Szkoda całkowita kojarzy się ze spaleniem pojazdu albo rozpadnięciem na kawałki. Tymczasem w ubezpieczeniu OC ze szkodą całkowitą mamy do czynienia wówczas, gdy pojazd uległ zniszczeniu w takim stopniu, że nie nadaje się do naprawy, albo gdy koszty naprawy w chwili ustalenia kwoty odszkodowania przekraczają wartość rynkową pojazdu w dniu szkody (wynika to m.in. z orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 12 lutego 1992 r., sygn. akt I ACr 30/92; wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach z 21 lutego 2008 r., sygn. akt III Ca 89/08, niepublikowany; wyrok Sądu Najwyższego z 29 stycznia 2002 r., sygn. akt V CKN 682/00).

- W takim przypadku odszkodowanie wypłacane w ramach ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych ustalane jest tzw. metodą dyferencyjną, jako różnica pomiędzy wartością pojazdu sprzed wypadku i wartością jego pozostałości. W przypadku szkody całkowitej o przywróceniu stanu poprzedniego możemy mówić wówczas, gdy kwota wypłaconego odszkodowania oraz wartość wraku lub cena uzyskana z jego sprzedaży jest równa wartości rynkowej pojazdu sprzed szkody – tłumaczy Andrzej Kiciński, zastępca Rzecznika Finansowego.

  

Teoria sobie, życie sobie

Jak mówi Andrzej Kiciński, w praktyce powyższe założenie często pozostają jedynie „na papierze”. Najczęstsze problemy, jakie pojawiają się w kierowanych do Rzecznika skargach – dotyczących szkód z polis OC rozliczanych jako całkowite – dotyczą nieprawidłowej wyceny wartości rynkowej pojazdu i zawyżania kosztów naprawy pojazdu oraz stosowania w kosztorysie odmiennych kryteriów, niż ma to miejsce przy szkodzie częściowej, w celu zakwalifikowania szkody w pojeździe jako szkody całkowitej. Z doświadczenia adwokat Agnieszki Pernal-Trojańskiej wynika, że  takie działanie ubezpieczycieli ma miejsce w przypadku, gdy koszty naprawy uszkodzonego pojazdu mogą być ustalone na kwotę bliską wartości pojazdu przed szkodą.

Nie istnieją przepisy, który regulowałyby albo wskazywałyby, w jaki sposób należy dokonać wyceny wartości rynkowej pojazdu przed szkodą. W praktyce przy wycenie wartości pojazdów zarówno w trakcie prowadzonych czynności likwidacyjnych, jak też postępowań cywilnych najczęściej korzysta się ze specjalistycznych programów komputerowych (np. InfoEkspert czy Eurotax).

Niezależnie jednak od tego, czy ubezpieczyciel rozliczając szkodę w pojeździe korzysta z pomocy takich programów, istotne jest, aby dokonując wyceny wartości pojazdu w sposób prawidłowy ustalił jego wartość rynkową w dniu szkody. Na powyższy aspekt wskazał wyraźnie Sąd Najwyższy w wyroku z 12 października 2001 r. (sygn. akt III CZP 57/01)  – mówi Andrzej Kiciński.

Czytaj w LEX: Szpunar Adam, Glosa do uchwały SN z dnia 12 października 2001 r., III CZP 57/01 >

Dr Łucja Kobroń-Gąsiorowska, adwokat, sygnalizuje dodatkowy problem z tym związany, tj. długie oczekiwanie serwisu na przyjęcie odpowiedzialności przez ubezpieczyciela, lub co gorsza, kilkukrotne zmiany w swoich kosztorysach tylko po to, aby szkoda została zakwalifikowana jako całkowita.

