W poniedziałek w Brukseli odbyło się comiesięczne spotkanie unijnych ekspertów ds. żywności, zwierząt i pasz. Paweł Niemczuk, główny lekarz weterynarii, przedstawił na nim informacje na temat przypadku nielegalnego uboju bydła w Polsce. Po spotkaniu powiedział dziennikarzom, że Polska otrzymała w piątek pismo z Komisji Europejskiej z zaleceniami, co należy zmienić i w jakich terminach.  Ma na nie odpowiedzieć do końca tygodnia.

Czytaj: Kontrolerzy UE zakończyli audyt polskich zakładów mięsnych>>

Jak poinformował Niemczuk, w zaleceniach KE znalazły się kwestie dotyczące m.in. identyfikacji i rejestracji zwierząt. - Chodzi o współpracę z policją,  o ściganie tych nielegalnych procederów, jak również karanie. Te kary są zbyt niskie. Czasami, żeby wprowadzić karę, wymagane jest postępowanie sądowe. To trwa długo trwa, czasem jest umarzane. W związku z tym, to w prawie należałoby zmienić – wskazał. Jak mówił, chodzi o uszczelnienie systemu nadzoru. Ponadto już wcześniej KE podkreślała, że przed ubojem wszystkie zwierzęta muszą przejść kontrolę w obecności lekarza weterynarii.  Mięso nie może zostać uznane za zdatne do spożycia, jeżeli zwierzę cierpi na choroby. Wszelkie mięso przeznaczone do spożycia przez ludzi, w przypadku którego nie ma pełnej gwarancji zgodności z przepisami UE, musi zostać natychmiast wycofane z rynku, zwłaszcza gdy nie ma pewności, że nie stanowi ono zagrożenia dla zdrowia zwierząt lub zdrowia publicznego.

 


 

Niemczuk zaznaczył, że na poniedziałkowym spotkaniu wśród krajów UE wypowiadały się m.in. Czechy. - Było pytanie odnośnie do badań, które przeprowadziliśmy – powiedział. Dodał, że inne kraje informowały, jakie działania podjęły w związku z mięsem z Polski. - W większości krajów to mięso nie zostało wprowadzone do spożycia – zaznaczył.

Główny Lekarz Weterynarii dodał, że Polska czeka też na raport z audytu przeprowadzonego od poniedziałku 3 lutego do piątku  8 lutego przez inspektorów KE w Polsce.  Ma on zostać dostarczony w ciągu 10 dni od ubiegłego piątku, tj. w przyszłym tygodniu.  Sprawa dotyczy nielegalnego uboju chorych krów, który został pokazany w reportażu "Superwizjera" TVN24. Odbywał się on w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Główny Lekarz Weterynarii mówił w ubiegłym tygodniu, że rzeźnia została zamknięta, jej właściciel poniesie odpowiedzialność karną. Sprawą zajmują się policja i prokuratura.

W sumie z nielegalnego uboju pochodziło ok. 9,5 tony mięsa, z czego 2,7 tony sprzedano za granicę. Niemczuk zapewnił, że mięso na półkach w sklepach w Polsce jest bezpieczne, co gwarantuje nadzór Inspekcji Weterynaryjnej oraz Inspekcji Sanitarnej.