Takie globalne szczyty, jak konferencja klimatyczna ONZ (COP) odbywają się corocznie. W ich trakcie negocjuje się kluczowe ustalenia w obszarze polityki klimatycznej. Polski rząd wiąże duże nadzieje z rolą gospodarza, nasz głos będzie bowiem uprzywilejowany.

W przyszłym roku mają rozpocząć się kluczowe negocjacje dotyczące nowego globalnego porozumienia w sprawie redukcji gazów cieplarnianych. Ma ono dotyczyć przedłużenia funkcjonowania Protokołu z Kioto, określającego cele, które muszą osiągnąć poszczególne państwa.

Chodzi o to, by średnia temperatura na świecie nie podniosła się o 2 st. C, co może doprowadzić do anomalii pogodowych, w tym susz i powodzi.
Zgodnie z polskim stanowiskiem, prezentowanym od kilku lat i w ramach UE, i ONZ, nowe porozumienie powinno dotyczyć wszystkich państw. W przeciwnym razie ponoszenie ciężarów redukcji CO2, a w związku z tym transformacji gospodarki, tylko przez część państw, nie ma ekonomicznego i ekologicznego sensu. Dlatego trzeba znaleźć nowy sposób na to, by w proces ochrony klimatu włączyć pozostałe kraje (m.in. Brazylię, Chiny, Republikę Południowej Afryki).

Już raz byliśmy gospodarzem konferencji. W 2008 roku, podczas COP 14, Poznań gościł 12 tysięcy uczestników ze 189 państw z całego świata. Ówczesna dobra organizacja szczytu była mocnym argumentem polskiej delegacji w staraniach o organizację przyszłorocznego COP19.