Chodzi o konkurs na Certyfikat Pilotażowego Klastra Energii. Koncepcja klastra pojawiła się w nowelizacji ustawy o OZE z 2016 r. Jak podkreśla ME, celem klastrów jest rozwój energetyki rozproszonej. 115 zgłoszonych inicjatyw podlega ocenie od strony formalnej, ale i merytorycznej. Klaster w zaproponowanym kształcie musi bowiem spełniać zadania, jakie przed tego typu tworami się stawia.

Klaster energii to pewna platforma, umożliwiająca równoważenie lokalnego wytwarzania i konsumowania energii, na terenie - jak mówi ustawa o OZE - pięciu gmin albo jednego powiatu. W uproszczeniu chodzi o dopasowanie produkcji do zapotrzebowania i na odwrót, żeby te niewielkie źródła, nie tylko odnawialne, ale wszystkie mało- i średnioskalowe nie pracowały w sposób przypadkowy - wyjaśnił w rozmowie z PAP Armand Rabiega, szef Krajowego Instytutu Energetyki Rozproszonej (KIER), który m.in. zajmuje się projektowaniem klastrów.

Jak mówi Rabiega, koncepcja klastrów przede wszystkim sięga po niewykorzystywaną dotychczas zaletę rozproszonych źródeł energii - to, że znajdują się blisko odbiorców. Dotychczas nie było mechanizmów, które premiowałyby niewielkie źródła energii za to, że są w stanie reagować na lokalne potrzeby energetyczne. Natomiast, jak wskazał szef KIER, działające na potrzeby lokalne źródło ma mocniejszą pozycję rynkową i wymaga mniejszego wsparcia.

Jak jednak podkreślił, zaprojektowanie właściwie funkcjonującego klastra wymaga dokładnej analizy, zarówno po stronie produkcji, jak i zużycia. "Kiedy tworzymy klaster energii, to poza badaniem takich rzeczy jak dostępne źródła energii oraz grupy odbiorców na danym terenie, tworzymy jeszcze analizę profilu. Pokazuje ona, w jakim stopniu funkcjonujące albo planowane źródła energii będą w stanie zaspokajać potrzeby energetyczne miejscowych odbiorców. Nie bierzemy jednak pod uwagę samej ilości potrzebnej energii, ale także kształt tego zapotrzebowania w czasie, tzw. profil wytwarzania i odbioru. Chodzi o to, żeby te profile były do siebie maksymalnie zbliżone" - wyjaśnił Rabiega.

Przykładem jest inwestor, posiadający farmę wiatrową i biogazownię. Jak tłumaczył Rabiega, dla takiego układu źródeł tworzy się analizę scenariusza salda wytwórczego i odbiorczego. Z której wynika, że produkcja najlepiej dopasowuje się do zapotrzebowania np. 15 odbiorców z taryfy B11 i stu odbiorców z taryfy C11. "Na podstawie takiej analizy wytwórca wie, kto może być jego partnerem w klastrze i kogo powinien do niego poszukiwać. Analiza salda odpowiada na pytanie, w jakim stopniu klaster realizuje swój główny cel, czyli równoważenie produkcji i zapotrzebowania na energię, a w jakim stopniu będzie potrzebował wsparcia z zewnętrznego systemu energetycznego.

"Im mniejsza wymiana między klastrem a systemem zewnętrznym, tym lepiej, tym bardziej jest wartościowy. Projektując takie klastry zawsze bierzemy pod uwagę tę jego cechę. Wiele jest w Polsce klastrów, które takich analiz nie prowadzą" - zauważył. Jego zdaniem, ponieważ klastry mają otrzymać specjalne warunki funkcjonowania, czy też finansowania, to należy zweryfikować, czy są zaprojektowane właściwie i czy w zamian za ułatwienia wnoszą jakąś wartość dodaną.

Rabiega podkreślił, że regulacje dotyczące klastrów powinny być jeszcze doprecyzowane. Powinien powstać m.in. mechanizm, pozwalający na korzystanie na atrakcyjnych warunkach z istniejącej sieci energetycznej. W większości przypadków klaster może korzystać z infrastruktury sieciowej, która funkcjonuje na danym obszarze i jest to zasadne i słuszne. Ale są też sytuacje i takie układy producent-odbiorca, że lepsza może się okazać budowa własnej mikrosieci - zamkniętego systemu dystrybucyjnego. "Ale będzie to należało do rzadkości, aby taki klaster mógł obsłużyć sieć dystrybucyjną, wolumeny energii muszą być duże, a sama sieć niezbyt rozbudowana. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której klaster jako operator sieci dystrybucyjnej obsługuje 10 tys. mieszkańców" - ocenił Rabiega.(PAP)