Zmiana art. 313 kodeksu postępowania karnego (nazywana również „Lex Giertych”) weszła w życie w październiku ubiegłego roku. Na mocy nowelizacji wprowadzono szereg zmian w procedurze karnej, ale nie tylko – w jednym projekcie zmieniano wówczas łącznie 31 ustaw. Zmianom sprzeciwiał się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, za całkowitym odrzuceniem ustawy zagłosował również Senat. Ostatecznie nowelizacja została jednak podpisana przez prezydenta.

„Wrzutka” na ostatniej prostej

Artykuł 313 określa, w jaki sposób osobie podejrzanej przedstawia się postanowienie o postawieniu zarzutów. Generalnie, jeżeli dane istniejące w chwili wszczęcia śledztwa lub zebrane w czasie jego trwania uzasadniają dostatecznie podejrzenie, że czyn popełniła określona osoba, wydaje się postanowienie o przedstawieniu zarzutów, ogłasza je niezwłocznie podejrzanemu, a następnie się go przesłuchuje. Od tej zasady są jednak wyjątki. - Przed wejściem w życie wspomnianej nowelizacji, od dwóch ostatnich etapów, czyli ogłoszenia postanowienia i przesłuchania, można było odstąpić tylko w dwóch przypadkach: gdy podejrzany ukrywał się lub przebywał poza granicami kraju. Katalog miał charakter zamknięty, nie można było interpretować go w sposób rozszerzający – przypomina Marcin Burdzik, dr nauk prawnych i czynny lekarz na ostatnim roku specjalizacji z psychiatrii.

Na mocy nowelizacji do przepisu dodano jednak par. 1a, który stanowi, że od ogłoszenia postanowienia i przesłuchania podejrzanego można odstąpić również, jeżeli nie jest możliwe ich przeprowadzenie ze względu na stan zdrowia podejrzanego albo stan nietrzeźwości lub odurzenia, w jakim się znajduje, a zachodzi potrzeba niezwłocznego zastosowania środka zapobiegawczego. W takim wypadku należy ogłosić postanowienie o przedstawieniu zarzutów i przesłuchać podejrzanego w terminie siedmiu dni od ustania okoliczności uniemożliwiającej wykonanie tych czynności. Przepis został dodany do projektu dopiero po trzecim czytaniu w Sejmie. Nie wiadomo również, jaki cel przyświecał projektodawcom, bo w uzasadnieniu nie ma o nim ani słowa.

Czytaj również: "Lex Giertych", czyli środki zapobiegawcze wobec niewinnej osoby

Prezesi firm i finansiści będą karani tak, jak gwałciciele

 


Ogólna przesłanka, duże ryzyko nadużyć

Jak wskazuje dr Burdzik, problem, który powstaje na gruncie przepisu, dotyczy sformułowania przesłanek jego zastosowania. Ustawodawca mówi bowiem o „stanie zdrowia”, co jest bardzo ogólnym pojęciem, które stwarza poważne ryzyko nadużyć. Ekspert zwraca uwagę, że nie dookreślono nawet, że chodzi o „zły stan zdrowia”, choć to wynika oczywiście z wykładni funkcjonalnej i ratio legis przepisu. - Niemniej, nawet przy tym dookreśleniu, przesłanka (złego) stanu zdrowia jest na tyle pojemna, że pozwala na rezygnację z bardzo ważnych etapów w procesie kreacji strony biernej, z powołaniem się na stany, które w żaden sposób nie wpływają na funkcje poznawcze podejrzanego, a więc nie uniemożliwiają mu zrozumienia kierowanych do niego treści. „Złym stanem zdrowia” jest przecież zarówno ciężka psychoza, jak i trzecie stadium choroby nowotworowej czy wirusowe zapalenie gardła. Jeśli pacjent chory na nowotwór jest „w pełni władz umysłowych”, a więc zachowuje zdolność do krytycznej oceny rzeczywistości, nawet na zaawansowanym etapie choroby, to nie ma żadnych podstaw, by rezygnować z przedstawienia mu zarzutów i przesłuchania w zwykłym trybie – wyjaśnia dr Burdzik.

Czytaj też w LEX: Pouczenie podejrzanego o uprawnieniach i obowiązkach w związku z przedstawieniem zarzutów >

Jak zauważa z kolei dr Konrad Dyda, prawo karne czy to materialne, czy też procesowe, wymaga precyzji i jednoznaczności. W końcu chodzi tu o stosowanie środków naprawdę poważnie ingerujących w różnego rodzaju prawa i wolności podejrzanych o popełnienie przestępstwa. Jak zaznacza ekspert, art. 313 par. 1a nie wytrzymuje krytyki właśnie pod kątem precyzji sformułowań i celowości wprowadzenia regulacji. - Po pierwsze "stan zdrowia" - i to nawet nie "zły" - jest pojęciem bardzo pojemnym i poddającym się różnorodnym interpretacjom. Poza tym ustawodawca nie określił, w jaki dokładnie stan tenże stan zdrowia podejrzanego miałby być ustalany. Ponadto, jeżeli podejrzany znajduje się w stanie zdrowia uniemożliwiającym przedstawienie mu przedstawienie zarzutów i przesłuchanie, to trudno wyobrazić sobie, aby był jednocześnie w stanie w jakikolwiek sposób utrudniać postępowanie, a to jest przecież podstawa do stosowania środków zapobiegawczych – podkreśla dr Dyda.

