Postanowienie, które zapadło we wtorek dotyczy pierwszego w Polsce pozwu grupowego przeciwko Volkswagenowi. Chodzi o zrekompensowanie zakupu samochodów marki volkswagen z silnikami diesla i oprogramowaniem, które pozwalało na manipulację wynikami pomiarów emisji z układu wydechowego. W efekcie nie spełniały europejskich norm, co przyczynia się też  do zatruwania środowiska.

Jak zaszkodziły spaliny

Auta  przechodziły badania, otrzymywały świadectwo homologacji, mimo że emisja spalin w warunkach drogowych była wielokrotnie wyższa od obowiązujących norm. Bez takiego  oprogramowanie wadliwe pojazdy nie mogłyby zostać wprowadzone do obrotu i dopuszczone do ruchu - podkreślano w pozwie. Posiadacze takich aut domagali się od centrali koncernu po 30 tys. zł. Podkreślali, że tyle kosztowałoby doprowadzenie auta do zgodności pojazdu ze specyfikacją prezentowaną w dacie zakupu. Podstawę żądania stanowił art. 415 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim, kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Volkswagen odpowiadał, że niezwłocznie rozpoczął program serwisowy i nieodpłatnie usuwa usterki. Podkreślał też, że samochody, których dotyczy akcja są technicznie sprawne i bezpieczne, a do czasu poddania ich zmianom technicznym mogą bez przeszkód poruszać się po drogach.

Gdzie nastąpiła szkoda

Zespół prawników z kancelarii Rö odpowiadając na pozew wniósł o jego odrzucenie ze względu na brak jurysdykcji krajowej sądów polskich. 27 listopada 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał mu rację (sygn. akt III C 1310/16). Nie pozwano bowiem importera tylko spółkę , która ma siedzibę w Wolfsburgu w Niemczech. - W wypadku powództwa zmierzającego do ustalenia odpowiedzialności producenta za wadliwy produkt miejscem, w którym nastąpiło zdarzenie powodujące powstanie szkody, jest miejsce wytworzenia danego produktu – podkreślił sąd w uzasadnieniu. Tymczasem w tej sprawie większość aut była wyprodukowana w Niemczech, a tylko dwa w Polsce. SO podkreślił też, że w istocie trudno było dociec, co stanowiło faktyczną szkodę: czy był to uszczerbek w majątku w związku z nabyciem produktu wadliwego, czy w związku z nabyciem produktu niezgodnego z opisem, czy może koszt doprowadzenia pojazdu do zgodności ze specyfikacją przedstawioną w momencie zakupu. We wtorek Sąd Apelacyjny oddalił zażalenie na postanowienie SO, a zatem staje się ono prawomocne. Nie oznacza to jednak, że polskie sądy nie będą się zajmowały sprawą Diselgate.

 


Nowe cztery pozwy

We wrześniu do sądów zostały złożone cztery nowe pozwy przeciwko markom audi, seat, skoda i volkswagen. W imieniu poszkodowanych złożyło je stowarzyszenie StopVW. To organizacja, która domaga się od producentów odszkodowań dla Polaków, którzy nabyli wadliwe samochody.  - W nich pozwanym jest VW Group Polska, czyli polska spółka. Nie określamy też szkody, ale domagamy się ustalenia odpowiedzialności producenta i importera za powstałą szkodę – tłumaczy Konrad Kacprzak, radca prawny z kancelarii Świeca i Wspólnicy, pełnomocnik stowarzyszenia.
W sumie wszystkie cztery pozwy obejmują 2,2 tys. osób. – Jeśli jednak zostaną przyjęte, liczymy że do grupy dołączą kolejni posiadacze aut, których w Polsce może być nawet 200 tys.  – mówi Kacprzak.
W Polsce do Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen zgłosiło się 6 tys. osób.

Postępowanie UOKiK

Niezależnie od spraw cywilnych postępowanie przeciwko Volkswagen Group Polska prowadzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Bada czy doszło do naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, przestrzeganiem norm środowiskowych oraz technicznych. Urząd przeanalizował m.in. materiały reklamowe, wyciągi ze świadectw homologacji i treść świadectw zgodności WE. Sprawdził, czy zawierały one informacje dotyczące poziomu emisji tlenków azotu, np. deklaracje przyjazności dla środowiska. Urząd ustalił, że ich poziom w warunkach drogowych odbiegał od wartości przekazywanych konsumentom przez przedsiębiorcę. Mogli więc oni zostać wprowadzeni w błąd. – Postępowanie mamy zamiar zakończyć do końca roku – mówi Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK.  Jego wynik nie będzie miał wpływu na sprawy cywilne. Jak zaznacza jednak Konrad Kacprzak nie żyjemy w próżni i zapewne odbije się echem, także w sądzie.

Sprawy za granicą

W Europie sprawy przeciwko VW toczą się m.in. w Holandii, Wlk. Brytanii, Niemczech i Czechach. Z informacji opublikowanych przez Stowarzyszenie wynika, że u naszego południowego sąsiada 10 tys. poszkodowanych  domaga się 2,2 mld koron. W Niemczech według „Süddeutsche Zeitung” złożono łącznie 21 tys.  pozwów. Klienci domagają się zwrotu kosztów zakupu pojazdów, otrzymania samochodów wolnych od wad oraz odszkodowań i ponownego wyegzekwowania umów leasingowych. Nie wszystkie już rozstrzygnięte są wygrane, a część jest wycofywana z powodu zawarcia ugody. Ponadto w Niemczech odszkodowania w wysokości 9,2 mld euro (10,7 mld dolarów) dochodzą inwestorzy od Volkswagena. Twierdzą, że koncern nie poinformował ich o skandalu z emisją spalin przed wrześniem 2015 r, mimo iż miał taką wiedzę. W USA na rozliczenie z Dieselgate VW przeznaczył  25 mld euro.