Realizując unijną politykę klimatyczną Polska musi zwiększać udział OZE w produkcji energii. Ponieważ źródła produkują energię drożej niż elektrownie konwencjonalne czy jądrowe, muszą być dotowane. Poszczególne państwa UE stosują różne systemy dotacji, niekiedy bardzo drogie, jak np. Niemcy, gdzie kwota wsparcia może w tym roku sięgnąć 20 mld euro. Polski rząd od pewnego czasu sygnalizował, że unijne cele zamierza osiągnąć jak najniższym kosztem.

Funkcjonujący dziś w Polsce system wsparcia opiera się na dotowaniu produkcji - za wyprodukowaną energię OZE otrzymują tzw. zielone certyfikaty, które można sprzedać na giełdzie. Uzyskana kwota jest właśnie wsparciem. Taką filozofię, choć z pewnymi modyfikacjami, zawierał również do niedawna projekt ustawy o OZE, nad którym pracowano od prawie dwóch lat.

Przedstawione propozycje odchodzą od dotowania bieżącej produkcji certyfikatami - których cena giełdowa jest zmienna - na rzecz dostarczenia inwestorowi gwarancji, że przez 15 lat sprzeda wyprodukowaną energię po stałej, ustalonej cenie. Jak zapowiedział wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz, MG rozpoczyna etap opiniowania nowych propozycji, a konkretne rozwiązania legislacyjne zostaną zaprezentowane po jego zakończeniu.

Zgodnie z propozycją, czas wsparcia będzie ograniczony do 15 lat działania źródła, a OZE istniejące w momencie wejścia nowego prawa w życie będą mogły działać w starym systemie - lecz nie dłużej niż do 2012 r. - albo przejść do nowego systemu.

Podstawowym mechanizmem będzie ograniczona od góry aukcja na wyprodukowanie określonej ilości energii elektrycznej lub biogazu w określonym czasie, a głównym kryterium - cena produkcji. Zwycięzca będzie zobowiązany do sprzedaży energii przez 15 lat po ustalonej cenie. Właśnie to ma inwestorowi dawać gwarancję sfinansowania inwestycji.

Dla nowych źródeł aukcje będą prowadzone osobno dla instalacji dużych - o mocy powyżej 1 MW i małych - o mocy od 40 kW do 1 MW. Aukcję wygra ten wytwórca, który zaproponuje najniższą cenę, automatycznie odrzucane będą oferty powyżej pewnej ceny referencyjnej - czyli wg. MG - maksymalnego akceptowalnego poziomu kosztów wytwarzania. Ceny te raz w roku będzie wyliczał Minister Gospodarki; dla nowych instalacji ceny referencyjne będą wyliczane oddzielnie dla każdej technologii.

Aukcje dla "starych" instalacji mają być prowadzone oddzielnie. Natomiast z całego systemu aukcji, a więc i wsparcia, wyłączone mają zostać instalacje spalające biomasę o mocy elektrycznej powyżej 50 MW oraz instalacje współspalania biomasy z węglem.

Współspalanie biomasy w dużych blokach energetycznych wielkich koncernów jest dziś uznawane za OZE, korzysta w pełni z systemu wsparcia i dostarcza ok. połowy polskiej "zielonej" energii. Rozwiązanie to było jednak wielokrotnie krytykowane, m.in. przez ekologów czy małych producentów energii. MG zamierza więc ograniczyć o połowę wsparcie dla działających instalacji współspalania i - jak wynika z propozycji - w nowym systemie zlikwidować je zupełnie. Taka jest wola ustawodawcy - tłumaczył podczas prezentacji propozycji dyrektor departamentu OZE w MG Janusz Pilitowski.

Ilość energii z OZE potrzebnej do realizacji unijnych celów określi MG, które będzie dysponowało też zamkniętym budżetem na jej zakup. Środki w tym budżecie mają pochodzić z tzw. opłaty OZE, zawartej w taryfie operatora sieci przesyłowej, co oznacza, że koszty wsparcia zapłacą konsumenci. Przedstawiciele rządu i MG wielokrotnie deklarowali jednak, że chodzi im o minimalizację tych kosztów.

Powstać ma nowa spółka celowa skarbu państwa - Sprzedawca Energii Odnawialnej (SEO), która zajmie się zakupem energii z OZE po cenach ustalonych w aukcjach i jej sprzedażą na giełdzie. W założeniu ujemny bilans tych transakcji będzie pokrywany właśnie z opłaty OZE.

MG proponuje też, żeby jedna czwarta środków z opłaty OZE była obowiązkowo przeznaczana na wsparcie małych źródeł o mocy od 40 kW do 1 MW, których rozwój ministerstwo postrzega jako pozytywny bodziec dla całej gospodarki.

Oddzielnym systemem mają zostać objęci tzw. prosumenci - czyli właściciele mikroinstalacji o mocy poniżej 40 kW, w założeniu produkujący energię na własne potrzeby. Zostaną zwolnieni z obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej i posiadania koncesji na produkcję energii elektrycznej. Operatorzy sieci będą mieli obowiązek kupić od prosumentów nadwyżki energii, ale za 80 proc. średniej ceny rynkowej - ma to prosumentów skłaniać do produkcji raczej na własne potrzeby, niż na sprzedaż.

Według prognoz MG, system wsparcia dla OZE w dzisiejszym kształcie kosztowałby w 2020 r. prawie 9 mld zł, a przy wprowadzeniu nowych propozycji – ok. 4,26 mld.