Kosztorys dopasowany do potrzeb ubezpieczyciela

W skargach kierowanych do Rzecznika Finansowego, poszkodowani zarzucają często zakładom ubezpieczeń celowe zawyżanie kosztów naprawy, w szczególności w starszych pojazdach, celem zakwalifikowania szkody jako tzw. szkody całkowitej. Jest to dla asekuratorów opłacalne. Przykładowo: jeżeli wartość samochodu przed wypadkiem wynosiła 60 tys. zł, wartość wraku to 20 tys. zł, a koszty naprawy 55 tys. zł, to w przypadku rozliczania szkody jako całkowitej ubezpieczyciel wypłaciłby 40 tys. zł, a jako częściowej – 55 tys. zł.

Zdarza się, że towarzystwa w kalkulacji kosztów naprawy przyjmują ceny nowych części oryginalnych, choć możliwa byłaby naprawa przy zastosowaniu części alternatywnych o porównywalnej jakości, zaś stawki za roboczogodzinę uwzględniane są według najwyższych stawek obowiązujących w autoryzowanych stacjach obsługi.

- Takie praktyki zakładów ubezpieczeń budzą uzasadnione wątpliwości, zważywszy na fakt, iż w przypadku tzw. szkód częściowych – w pojazdach relatywnie nowych (często będących nawet na gwarancji producenta), ubezpieczyciele w swoich wycenach stosują wszelkiego rodzaju „wybiegi”, aby tylko zaniżyć koszt naprawy (np. poprzez uwzględniane rabatów na ceny części czy całość kosztów naprawy, nie mówiąc już o zaniżaniu stawek za roboczogodzinę) – wyjaśnia Andrzej Kiciński.

Ustalanie kosztów naprawy kilkunastoletnich pojazdów według maksymalnych kosztów naprawy, w odróżnieniu od powszechnie przyjętych przez ubezpieczycieli odmiennych reguł wyliczania kosztów naprawy uszkodzonego pojazdu przy wypłacie odszkodowania za szkody częściowe, ma zatem na celu wyłącznie zakwalifikowanie danej szkody jako całkowitej i w konsekwencji wypłatę odszkodowania w wysokości niższej, niż wynikałoby to z kalkulacji kosztów naprawy.

- To celowe i świadome działanie ubezpieczycieli, wprowadzające poszkodowanego w błąd co do rzeczywistego charakteru oraz wysokości szkody. Ponadto poszkodowany niejako zmuszany jest do sprzedaży wraku albo dokonuje wątpliwej jakości naprawy własnymi środkami – uważa adwokat Magdalena Rok-Konopa.

Czytaj też: Drogowy recydywista straci auto nawet po dwóch kieliszkach wódki>>

Poszkodowani się bronią

Rzecznik Finansowy uważa, że ustalając wysokość odszkodowania ubezpieczyciele winni zatem kierować się obiektywnymi kryteriami szacowania kosztów naprawy. - Powinny być zatem stosowane jednolite, zgodne z orzecznictwem Sądu Najwyższego zasady wyceny kosztów naprawy uszkodzonego pojazdu, niezależnie od tego, czy określona szkoda zostanie zakwalifikowana jako częściowa, czy całkowita – podkreśla Andrzej Kiciński.

Na razie jednak poszkodowani muszą sobie radzić z tym, jak jest. -  Czasem skuteczne zakwestionowanie wartości pojazdu przed szkodą wystarczy do zakwestionowania uznania szkody za całkowitą (gdy wartość pojazdu przekroczy ustalone koszty naprawy). Wówczas poszkodowany może dochodzić właśnie kosztów naprawy ustalonych przez ubezpieczyciela – mówi Agnieszka Pernal-Trojańska.

Można też zweryfikować kalkulację naprawy. - Istnieje też możliwość podniesienia twierdzenia, iż poszkodowany naprawił pojazd lub zamierza naprawić za kwotę mniejszą niż wskazana przez ubezpieczyciela. Jeżeli kwota ta rzeczywiście pozwala na przywrócenie pojazdu do stanu sprzed zdarzenia, tzn. z użyciem części o jakości części uszkodzonych, takie działania powinny przynieść zamierzony rezultat – tłumaczy Agnieszka Pernal-Trojańska.