Nabywcy - w drodze przelewu - wierzytelności o odszkodowanie za szkodę komunikacyjną przysługuje od ubezpieczyciela odpowiedzialności cywilnej zwrot uzasadnionych kosztów ekspertyzy zleconej osobie trzeciej tylko wtedy, gdy jej sporządzenie było w okolicznościach sprawy niezbędne do efektywnego dochodzenia odszkodowania. Tak uznał 29 maja Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów. - Cieszę się z takiej uchwały. Oznacza ona bowiem upowszechnienie zasady, że kto się myli w sporze dotyczącym wysokości odszkodowania, ten pokrywa koszty niezależnego rzeczoznawcy - komentuje Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego. To także dobry sygnał dla samego Rzecznika Finansowego, który pod koniec 2018 r. skierował pytanie do SN w podobnej sprawie.

 


 

Ekspertyza to nie koszt prowadzonej działalności

Uchwała to odpowiedź na wniosek sędziego Józefa Iwulskiego, prezesa SN i i kierującego  Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Zwrócił w nim uwagę na rozbieżne orzecznictwo. Zgodnie z
pierwszym stanowiskiem, skoro wraz z wierzytelnością, nabytą na podstawie art. 509§ kodeksu cywilny, na cesjonariusza przechodzą na podstawie art. 509 § 2 k.c. wszelkie związane z nią prawa, to w ich skład wchodzi także prawo do żądania od ubezpieczyciela w ramach odszkodowania zwrotu kosztów zleconej przez cesjonariusza ekspertyzy prywatnej, o ile były uzasadnione i konieczne. Zgodnie z drugim poglądem, jeżeli ekspertyza została sporządzona na zlecenie cesjonariusza, roszczenie z tytułu zwrotu kosztów ekspertyzy nie było przedmiotem przelewu i jej koszt nie podlega indemnizacji w ramach ubezpieczenia. W przypadku, gdy nabywca wierzytelności jest profesjonalistą specjalizującym się w wycenie szkód i dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych, koszt ekspertyzy jest wówczas traktowany jako wydatek wchodzący w zakres działalności gospodarczej nabywcy wierzytelność. I ten drugi pogląd SN odrzucił. Uznał, że jeśli za uzasadnioną ekspertyzę, płaci ubezpieczyciel.

Już 13 czerwca w LEX szkolenie on-line o nowym postępowaniu w sprawach gospodarczych. Zapisz się, aby je obejrzeć.

Lepsza jakość likwidacji szkód

- Mamy nadzieję, że stanowisko Sądu wystarczy do zmiany praktyki w tym zakresie - mówi Aleksander Daszewski. - To kolejny krok do poprawy jakości likwidacji szkód. Wzmacnia pozycję podmiotów walczących o dopłatę do zaniżonego przez ubezpieczyciela odszkodowania. Na towarzystwach wymusi to większą staranność i profesjonalizm w prawidłowym ustaleniu wartości szkody. Będą musiały wziąć pod uwagę, że ich stanowiska będą jeszcze częściej weryfikowane i w sytuacji gdy się pomylą lub, co gorsza celowo nie doszacują wartości szkody dodatkowo za to zapłacą, pokrywając również koszty opinii rzeczoznawczej - ocenia Aleksander Daszewski.

 



 

Poszkodowani mają taki sam  problem, co skupiający roszczenia

Problem z uzyskaniem refundacji kosztów usługi niezależnego rzeczoznawcy dotyka też samych poszkodowanych. Przeciętny klient nie ma możliwości weryfikacji wyliczenia przygotowanego przez ubezpieczyciela. Dopiero rzeczoznawcy dobrze wiedzą, na jakie elementy należy zwrócić uwagę, gdzie najczęściej dochodzi do „błędów”. - W jednej ze spraw, w której Rzecznik Finansowy wydał istotny pogląd na etapie sporu sądowego, ubezpieczyciel wycenił koszty naprawy samochodu na 779,20 zł. Niezależny rzeczoznawca oszacował ją na 7021,41 zł. Ostatecznie sąd zdecydował o dopłacie 6242,41 zł - mówi Marcin Jaworski z biura Rzecznika Finansowego. Tyle, że część sądów w takich sprawach też uważa, że koszt ekspertyzy nie powinien być pokryty z polis OC. Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy, podobnie jak część sądów, nie podziela takiego poglądu.  W listopadzie 2018 r. złożyła do SN wniosek o uchwałę w tej kwestii.

Czytaj więcej: Sąd Najwyższy odpowie, czy ubezpieczyciel musi zwrócić koszty niezależnego rzeczoznawcy >>

- Mamy nadzieję, że wkrótce Sąd Najwyższy zajmie podobne stanowisko, względem takich roszczeń kierowanych do ubezpieczycieli bezpośrednio przez poszkodowanych - mówi Marcin Jaworski, z biura Rzecznika Finansowego.

Potrzebny niezależny rzeczoznawca

Aleksander Daszewski zwraca jeszcze uwagę, że warto pomyśleć o zmianach systemowych, które pomoże uniknąć długotrwałych i kosztownych dla wszystkich sporów sądowych. Z raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że ponad 90 proc. spraw, w których pozwanym był ubezpieczyciel zakończyło się uwzględnieniem roszczeń klientów w całości (32,5 proc.) lub w części (60,2 proc.). Tyle, że na postępowania sądowe decydują się ci, których stać na profesjonalnego pełnomocnika. W około 80 proc. spraw konieczne było też zaangażowanie co najmniej jednego biegłego, a przeciętne wynagrodzenie wyniosło prawie 1300 zł. - Dlatego postulowaliśmy stworzenia rozwiązania, które pomoże uniknąć długotrwałych i kosztownych dla wszystkich sporów sądowych - mówi Aleksander Daszewski. Niezależny rzeczoznawca mógłby być zaangażowany w spór dopiero po przeprowadzeniu przez klienta postępowania reklamacyjnego. Jeśli klient będzie miał zastrzeżenia do wyceny podtrzymanej w postępowaniu reklamacyjnym, mógłby zlecić jej weryfikację przez niezależnego rzeczoznawcę. Ubezpieczyciel mógłby podważyć taką opinię, ale tylko przez powołanie drugiego niezależnego rzeczoznawcy, który wskaże istotny błąd w wycenie przygotowanej dla klienta. Jeśli ten nie potwierdzi zaistnienia istotnego błędu, to zakład ubezpieczeń będzie musiał zapłacić kwotę wyliczoną przez rzeczoznawcę zaangażowanego przez klienta i zwrócić wydatki za tą opinię bez angażowania sądu.

Uchwała Sądu Najwyższego z 20 maja 2019 r., sygn. III CZP 68/18