Taki rozwój wypadków może wynikać z nienajlepszych perspektyw firm deweloperskich na najbliższą przyszłość. W chwili obecnej w największych miastach na rynku znajduje się już więcej nowych mieszkań, niż w szczytowym okresie boomu na rynku nieruchomości, który miał miejsce w 2007 i na początku 2008 roku. Ten fakt wraz z zapowiadanym ograniczeniem i następnie likwidacją programu Rodzina na swoim może wpłynąć na wzrost rywalizacji o klienta, a przez to spadek marży u deweloperów. Ponadto należy pamiętać o obniżającej się zdolności kredytowej Polaków, co może zmniejszyć popyt na nowe mieszkania. Jeżeli chodzi o kredyty w złotym to proces ten jest związany ze wzrostem stóp procentowych. Z kolei dla zobowiązań w walutach obcych wynika on z osłabiania się rodzimego pieniądza względem euro i przede wszystkim franka, który niebezpiecznie zbliża się już do granicy 4 zł.

Pozostaje jednak pytanie, czy wymienione czynniki usprawiedliwiają obecną, głęboką przecenę akcji deweloperów. W tym kontekście należy również pamiętać o drugiej, bardzie optymistycznej stronie medalu. W ostatnim czasie zarządy kilku firm zadecydowały o skupie własnych papierów, co powinno pozytywnie przełożyć się na ich kurs. Ponadto fakt, że walory deweloperów już od pewnego czasu znajdują się w odwrocie sprawił, że dzisiejsza wycena rynkowa poszczególnych spółek wydaje się bardzo atrakcyjna. W niektórych przypadkach znajduje się ona grubo poniżej wartości księgowej.

Poza tym warto dodać, że taka sytuacja jest też niewątpliwie po części spowodowana awersją inwestorów do całej branży. Pęknięcie bańki na rynku nieruchomości w 2008 roku i straty, jakie wówczas poniosła spora grupa giełdowych graczy sprawia, że starają się oni wystrzegać firm z tego sektora. W takim wypadku przecena może mieć przesadzony charakter, co zwiększa szanse na ewentualne odreagowanie ostatnich spadków. W związku z tym kierując się giełdową maksymą – kupuj, kiedy poleje się krew – warto zastanowić się czy obecny czas nie jest właśnie dobrym momentem do takiej inwestycji.