Do TSUE  trafiły dwa pytania prejudycjalne Sądu Okręgowego w Warszawie, dotyczące art. 3 ust. 57 dyrektywy 2009/72. SO chce wiedzieć, czy istnieje kolizja pomiędzy polskimi przepisami a unijnymi. Chodzi o to, czy mały przedsiębiorca (zatrudniający do 50 pracowników) musi zapłacić karę umowną, gdy zrywa umowę na czas określony w celu zmiany dostawcy prądu. 

Unijne przepisy dają bowiem odbiorcy energii (małemu przedsiębiorcy) prawo do łatwej zmiany dostawcy, w sposób niedyskryminacyjny w odniesieniu do kosztów, wysiłku lub czasu. Orzeczenia jeszcze nie ma. Natomiast opublikowano opinię rzecznika generalnego TSUE, z reguły wyrok TSUE jest z nią zgodny. Wynika z niej, że takiej kolizji nie ma. Krajowe przepisy mogą przewidywać kary za przedterminowe rozwiązanie umowy na dostawę prądu.

Natomiast prawnicy uważają, że kary umowne w prawie energetycznym to kontrowersyjne rozwiązanie. 

Czytaj też: Rewolucja w funkcjonowaniu klastrów energii – tym razem (raczej) pozytywna

Kara za rozwiązanie umowy: sprawiedliwa czy nie? 

W tym konkretnym wypadku spółka zawarła umowę z dostawcą prądu na czas określony na sprzedaż energii elektrycznej po stałej cenie do gospodarstwa agroturystycznego. Pięć lat później strony podpisały porozumienie, że mogą rozwiązać umowę z zachowaniem sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia. W  razie wcześniejszego rozwiązania umowy przez spółkę, dostawca może obciążyć ją kwotą odpowiadającą cenie nieodebranej energii elektrycznej.

Po roku od zawarcia porozumienia spółka znalazła innego dostawcę prądu. Wówczas "stary" dostawca zażądał  63 959,70 zł, czyli kwoty odpowiadającej cenie nieodebranej energii elektrycznej, którą spółka miała obowiązek od niego kupić do końca trwania umowy. Ponieważ spółka odmówiła zapłaty, do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie wpłynął pozew dostawcy z  żądaniem zapłaty kary z  odsetkami ustawowymi. Sąd uwzględnił powództwo. Nie miał on bowiem wątpliwości, że doszło do przedterminowego rozwiązania umowy, co uprawnia dostawcę do żądania zapłaty kary umownej w rozumieniu art. 483 par. 1 kodeksu cywilnego. Żądanie zapłaty kary umownej przez dostawcę nie jest uzależnione od wykazania szkody oraz że przewidywała ją  umowa (art. 484 par.  1 k.c.). 

Spółka wniosła apelację do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jej zdaniem kara umowna nie powinna była zostać naliczona. Powołała się przy tym na art. 3 ust. 5 dyrektywy 2009/72, który daje firmom swobodę w zmianie dostawcy. Dostawca nie poniósł  też żadnej szkody rzeczywistej, a jedynie utracił korzyść, którą mógłby uzyskać w postaci zadeklarowanej przez nią wielkości zakupu energii elektrycznej.

Rzecznik: Kolizji nie ma, ale nie wszystko wolno

Rzecznik generalny twierdzi, że unijny przepis nie koliduje z krajowymi uregulowaniami. Art. 3 ust. 57 dyrektywy 2009/72, co do zasady, nie wyklucza dopuszczalności zawarcia w umowie dostawy energii elektryczne (zawartej na czas określony) postanowienia nakładającego na odbiorcę karę za przedterminowe jej rozwiązanie, w przypadku gdy zamierza zmienić dostawcę. Mały przedsiębiorca powinien zostać jednak poinformowany w sposób jasny, wyczerpujący i transparentny o istnieniu kary umownej, a wysokość kary umownej nie pozbawi go rzeczywistej możliwości łatwej zmiany dostawcy.

