16 fabryk zamknięto w Dhace i dwie w Chittagong, drugim co do wielkości mieście Bangladeszu - podały służby prasowe ministra Abdula Latifa Siddika. W zakładach tych niezbędne jest wzmocnienie bezpieczeństwa.
Jak wyjaśnił, "okazało się, że ci, którzy twierdzą, że utrzymują najwyższe standardy bezpieczeństwa w fabrykach w Bangladeszu, całkowicie nie respektowali przepisów budowlanych".
Bilans ofiar katastrofy z 24 kwietnia w Savar na przedmieściach stolicy wzrósł w środę do 803 po odnalezieniu kolejnych ciał podczas prac prowadzonych nocą na gruzowisku ośmiopiętrowego budynku, w którym działało pięć fabryk odzieżowych. Łącznie wydobyto 790 ciał, a 13 rannych wydobytych z gruzów zmarło w w szpitalu.
Władze twierdzą, że właściciel budynku nielegalnie dobudował trzy piętra i zezwolił na zainstalowanie w fabrykach ciężkiego sprzętu oraz generatorów. Według prowadzących śledztwo przyczyną zawalenia się budowli były wibracje wielkich generatorów. Zanim doszło do katastrofy, robotnicy na próżno sygnalizowali, że w starzejącym się budynku widać pęknięcia.
Nie wiadomo, ilu zabitych może jeszcze być pod gruzami, ponieważ nie jest znana precyzyjna liczba ludzi, którzy przebywali tam w chwili katastrofy.
Nadzorujący operację generał Siddikul Alam Sikder powiedział, że mdlący odór wskazuje, że jeszcze znajdowane będą zwłoki. Ocenił, że ekipy zatrudnione na gruzowisku wykonały 70 proc. pracy.
W ramach śledztwa aresztowano 12 osób, w tym właściciela nieruchomości oraz właścicieli odzieżowych zakładów produkcyjnych.
W obawie, że zachodnie marki odwrócą się od dostawców z Bangladeszu, rząd ogłosił w poniedziałek utworzenie nowej komisji, która zbada budynki około 4500 fabryk tekstylnych pod kątem ewentualnych wad konstrukcyjnych. Szefem komisji został minister ds. juty i przemysłu tekstylnego.
Podobną zapowiedź rząd złożył w listopadzie, po pożarze w fabryce odzieży w pobliżu lotniska w Dhace, gdzie zginęło 111 ludzi. Ale inspekcje nie poprawiły opłakanych warunków bezpieczeństwa w tym sektorze przemysłu.
Jak dotąd 580 ciał przekazano rodzinom; reszta czeka na identyfikację.
Jak powiedział przewodniczący lokalnego Czerwonego Półksiężyca M.S. Akbar, praca różnych organizacji pomocowych koncentruje się obecnie na pomocy ocalałym i rodzinom zabitych w katastrofie. W Savar ponad 3 tys. ludzi pracowały dla zachodnich marek, takich jak brytyjski Primark i hiszpańskie Mango.
We wtorek setki robotników demonstrowały, domagając się odszkodowań; w środę władze rozpoczęły wypłatę świadczeń.
Bangladesz jest drugim na świecie, po Chinach, eksporterem tekstyliów. Przemysł ten zatrudnia ponad 40 proc. siły roboczej w kraju i dostarcza 80 proc. całego banglijskiego eksportu. Banglijscy robotnicy często zarabiają mniej niż równowartość 30 euro miesięcznie za swoją pracę w urągających warunkach.