Poszkodowani w aferze GetBack oraz Rzecznik Praw Obywatelskich doczekali się wysłuchania przez Senacki Zespół do Spraw Spółki GetBack S.A. Podkreślali, że punktem wyjścia powinien być raport Najwyższej Izby Kontroli o aferze GetBacku, bo on ujawnił wszystko, w czym jest problem.

- Wykazał, że państwo zawiniło, gdyż nie było kontroli nad instytucjami finansowymi i powinno zadbać, by roszczenia poszkodowanych zostały zaspokojone – uważa RPO. Adam Bodnar zaznaczył, że raport NIK to oficjalny dokument państwa polskiego. Zadeklarował aktywną pomoc pokrzywdzonym i poinformował o kontakcie z Komisją Europejską (Dyrektoriat Sprawiedliwości), która powinna zająć się wyjaśnieniem afery GetBack oraz naruszeniami prawa Unii Europejskiej w zakresie ochrony konsumentów. 

Przewodniczący Komisji Ustawodawczej senator Krzysztof Kwiatkowski, który jako prezes NIK podpisał decyzję o kontroli w sprawie GetBack powiedział, że sądy powinny brać pod uwagę raport NIK, jako dokument bezstronnie oceniający sytuację. Jednoznacznie negatywnie ocenia on działanie instytucji państwa, które nie wywiązywały się ze swoich obowiązków ochrony obywateli. Jeśli państwo podejmuje decyzje to ponosi konsekwencje tych decyzji, jeśli ich nie podejmuje to także je ponosi.

 

Kto odpowiada za aferę?

W Senacie wypłynęła też kwestia odpowiedzialności za to, że w ogóle mogło dojść do takich nadużyć. Jednym z głównych urzędów odpowiedzialnych za nadzór nad rynkiem regulowanym ma być Urząd Komisji Nadzoru Finansowego. Aktualnie trwa śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie mające na celu zbadanie nieprawidłowości w UKNF. 

Wspomniany przez RPO raport NIK zawiera konkluzję, że „instytucje państwowe nie zapewniły skutecznej ochrony konsumentów przed niezgodną z prawem działalnością GetBack S.A. oraz podmiotów oferujących i dystrybuujących jej papiery wartościowe. Ich działania były nieadekwatne do istoty i skali zagrożeń oraz nie w pełni rzetelne. W szczególności Urząd Komisji Nadzoru Finansowego (UKNF) przez pierwsze pięć lat działalności Spółki nie przeprowadził w niej ani jednej kontroli. Nie zidentyfikował także sygnałów wskazujących na nieprawidłowości na podstawie informacji udostępnianych przez Spółkę, jej audytorów i inne podmioty z nią współpracujące”.

Poszkodowani w aferze GetBacku opisywali swoją bezradność w zderzeniu z organami państwa. Gdy podnosili, że ich dane, jako klientów banku zostały bezprawnie przekazane do Polskiego Domu Maklerskiego, to Urząd Ochrony Danych Osobowych odpowiedział, że nie może zająć się tą sprawą, bo Idea Bank nie odpowiada na listy. Mówili także, jak ciągną się sprawy z powództwa cywilnego – przez trzy lata odbyło się pięć rozpraw, a po przejęciu Idea Banku przez bank Pekao SA  sprawy są odraczane.

GetBack ukarany przez KNF

Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała właśnie, że nałożyła na GetBack w  dniu 30 listopada 2020 r. karę pieniężną w wysokości 100 000 zł za powołanie niezgodnego z ustawą o biegłych rewidentach, firmach audytorskich oraz nadzorze publicznym składu komitetu audytu i niezachowanie parytetu niezależnych członków komitetu audytu, co stanowi naruszenie art. 129 ust 3 ww. ustawy. Nadzorca właśnie poinformował o karze, gdyż teraz decyzja KNF stała się ostateczna z uwagi na niezłożenie w terminie przez GetBack SA wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy. Decyzja nie została zaskarżona, w związku z czym jest prawomocna. Maksymalny wymiar kary w przypadku wskazanego naruszenia wynosi 8 473 000 zł.

Spółka GetBack, która powstała w 2012 r. zajmowała się zarządzaniem wierzytelnościami, a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. W kwietniu 2018 r. GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku, po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł, tymczasem PKO BP i PFR zdementowały tę informację.

To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza Getback odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki. Obligatariusze GetBack starają się odzyskać pieniądze zainwestowane w obligacje, ale nie od GetBacku, tylko od banków, które te instrumenty oferowały. W styczniu ub.r. NIK w raporcie wskazała, że ponad 9 tys. nabywców obligacji GetBack S.A. nie odzyskało zainwestowanych środków w wysokości przekraczającej 2,5 miliarda zł, a intensywne działania nadzorcze i kontrole podjęto dopiero po zaprzestaniu obsługi zobowiązań przez spółkę.