Procedura w LEX: Przedstawienie zarzutów krok po kroku >

Stan nietrzeźwości nie wyklucza bycia świadomym

Nie mniejsze wątpliwości budzi przesłanka dotycząca stanu nietrzeźwości czy odurzenia. Przede wszystkim, jak zauważa dr Burdzik, stan nietrzeźwości jest pojęciem zdefiniowanym ustawowo – występuje m.in. wówczas, gdy zawartość alkoholu we krwi danej osoby przekracza 0,5 promila (art. 115 par. 16 pkt 1 kodeksu karnego). - Uwzględniając treść tej definicji, należałoby zatem przyjąć, że de lege lata można zrezygnować z przedstawienia podejrzanemu zarzutów i przesłuchania go w tym charakterze także, gdy stwierdzona u niego zawartość alkoholu jedynie nieznacznie przekroczy wskazany punkt odcięcia (i wyniesie np. 0,51 promila), nawet gdy jego funkcje poznawcze w żadnym stopniu nie będą zaburzone. Formalnie podejrzany będzie bowiem znajdował się w „stanie nietrzeźwości”, o którym mowa w art. 313 par. 1a k.p.k. - wskazuje dr Burdzik. 

Pojawia się także pytanie, czy taka przesłanka w ogóle powinna znaleźć się w k.p.k., skoro stan nietrzeźwości lub odurzenia z natury rzeczy ustępuje po kilkunastu godzinach. - Stan nietrzeźwości i stan odurzenia to stany z zasady krótkotrwałe. Dla przykładu, populacyjny współczynnik eliminacji alkoholu wynosi od 0,1 do 0,2 promila/h. Oznacza to, że średni czas „trzeźwienia” przy początkowym stężeniu alkoholu na poziomie 2,5 promila wyniesie ok. 11-12 godzin. Biorąc pod uwagę dynamikę procesu trudno znaleźć dostateczne uzasadnienie dla możliwości rezygnacji z przedstawienia podejrzanemu zarzutów i „przesunięcia” tej czynności w czasie na okres aż 7 dni od ustąpienia stanu nietrzeźwości. Analogiczne wnioski dotyczą stanu odurzenia wywołanego innymi substancjami psychoaktywnymi - zaznacza dr Burdzik. 

Czytaj w LEX: Sporządzenie zarzutu popełnienia przestępstwa >

Przepis do usunięcia, albo solidnego doprecyzowania

Swoje wątpliwości jeszcze przed uchwaleniem ustawy zgłaszał również Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. Podkreślał, że przepis w zaproponowanym brzmieniu narusza konstytucyjne prawo do obrony. Jak wskazywał w piśmie skierowanym do senatorów, osoba podejrzewana, co do której zachodzą przesłanki z art. 313 par. 1a k.p.k., w przypadku stosowania wolnościowych środków zapobiegawczych, może nie mieć nawet obrońcy.

Dr Burdzik ocenia, że wątpliwe jest, czy regulacja w ogóle powinna pozostać w k.p.k. - To przepis niebezpieczny, antygwarancyjny. Jeśli miałby w jakimkolwiek zakresie pozostać w k.p.k., trzeba bezwzględnie zrewidować przesłanki jego zastosowania, ograniczając je wyłącznie do stanów psychosomatycznych, które uniemożliwiają podejrzanemu racjonalną ocenę rzeczywistości i zrozumienie kierowanych do niego treści, a zarazem mają charakter długotrwały – wskazuje ekspert.

Podkreśla także, że we wszystkich tych przypadkach podejrzany powinien korzystać z pomocy obrońcy obligatoryjnego, wyznaczanego z urzędu przez sąd, w następstwie zawiadomienia o zamiarze zastosowania art. 313 par. 1a k.p.k. przez prokuratora. - Należałoby zatem rozszerzyć zakres zastosowania obrony obligatoryjnej. Mowa tu bowiem o swoistej postaci postępowania w stosunku do nieobecnych. Konieczność ochrony praw takich osób determinuje zaś obowiązek posiadania przezeń obrońcy, przynajmniej do czasu poprawy stanu zdrowia pozwalającego na przedstawienie zarzutów i przesłuchanie, w tzw. „zwykłym trybie” - konkluduje dr Burdzik. 

Wzory dokumentów LEX:

 

LINIA orzecznicza w LEX: Nadanie statusu podejrzanego a moment wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów >

Czytaj też w LEX: Usprawnienie i przyspieszenie postępowania karnego w wyniku nowelizacji KPK z 7 lipca 2023 r. >