2463, a w czerwcu 2022 -  2410, czyli o 53, 2,2 proc. mniej.

Większy spadek dotyczy stacji podstawowych. W 2021 roku było ich 2980, podczas gdy w czerwcu 2022 roku – 288. To o 99 stacji – 3,3 proc. mniej. Wszystko przez wysokie koszty i brak podwyżek opłat.  - Dziś zadzwonił do mnie przedsiębiorca, że musi zrezygnować z członkostwa, bo tnie koszty. Nie tylko wysokość faktur za gaz i prąd jest zatrważająca. Rośnie też cena papieru, a diagnosta musi wydrukować zaświadczenie dla kierowcy– podkreśla Barankiewicz.

Czytaj też: Brak wpisu w dowodzie rejestracyjnym pozbawia pełnego odliczenia VAT >>>

Zawód diagnosty mało opłacalny

Radca prawny Paweł Tuzinek, prezes Stowarzyszenia Prawników Rynku Motoryzacyjnego, wskazuje, że liczby to kolejny dowód na to, że w branży nastały trudne czasy. I zwraca uwagę, że projektowana nowelizacja ustawy o ruchu drogowym wprowadza nie tylko nowe opłaty dla spóźnialskich kierowców, ale też nowe wymogi dla diagnostów, m.in. dodatkowe szkolenia. – Diagności tymczasem zarabiają tak mało, że niewiele osób garnie się do zawodu, a większość diagnostów zbliża się do wielu emerytalnego. Niskie pensje i wysokie wymagania mogą sprawić, że niewielu będzie chciało pracować w tym zawodzie - dodaje Tuzinek.

Marcin Barankiewicz przyznaje, że bardzo trudno jest przyciągnąć do zawodu młode osoby, bo te chcą zarabiać więcej. - Już teraz w wielu stacjach jest zatrudniony tylko jeden diagnosta, bo właściciela nie stać jest na dwa etaty. – Gdy diagnosta idzie na urlop, stacja jest zamykana, a co będzie, gdy zachoruje – dodaje Barankiewicz. I zaznacza, że jesienią i zimą z mapy Polski może zniknąć jeszcze więcej stacji. – Właściciele stacji mówią wprost, że decydujące będą najbliższe miesiące. Jeśli nie będzie podwyżek opłat, zamkną biznes, bo nie mogą do niego dokładać, a poza podwyżkami usług, czeka ich w 2023 roku podwójny wzrost płacy minimalnej – mówi Barankiewicz.

Czytaj też: Podstawy cofnięcia uprawnień diagnoście pojazdów mechanicznych - LINIA ORZECZNICZA >>>

Znikną stacja w małych miejscowościach

Zamknięciem najbardziej zagrożone są te stacje, które nie prowadzą żadnej dodatkowej działalności i utrzymują się tylko z opłat za badania. Z danych PISD wynika, że na 3300 stacji biorących udział w sondażu dotyczącym strajku, 25 proc. utrzymuje się tylko z robienia przeglądów. - W mniejszej miejscowości stacje mają mniej klientów, a zatem bardziej są narażone na utratę płynności finansowej - mówi Barankiewicz.  

Tyle, że nawet jeśli właściciel SKP prowadzi inną działalność, np. warsztat samochodowy, myjnię, to nie powinien dokładać do przeprowadzanych badań. Zgodnie z art. 84a ust. 2 ustawy o ruchu drogowym, minister wydając rozporządzenie w sprawie wysokości opłat za badania techniczne powinien uwzględnić koszty wykonywanych badań. - Nikogo nie trzeba przekonywać, że koszty wykonywania badań 18 lat temu, czyli w 2004 roku były zupełnie inne niż obecnie w 2022 roku. A istotą prowadzenia każdej działalności jest osiąganie zysku. Skoro państwo zdecydowało się na model, że to przedsiębiorcy mają dbać o bezpieczeństwo ruchu drogowego sprawdzając stan techniczny pojazdów, nie dostając żadnego wsparcia z budżetu, tylko inwestując swoje środki, to opłaty za badania powinny być tak określone, żeby ten zysk zapewnić, a przynajmniej, by wyszli na zero. Przedsiębiorca jednak powinien mieć taki dochód, żeby zapewniał mu pokrycie kosztów, zysk, a także możliwość odłożenia środków na inwestycje w przyszłości np. związane z wymianą, naprawą, czy zakupem nowych urządzeń – podkreśla Barankiewicz.

A inwestycje wymuszą zmiany w ustawie o ruchu drogowymdiagnosta będzie musiał zrobić zdjęcia pojazdów, które będą przechowywane, ale także w rozporządzeniu dotyczącym zakresu badań. Diagnosta będzie miał obowiązek sprawdzenia, czy nowe pojazdy są wyposażone w system eCall oparty na numerze alarmowym 112 oraz czy system działa prawidłowo. By go zrealizować trzeba kupić odpowiedni sprzęt i oprogramowanie.

Zagrożone bezpieczeństwo na drogach

W 2021 roku stacje przeprowadziły łącznie  19 516 315 badań technicznych pojazdów.  Spośród nich 440 488 zakończyło się wynikiem negatywnym, co oznacza że „pieczątki” nie otrzymało 2,26 proc. aut, które podeszły do przeglądu. Wydaje się, że to mało, bo większość Polaków jeździ starymi autami. Pytanie, czy jeśli stacji będzie mniej, to wzrośnie odsetek tzw. negatywów. Dorota Olszewska, prezeska Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, nie ma wątpliwości, że stan techniczny pojazdów to zdecydowanie element bezpieczeństwa ruchu drogowego, który w Polsce wymaga poprawy.- Średni wiek samochodu w naszym kraju ok. 15,5 roku. To dużo. Przy obecnej sytuacji rynkowej i problemach, z jakimi boryka się branża motoryzacyjna, będzie się on jeszcze prawdopodobnie zwiększał. Im starszy samochód, tym większą uwagę należy przywiązywać, do regularnych badań i przeglądów. Z niepokojem nasłuchujemy głosów diagnostów, którym coraz trudniej funkcjonować przy stałej od 18 lat stawce, regularnym podnoszeniu płacy minimalnej  i dynamicznie wzrastającej w ostatnim czasie inflacji. Zamykanie stacji diagnostycznych, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie nie ma innej alternatywy, może odbić się na bezpieczeństwie nas wszystkich. W końcu na bezpieczeństwo drogowe składa się nie tylko zachowanie człowieka i bezpieczna infrastruktura drogowa, ale także bezpieczny i sprawny pojazd – tłumaczy Olszewska.