Temat dopuszczenia do eksploatacji samochodów po dużych przejściach wraca od kilku lat, ale nie może doczekać się regulacji. Rzeczoznawcy motoryzacyjni od dawna ostrzegają, że nie wszystkie samochody powypadkowe powinny po naprawie trafiać do ruchu, gdyż wiąże się z tym ryzyko dla kierowcy, pasażerów oraz innych użytkowników dróg.

Czytaj też: Komisy samochodowe mogą spodziewać się nalotu skarbówki>>
 

- W kancelarii często spotykamy się ze sprawami, w których rzeczoznawcy towarzystw naciągają kosztorysy, żeby kwota naprawy w przypadku OC przewyższała 100 proc. Wówczas towarzystwo może wydać decyzję o przyznaniu szkody całkowitej i auto bez problemu trafia na aukcję. Nabywca samochodu może go naprawić bardzo „ekonomicznie” stosując zamienniki, często wadliwe – tłumaczy adwokat Łucja Kobroń-Gąsiorowska, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji, Instytut Prawa i Ekonomii, UP Kraków.

 

Jest szansa, że niedługo pojawi się projekt zmian. W Biurze Rzecznika MŚP funkcjonuje Zespół Roboczy ds. motoryzacji, który pracuje nad tym zagadnieniem. Przedsiębiorcy zasiadający w Zespole przedstawiają różne, czasami przeciwstawne, propozycje, które są obecnie analizowane przez Biuro Rzecznika MŚP. Do czasu zakończenia analiz Biuro Rzecznika MŚP nie przedstawia stanowiska w tej kwestii, ale z informacji z branży  motoryzacyjnej wynika, że projekt powinien niedługo ujrzeć światło dzienne.

- Pomysł jest aktualny i obecnie Zespół Roboczy ds. Branży Motoryzacyjnej przy Biurze Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw opracowuje projekt zmian legislacyjnych w ustawie Prawo o ruchu drogowym w tematyce opracowania sytuacji i przypadków, w których pojazd po szkodzie winien być uznany za odpad – mówi adwokat Magdalena Rok-Konopa, Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych Rok-Konopa i Wspólnicy sp. k.

Tylko poważne uszkodzenia

Jak wyjaśnia Magdalena Rok-Konopa, założenie jest takie, aby uzależnić powrót do ruchu drogowego uszkodzonego pojazdu od przedstawienia opinii rzeczoznawcy samochodowego (o których mowa w art. 79 a ustawy Prawo o ruchu drogowym) o możliwości naprawy pojazdu oraz przedłożenia potwierdzenia wykonania badania technicznego. Pojazdy uznane jako niezdatne do dalszego użytkowania winny z mocy prawa został uznane za wyłączone z eksploatacji z obowiązkiem ich recyklingu.

Na pierwszym etapie policja na miejscu zdarzenia kwalifikowałaby w prosty sposób pojazd jako odpad, którego nie można naprawić ani z powrotem wprowadzić do ruchu drogowego.

- Oczywiście projekt przewiduje możliwość odwołania się od takiej decyzji w oparciu o opinię niezależnego rzeczoznawcy, niemniej większość przypadków byłaby raczej bezsporna. Celem projektu jest w pierwszej kolejności blokada obrotu "papierami" pojazdu, który w rzeczywistości uległ np. spaleniu w 100 proc. i ma realnie wartość złomu, ale ceny są dużo wyższe ze względu na dokumenty pojazdu, które potem wykorzystywane są do celów przestępczych – tłumaczy Łukasz Szarama, biegły, konsultant oraz ekspert branży motoryzacyjnej.

Kolejna sprawa to kwestie bezpieczeństwa. Obecnie na rynek wtórny trafiają pojazdy naprawiane po takich zdarzeniach, jak rozerwanie auta na dwie części i nie podlega to kontroli. Autorzy projektu chcieliby wyeliminować takie sytuacje i uchronić konsumentów przez możliwością zakupu takiego samochodu od nieuczciwego handlarza. - Ważne, by cały mechanizm odbywał się w oparciu o legalne punkty recyklingu, co również jest bolączką w naszym kraju -  uważa Łukasz Szarama.

Sprawdź w LEX: Czy wydruk z hamowni może być jedynym dokumentem będącym podstawą do wpisu nowych parametrów silnika w zaświadczeniu o przeprowadzonym badaniu technicznym pojazdu, który dopuszcza pojazd do ruchu? >

Kiedy pojazd będzie odpadem?

Jak mówi Łukasz Szarama, kształt zapisu, który wskazywałby, kiedy pojazd jest odpadem jest w fazie ustaleń, jednak opierać się on będzie najpewniej o już istniejącą definicję szkody istotnej, po której policja "blokuje" ważność dowodu rejestracyjnego.

Szkoda istotna to szkoda w zakresie elementów układu nośnego, hamulcowego lub kierowniczego pojazdu, mająca wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego, kwalifikująca pojazd do dodatkowego badania technicznego.

- Największym problemem jest dobra wola ustawodawcy, choć tutaj wydaje się, że sygnały płynące z ministerstwa klimatu, infrastruktury, finansów czy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska są za rozwiązaniem tego problemu. Przedstawiciele strony rządowej zresztą również biorą udział w spotkaniach zespołów roboczych u Rzecznika MŚP  - podaje Łukasz Szarama.