W obecnym stanie prawnym osoby uzależnione od alkoholu mogą zostać zobowiązane do podjęcia leczenia odwykowego, o ile dopuszczają się czynów godzących w rodzinę lub w porządek publiczny. Zobowiązanie do leczenia jest możliwe, jeśli biegli potwierdzą chorobę alkoholową uczestnika. Sąd musi jednocześnie stwierdzić, że uzależniony dopuszcza się zachowań społecznie niewłaściwych. Odwyk może być prowadzony w zakładzie stacjonarnym lub niestacjonarnym (art. 26 ust. 1 ustawy).

Dr Agnieszka Ogrodnik-Kalita, adiunkt w Katedrze Prawa Publicznego w Instytucie Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, autorka monografii "Uzależnienie od alkoholu jako przyczyna rozkładu pożycia małżeńskiego" zauważa, że choć ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie posługuje się już terminem „leczenie przymusowe” i zamiast niego wskazuje na „obowiązek poddania się leczeniu odwykowemu”, to nadal jest to przecież leczenie wbrew woli osoby uzależnionej. Ogrodnik-Kalita przypomina, że Sąd Najwyższy w swoim orzecznictwie podkreśla, że przymusowe leczenie jest mało efektywne, dlatego przepisy obowiązujące od tak dawna, w niemal niezmienionym kształcie, nadal budzą kontrowersje.

- Zgodnie z obowiązującymi przepisami, o zastosowaniu obowiązku poddania się leczeniu odwykowemu musi bezwzględnie orzec sąd. Postępowanie sądowe powinno być prowadzone szczególnie wnikliwie, gdyż właśnie jego sformalizowanie ma być gwarancją ochrony praw osób uzależnionych. Postępowanie sądowe stanowi drugi etap pomocy osobom uzależnionym od alkoholu. Pierwszy toczy się przed Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i ma charakter pozasądowy. To właśnie GKRPA i prokurator są podmiotami wyłącznie uprawnionymi do zgłoszenia wniosku w przedmiocie zobowiązania osoby uzależnionej do poddania się leczeniu odwykowemu – wyjaśnia dr Agnieszka Ogrodnik-Kalita. Jak podkreśla, w postępowaniu w przedmiocie uzależnienia od alkoholu obligatoryjne jest badanie przez biegłego.


Uzależnienie od alkoholu - czytaj tutaj>> 


Kiedyś kierowano przymusowo

W poprzednim stanie prawnym istniał system przymusowego leczenia odwykowego. Jak wskazuje były Dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzózka, ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi pozwoliła na rozwinięcie znakomitego systemu lecznictwa odwykowego. Jego zdaniem problemem jest jednak sądowy tryb postępowania w stosunku do osób uzależnionych od alkoholu.

- Przymusowe leczenie nie spełniało swoich zadań. Po likwidacji tego systemu zostawiono „protezę” – sądowe zobowiązanie do podjęcia leczenia. W ramach tego podejmuje się szereg działań prawnych i społecznych, które mają doprowadzić do tego, aby osoba, która jest uzależniona od alkoholu zgłosiła się w podmiocie leczniczym i podjęła leczenie odwykowe. Czy podejmie, czy nie - to i tak wybór pacjenta – wyjaśnia były szef PARPA.

Problematykę zobowiązania do leczenia odwykowego reguluje ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Osoby, które w związku z nadużywaniem alkoholu:

  • powodują rozkład życia rodzinnego,
  • powodują demoralizację małoletnich,
  • uchylają się od obowiązku zaspokajania potrzeb rodziny,
  • systematycznie zakłócają spokój lub porządek publiczny,

kieruje się na badanie przez biegłego w celu wydania opinii w przedmiocie uzależnienia od alkoholu i wskazania rodzaju zakładu leczniczego.

Pijemy nowocześnie, a ustawa alkoholowa z PRL-u - czytaj tutaj>>

 

Pacjent musi zachowywać abstynencję

Jak zauważa psycholog Magdalena Łobacz, prowadząca Pomorską Klinikę Terapeutyczną PKTU w Rumii, leczenie odwykowe może być skuteczne, jeżeli pacjent faktycznie utrzymuje abstynencję w trakcie trwania terapii podstawowej. Psycholog podkreśla, że dzięki większej jasności umysłu spowodowanej autentyczną abstynencją (czemu towarzyszy obniżenie poziomu działania mechanizmów uzależnień) może dostrzec korzyści jakie niesie stan trzeźwości.

- Pacjent w tym czasie może dostrzec również straty, jakie poniósł w trakcie trwania w nałogowych zachowaniach. Jeżeli proces pacjenta pójdzie w takim kierunku, a po ukończeniu terapii podstawowej pacjent będzie kontynuować leczenie w formie terapii pogłębionej, to istnieje duża szansa wprowadzenia trwalszej abstynencji - wskazuje Magdalena Łobacz.

 

WSA: Alkoholu nie można sprzedawać w sąsiedztwie obiektów chronionych - czytaj tutaj>>

 

- Możliwość leczenia osób uzależnionych od alkoholu na podstawie orzeczenia sądu jest dobrym rozwiązaniem dla rodzin, które borykają się z tym problemem i nie są w stanie nakłonić osoby uzależnionej do podjęcia takiego leczenia. Podobnego rozwiązania nie ma natomiast w stosunku do osób uzależnionych od środków odurzających czy dopalaczy. Tutaj, żeby leczyć osobę pełnoletnią, konieczne jest skazanie jej wyrokiem karnym – podkreśla adwokat Kinga Kamińska prowadząca kancelarię adwokacką w Pabianicach.

Jak i kogo leczyć odwykowo

Dyrektor Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie, dr Piotr Dreher postuluje, by uzupełnić przepisy o takie postanowienie, że osoby organicznie wyniszczone nie są kierowane na leczenie. Jak tłumaczy ekspert - szkoda, by zabierały one miejsca w placówkach tym, którzy mogą się jeszcze wyleczyć.

- Z doświadczenia wiem, że bardzo często sądy orzekają o zobowiązaniu osób, które są już tak mocno uzależnione od alkoholu, że nie mogą skutecznie przejść terapii odwykowej, gdyż doszło już u nich do zaburzeń organicznych. Takie osoby nie podołają intelektualnie na terapii. Pacjenci dementywni nie zyskają dzięki odwykowi. Nieraz wnioski składane są 10-15 lat za późno, by dało się jeszcze pomóc takiej osobie. W skali roku około 40 proc. wniosków dotyczy tzw. organików, czyli właśnie osób organicznie wyniszczonych. Dr Piotr Dreher wskazuje też, że celowe byłoby uzupełnienie przepisów o możliwość leczenia osób, które są samotne, ale nadużywają alkoholu.

- Jeśli osoba samotnie mieszkająca nie ma dzieci, małżonka, bliskich, to nie ma podstaw do jej leczenia, skoro nie dochodzi do demoralizacji małoletnich i powodowania rozkładu życia rodzinnego. Gdy taka osoba mieszka jeszcze „na odludziu”, to nie ma też sąsiadów i brak jest jakichkolwiek podstaw, by orzec o zobowiązaniu jej do leczenia – wskazuje Piotr Dreher.

Jak sugeruje Magdalena Łobacz, celowym byłoby uzupełnienie przepisów o nakaz kontynuowania terapii w formie terapii pogłębionej.

- Po ukończonej terapii podstawowej pacjenci przymusowi (i nie tylko), często zarzucają dalsze działania w kierunku higieny trwania w abstynencji, co w większości przypadków okazuje się zgubne - przypomina Łobacz.