Parlament Europejski odrzucił we wtorek propozycję zawieszenia aukcji części pozwoleń na emisję CO2, co w zamyśle Komisji Europejskiej miało podnieść ich niską obecnie cenę i zmobilizować firmy do zielonych inwestycji. Zaraz po głosowaniu cena spadła do rekordowo niskiego poziomu 2,63 euro za jedno pozwolenie uprawniające do emisji 1 tony CO2. Jeszcze w 2011 r. jedno pozwolenie kosztowało 20 euro. Przy niskiej cenie firmom nie opłaca się inwestować w obniżanie emisji CO2.

Niektórzy analitycy i Zieloni uważają, że odrzucenie tzw. backloadingu przez PE to cios dla polityki klimatycznej UE opartej o rynek handlu emisjami (ETS). "Nie przewidujemy, by ceny pozwoleń na emisję CO2 wzrosły znacząco powyżej obecnych 3 euro, a mogą nawet spaść (...) To głosowanie czyni ETS nieskutecznym narzędziem w obniżaniu emisji CO2 w Europie" - powiedział cytowany przez dziennik Financial Times analityk Stig Schjølset z Thomson Reuters Point Carbon.

"Unijny rynek handlu emisjami CO2 jest w kryzysowym punkcie" - ocenił eurodeputowany Zielonych Bas Eickhout. Tymczasem przeciwko backloadingowi głosowała także skrajna lewica, która uważa, że w ogóle rynek handlu emisjami jest nieskutecznym narzędziem obniżania emisji CO2 w UE i że należy wprowadzić bardziej radykalne rozwiązania jak podatek od emisji.

Zdaniem eksperta brukselskiego think-tanku Bruegela Georga Zachmanna są możliwe różne scenariusze dla rozwoju systemu ETS. W pierwszym nie zakłada się interwencji w systemie handlu emisjami, a niskie ceny uprawnień mogą utrzymywać się bardzo długo, ponieważ rządy poszczególnych państw mogą interweniować na poziomie narodowym, by zrekompensować niskie ceny uprawnień. "To może podważyć system ETS i uderzyć w system ograniczania emisji gazów cieplarnianych" - powiedział PAP.

W drugim scenariuszu zmiany zostaną wprowadzone w systemie szybko, co pozwoli na wzrost cen uprawnień, ustabilizowanie ETS i da czas na przygotowanie głębszych reform. "W trzecim scenariuszu KE zaakceptuje obecny niski poziom cen i będzie chciała zmienić system w długim terminie. Może się to stać przy udziale ważnych państw członkowskich, które zapowiedzą, że chcą korzystać z ETS-u i nie podejmą działań, które mogłyby go podważyć" - dodał Zachmann.

Brukselskie media wskazują, że na wyniku wtorkowego głosowania zaważył kryzys gospodarczy i przeważył argument nieobciążania unijnych firm i uniknięcia groźby wzrostu cen energii. "Rośnie świadomość obciążenia kosztami konsumentów oraz europejskiego przemysłu" - ocenił dyrektor zrzeszenia firm z sektora chemicznego Cefic, Peter Botschek. Dla firm chemicznych koszty energii elektrycznej stanowią nawet ponad połowę kosztów produkcji.

Z drugiej strony niezadowolenie z odrzucenia backloadingu wyraził sekretarz generalny stowarzyszenia wytwórców energii elektrycznej Eurelectric Hans ten Berge. "To niebezpieczny krok do tyłu dla wewnętrznego rynku energii i dla celów klimatycznych UE" - powiedział cytowany przez tygodnik "European Voice". "Część biznesu ma interes w tym, żeby ceny były stabilne. Jeśli spojrzymy na przemysł energetyczny, to wiele firm ma uprawnienia do emisji i byłyby zadowolone, jeśli ich ceny by wzrosły" - wyjaśnił Zachmann.

Komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard przestrzegła podczas debaty w PE przed głosowaniem, że w razie porażki ETS unijna polityka klimatyczna będzie "składanką" krajowych systemów. Dodała, że teraz system nie spełnia swoich celów ze względu na nadwyżkę pozwoleń na rynku.

Pomimo negatywnego głosowania w PE, KE póki co nie wycofała swojej propozycji ws. backloadingu w oczekiwaniu na stanowisko rządów. Ponadto komisarz Hedegaard zapewne zaproponuje długoterminowe rozwiązania w ramach reformy ETS, jedną z wcześniej sygnalizowanych opcji było trwałe usunięcie z rynku części pozwoleń.

Polska jest przeciwna interwencjom na rynku CO2 uważając, że niska cena pozwoleń na rynku jest wynikiem kryzysu i wzrośnie naturalnie, gdy kryzys minie. Ponadto pod koniec ubiegłego roku minister środowiska Marcin Korolec zaprezentował w Brukseli analizę, z której wynika, że na skutek backloadingu i spadku przychodów z aukcji pozwoleń na emisję, Polska może stracić ponad 1 mld euro przychodów do budżetu w latach 2013-2020.