Konsumenci, jak widać, nie są znudzeni zakupami. Szczególnie kosmetykami oraz odzieżą i obuwiem. Sprzedaż detaliczna tych grup produktów niezmiennie od początku roku rośnie w dwucyfrowym tempie.

W sytuacji, gdy nasze dochody nie są wysokie, ograniczamy wydatki na odzież, kosmetyki, czy obuwie. Wzrost ich sprzedaży wskazuje nie tylko na to, że zasobność Polaków rośnie, ale także, że nie obawiamy się o pracę. Potwierdził to wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej w czerwcu br., którego komponent - ocena trendów poziomu bezrobocia - był najlepszy w historii (w lipcu był on ciągle wysoki, ale nieco niższy niż w czerwcu). Tak było także w 2016 r., gdy część gospodarstw domowych otrzymała zasilenie pieniędzmi publicznymi w ramach programu Rodzina 500+. Tylko, że w zeszłym roku na tej liście zakupowej były w większym stopniu niż dzisiaj samochody. Ale ile samochodów rodzina może kupić? Aczkolwiek ciągle popyt na nie jest zdecydowanie silniejszy niż na żywność.
 
Wydaje się, że wzrost sprzedaży żywności, napojów i wyrobów tytoniowych osiąga swoje maksima - w czerwcu wyniósł on 3,8 proc., a w 1. półroczu 2017 r. - 3 proc. W 2016 r. wzrost ten wyniósł natomiast 6,4 proc. Widać wyraźnie nasycenie. Producenci i sprzedawcy produktów żywnościowych „ratują" się zatem silnym wzrostem cen - w czerwcu br. ceny żywności wzrosły o 3,9 proc., a w ciągu pierwszych 6. miesięcy 2017 r. - o 3,7 proc. Tylko ceny paliwa wzrosły w tym okresie w większym stopniu. Doskonałym przykładem jest masło, którego cena prawie podwoiła się w ciągu roku. Ale też tłuszcze zwierzęce, ryż, mięso, wędliny, pieczywo, czekolada.
 
Wzrost sprzedaży detalicznej był w 2. kwartale 2017 r. nieco niższy niż w pierwszym kwartale (w pierwszym kwartale wyniósł 7,1 proc., a po 6. miesiącach - 6,9 proc.). Konsumpcja prywatna nadal zatem wspiera wzrost gospodarczy, ale już w mniejszym stopniu niż w ciągu pierwszych 3. miesięcy tego roku. Trudno oczekiwać, aby dynamika spożycia indywidualnego była w 2. kwartale na poziomie bliskim 5 proc. Jeśli nie ruszyły zdecydowanie inwestycje, to wzrost PKB będzie bliższy 3,5-3,6 proc. niż 4 proc. osiągniętym w ciągu pierwszych trzech miesięcy 2017 r.