Grupa mieszkańców Korsz od ponad 3 lat protestuje przeciw zakładowi recyklingu akumulatorów w Korszach, twierdząc, że emituje on niebezpieczne związki ołowiu.

Od kilku miesięcy śledztwo w sprawie podejrzenia nieprawidłowości w działaniu zakładu utylizacji akumulatorów prowadziła Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Sprawdzała ona, czy zakład nie naraził pracowników i mieszkańców miasta na niebezpieczeństwo spowodowane wysokim poziomem ołowiu lub innych związków chemicznych.

Aktem oskarżenia, który w czwartek prokuratura wysłała do sądu, objęto jedną osobę - byłego dyrektora do spraw recyklingu w zakładzie w Korszach. Sławomir W. jest podejrzany o to, że od 1 lipca 2012 r. do 10 grudnia 2015 r. jako dyrektor odpowiedzialny za bieżące funkcjonowanie firmy dopuścił do zanieczyszczenia powietrza, powierzchni ziemi i wody w rejonie zakładu - w odległości co najmniej do 200 metrów od huty.

Jak podała prokuratura, materiał dowodowy zebrany w toku postępowania, a w szczególności uzyskana opinia Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie wskazuje, że Oddział Produkcyjny w Korszach spowodował wyraźne zanieczyszczenie głównych elementów środowiska w jego sąsiedztwie.

W opinii stwierdzono, że oprócz gleb zanieczyszczeniu uległy również wody, powietrze atmosferyczne i rośliny. Ponadto podczas śledztwa uzyskano także opinię Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu. Z opinii tej wynika, że w odniesieniu do mieszkańców terenów przylegających do zakładu, sprowadzona została możliwość wystąpienia określonych niebezpiecznych dla zdrowia następstw.

Grupa mieszkańców Korsz na drodze cywilnej chce ustalenia odpowiedzialności za emisje ołowiu do środowiska.

Sąd okręgowy w Olsztynie od czerwca rozpatruje pozew 17 mieszkańców Korsz przeciw właścicielowi ZAP Sznajder Batterien. Domagają się oni od sądu ustalenia, że firma jest odpowiedzialna za rozstrój zdrowia członków grupy, polegający na zwiększonym stężeniu ołowiu we krwi. Ich zdaniem doszło do tego w wyniku przekroczenia od stycznia do września 2014 r. norm emisji ołowiu do środowiska.

Gdyby sąd uznał ten pozew za zasadny, członkowie grupy mieliby otwartą drogę do roszczeń finansowych. Pozwany chce oddalenia pozwu twierdząc, że nie ma żadnego związku pomiędzy działalnością zakładu a ewentualnym pogorszeniem stanu zdrowia tych osób.

Mieszkańcy Korsz, którzy powołali Komitet na Rzecz Ochrony Środowiska i Zdrowia Mieszkańców Miasta Korsze, domagają się zamknięcia zakładu. Podważają legalność jego funkcjonowania i zarzucają bezczynność instytucjom odpowiedzialnym za nadzór nad nim.

Protesty w Korszach nasiliły się pod koniec 2013 r. W związku z licznymi skargami lokalny samorząd postanowił wówczas sfinansować mieszkańcom badania krwi na zawartość ołowiu. Władze miasta informowały potem, że badania wykazały przekroczone normy zawartości ciężkiego metalu u 36 mieszkańców, w tym 18 dzieci.

W 2014 r. kętrzyński Sanepid wstrzymał produkcję w zakładzie w związku z przekroczeniem norm na obecność ołowiu we krwi u kilku pracowników. Decyzję uchylił po dwóch miesiącach wojewódzki Sanepid, gdy zakład przedstawił dowody, że na stanowiskach produkcyjnych nie ma już takich przekroczeń.

Przedstawiciele ZAP Sznajder Batterien S.A. od początku protestów zapewniają, że zakład w Korszach ma "wszelkie certyfikaty świadczące o spełnieniu najsurowszych norm środowiskowych" i był wielokrotnie kontrolowany przez Sanepid i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. (PAP)