Jak poinformował łowczy okręgowy PZŁ w Olsztynie Dariusz Zalewski, zaplanowane na najbliższe trzy lata działania mają pomóc w odbudowie populacji zwierzyny drobnej, głównie zajęcy i kuropatw.

Zalewski zaznaczył, że pełna realizacja projektu, którego koszt oszacował na blisko 4 mln zł będzie możliwa, jeśli pozytywnie zostanie rozpatrzony wniosek PZŁ o dofinansowanie z tzw. funduszy norweskich. Jak podkreślił, niezależnie od tej decyzji na jesieni koła łowieckie dokonają na swoim terenie inwentaryzacji drobnej zwierzyny.

Ze wstępnych szacunków myśliwych wynika, że przez ostatnie 30 lat pogłowie zajęcy i kuropatw spadło o 80-90 proc. Na terenie podległym PZŁ w Olsztynie, który jest największym okręgiem w Polsce, żyje 22,7 tys. zajęcy i 5,5 tys. kuropatw. Członkowie PZŁ uważają jednak, że spadek liczebności tej zwierzyny nie jest spowodowany polowaniami. Przyczyniły się do tego drapieżniki, chemizacja i mechanizacja rolnictwa, zmiana struktury upraw, niesprzyjające sposoby koszenia traw oraz choroby zakaźne i pasożyty.

W celu poprawy warunków bytowych drobnej zwierzyny myśliwi planują ograniczenie populacji drapieżników łownych, głównie przez odstrzał lisów i w mniejszym stopniu jenotów.

Projekt odbudowy populacji zajęcy i kuropatw zakłada też prowadzenie monitoringu przy pomocy tzw. sztucznych gniazd i fotopułapek. W pierwszych miesiącach życia ginie 77 proc. zajęcy. PZŁ chce ustalić, czy do takiego pogromu młodych przyczyniają się głównie lisy, drapieżniki skrzydlate, czy - jak podejrzewają niektórzy myśliwi - dziki.

Zgodnie z założeniami projektu, tzw. wsiedlanie do natury zajęcy i kuropatw sprowadzonych z hodowli lub innych części kraju miałoby dotyczyć jedynie 32 z 200 obwodów łowieckich na Warmii i Mazurach i odbyłoby się nie wcześniej niż w 2016 roku.