 

Filip Grzegorczyk, Urszula Wiśniewska

Sprawdź  

W opinii rzecznika karę można naliczać bez względu na wysokość szkody poniesionej przez poprzedniego dostawcę.  Niemniej pozostawiony państwom członkowskim zakres uznania nie może skutkować pozbawieniem uprawnienia przysługującego małemu przedsiębiorcy z  art. 3 ust. 57 tej dyrektywy, którego istotą jest rzeczywista możliwość łatwej zmiany dostawcy. A czy do tego doszło, ocenić ma warszawski sąd. Pod uwagę powinien brać  wszystkie okoliczności sporu, w szczególności współmierności kwoty kary umownej, która to kwota nie powinna przewyższać kosztów, jakie poprzedni dostawca poniósł w wyniku przedterminowego rozwiązania umowy, aby ocenić bezpodstawne wzbogacenie tego dostawcy.

Sprawiedliwe sankcje? Nie zawsze 

Prawnicy są podzieleni. 

- Kara umowna za przedterminowe rozwiązanie umowy na dostawę energii elektrycznej po stałej cenie jest dość kontrowersyjnym rozwiązaniem w prawie energetycznym. Z jednej strony, ma na celu zabezpieczenie interesu przedsiębiorstwa energetycznego, które ponosi koszty związane ze stabilnym i przewidywalnym dostarczaniem energii elektrycznej do odbiorcy. Z drugiej strony, kara ta może ograniczać prawo odbiorcy do swobodnego wyboru dostawcy energii i korzystania z korzystniejszych ofert cenowych na rynku - uważa dr Magdalena Krawczyk, adwokat, ekspert prawa energetycznego i funkcjonowania rynku energii. 

Jej zdaniem rynek wewnętrzny energii elektrycznej, podobnie jak inne rynki UE, przypisuje nadrzędną rolę ochronie interesów konsumentów i w tym zakresie, ważne jest, aby konsumenci mieli dostęp do jasnych i przejrzystych informacji dotyczących cen i dostawców energii.  - Tylko w ten sposób, będą mogli podjąć świadome decyzje, dotyczące wyboru i zmiany dostawcy energii. Zadaniem legislatywy i organów regulacyjnych jest sprawowanie nadzoru nad rynkiem energii w celu zapewnienia uczciwej konkurencji oraz ochrony interesów wszystkich jego uczestników, zarówno konsumentów, jak i przedsiębiorstw energetycznych, które nie powinny być narażone na straty tylko z uwagi na istnienie takich narzędzi regulacji konkurencji, jak mechanizm zmiany sprzedawcy - podkreśla. 

Maciej Obrębski, adwokat, partner w kancelarii Obrębski Adwokaci i Radcowie uważa, że stanowisko rzecznika jest słuszne.  - Nie można  przyznać odbiorcy bezwzględnego prawa zmiany dostawcy. Odbiorca zawierając umowę, ma możliwość dokonania wyboru, czy zawiera ją na czas oznaczony, czy też nieoznaczony - twierdzi. 

Według niego w przypadku umowy na czas nieokreślony, odbiorca nie może doznawać nadmiernych ograniczeń w zmianie operatora, poza tak oczywistymi jak np. termin wypowiedzenia umowy. Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku umowy na czas określony i to z gwarancją stałej ceny.  - To dostawca ponosi ryzyko wahań cen na rynku energii elektrycznej, a określony czas obowiązywania umowy ma mu zapewnić opłacalność świadczenia usługi. W przeciwnym razie zawarcie umowy przez dostawcę stanowiłoby dla niego istną loterię, co nie można pogodzić ze standardami ochrony prawnej stosunku prawnego, którego jest stroną. Faktycznie, zapewnienie odbiorcy prawa wypowiedzenia umowy w każdym czasie przeczyłoby istocie umowy zawartej na czas określony. Ta instytucja prawa stałaby się fikcją, ale co więcej - uprzywilejowanym byłaby tylko jedna strona, tj. odbiorca. Dostawca bowiem nie mógłby bez powody wypowiedzieć umowy - podkreśla mec. Obrębski.

 

 

.