Zatrudnienie w przedsiębiorstwach w marcu br. było wyższe o 0,5 proc. niż rok wcześniej, a wynagrodzenia wzrosły o 4,8 proc. - podał GUS.
Zdaniem dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan marcowe dane o zatrudnieniu i wynagrodzeniach w przedsiębiorstwach potwierdzają, że gospodarka się rozkręca. Daje to efekt coraz wyższych wynagrodzeń, ale ciągle w mniejszym stopniu wpływa na wzrost zatrudnienia. Przedsiębiorstwa zatrudniające dziesięciu i więcej pracowników ciągle jeszcze wolą wydawać więcej na wynagrodzenia niż zatrudniać nowych pracowników. W marcu płace wzrosły bowiem aż o 4,8 proc., a zatrudnienie o 0,5 proc., czyli było wyższe niż przed rokiem jedynie o 26,5 tys. osób (a ciągle niższe o 23,5 tys. niż w marcu 2011 r.). Firmy wolą zatrudniać w godzinach nadliczbowych lub na umowach dodatkowych niż dawać etaty na stałe. Zapewne wpływ na to mają niepewność co do rozwoju sytuacji za naszą wschodnią granicą, a przede wszystkim regulacje prawne, które nie pozwalają na elastyczne dostosowanie zatrudnienia do potrzeb.
Wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń, który w marcu dał przyrost funduszu płac o ponad miliard złotych (nominalnie), wpłynie na poprawę skłonności gospodarstw domowych do konsumpcji, a tym samym na dynamikę spożycia indywidualnego, a w konsekwencji na wzrost PKB. Gospodarstwa domowe nie tylko bowiem dostrzegają nieznaczną, ale jednak poprawę na rynku pracy, ale także niską inflację, co dodatkowo sprzyja konsumpcji. 
Niska dynamika zatrudnienia nie tworzy zagrożeń dla powstania presji płacowej. Zatem sytuacja na rynku pracy nie będzie miała wpływu na decyzje RPP. Ciągle nie ma przesłanek, aby oczekiwać wzrostu stóp procentowych wcześniej niż na początku 2015 r.