Sprawa tragicznie zmarłej 30-letniej kobiety w Szpitalu Powiatowym w Pszczynie wywołała protesty i ponowną dyskusję o praktycznych skutkach wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Za jego sprawą legalną przesłanką do usunięcia ciąży nie są ciężkie wady lub nieuleczalne choroby płodu. W efekcie aborcja jest dopuszczalna tylko gdy zagrożone jest życie lub zdrowie matki lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Czy bez wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, 30-letnia kobieta uniknęłaby wstrząsu septycznego? Tego w tym momencie nie wiadomo. Wiadomo, że Prokuratura Regionalna w Katowicach chce ustalić, czy faktycznie doszło do zakażenia organizmu na skutek obumarcia płodu, czy też pacjentka nie miała np. wcześniej jakiegoś stanu zapalnego, z zupełnie innego powodu. Jolanta Budzowska, radca prawny, pełnomocniczka męża, córki, rodzeństwa oraz matki zmarłej napisała jednak, że sprawa ta to konsekwencja wyroku TK w praktyce, bo przesłanka uzasadniająca aborcję jest na tyle niejasna, że lekarze mogą nie mieć pewności, na co zezwala im prawo w konkretnej sytuacji, a w konsekwencji: jaką decyzję podjąć. Kierują się nie względami medycznymi, ale strachem przed grożącą im odpowiedzialnością. Podobnie mówią inni prawnicy, wskazując, że potrzebne są standardy działania.

Czytaj również: I depresja, i nowotwór - pierwsza przesłanka legalnej aborcji pojemna, ale wiele zależy od lekarzy >>

 

 

Tragiczna śmierć 30-letniej matki i żony

Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że 30-letnia kobieta poczuła się źle w 22. tygodniu ciąży, odeszły je wody płodowe. Następnego dnia, 21 września, udała do Szpitala Powiatowego w Pszczynie. Po badaniach lekarze stwierdzili, że płód żyje. Według oświadczenia Jolanty Budzowskiej, stwierdzono bezwodzie i potwierdzono zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. Według prokuratury stwierdzono też wysoki poziom CRP, świadczący o stanie zapalnym, pacjentce podawano antybiotyk. Jolanta Budzowska w oświadczeniu wskazała, że pacjentka w trakcie pobytu w szpitalu w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że "zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji.

W toku hospitalizacji płód obumarł. Według prokuratury następnego dnia, 22 września, ok. 4 nad ranem, poziom CRP nadal był wysoki, ale kobieta była przytomna. O 6.20 została przekazana na blok operacyjny, zmarła o 7.35. Uzyskane wyniki sekcji zwłok wskazują z dużym prawdopodobieństwem na wstrząs septyczny i zakażenie.

Mec. Budzowska napisała, że przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Postępowanie w tej sprawie najpierw prowadziła prokuratura w Pszczynie, a od 7 października przejęła Prokuratura Regionalna w Katowicach. Przeciwko położnikowi z Pszczyny  postępowanie wszczął też już Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Katowicach, dr Stefan Kopocz. W piątek 29 października Jolanta Budzowska napisała na Twitterze; że śmierć pacjentki, to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego i wywołała tym dyskusję. Szpital Powiatowy w Pszczynie oświadczył w we wtorek, że: "Jedyną przesłanką kieru­jącą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pac­jen­tki oraz Płodu. Lekarze i położne zro­bili wszys­tko co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o Pac­jen­tkę i jej Dziecko. Całość postępowa­nia medy­cznego podlega oce­nie proku­ra­torskiej i nie można w tej chwili fer­ować żad­nych wyroków. Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakre­sie dopuszczal­ności prz­ery­wa­nia ciąży. W tym miejscu należy jedynie pod­kreślić, że wszys­tkie decyzje lekarskie zostały pod­jęte z uwzględ­nie­niem obow­iązu­ją­cych w Polsce przepisów prawa oraz stan­dardów postępowania."

Czytaj w LEX: Regulacje dotyczące nasciturusa i aborcji w nowożytnym prawie świeckim >

 

Wyrok TK nie przyczynił się do śmierci kobiety

Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris, napisał na TT, że jeżeli przyczyną rzeczywiście była zwłoka w udzieleniu świadczeń medycznych, to żaden wyrok TK za to nie odpowiada. - Skoro przyczyną byłby błąd w sztuce, to przyczyną nie jest wyrok TK. Całość wygląda na nachalne nakręcanie afery wokół tragedii, tragedii o typowym jednak przebiegu. Nic prostszego niż obwiniać prawo za błąd w sztuce medycznej. Czy bezczynność lekarza wynika w takiej sprawie z ustawy? Nie. Wyłącznie z naruszenia standardów opieki. I nie jest to konsekwencja obrony życia – przekonuje Kwaśniewski.

Czytaj w LEX: Prawnokarne skutki wyroku TK z 22.10.2020 r., K 1/20 (zagadnienia wybrane) >

Dr Filip Furman, dyrektor Centrum Nauk Społecznych i Bioetyki Ordo Iuris, dodaje, że życie każdej kobiety i każdego dziecka jest w Polsce chronione. - Czasem, pomimo rozwoju medycyny, dochodzi do sytuacji bardzo skomplikowanych, w których pomimo najlepszych wysiłków zespołu medycznego nie udaje się uratować pacjenta. Jeśli jednak w istocie doszło do błędu medycznego, to wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie ma tu nic do rzeczy. Każda ludzka tragedia zasługuje na podejście z właściwym szacunkiem i spokojem. Liczę tutaj przede wszystkim na działanie właściwych biegłych, prawników czy w razie potrzeby Rzecznika Praw Pacjenta – podkreśla dr Furman. O ile w tej konkretnej sprawie może się okazać, że ma rację, to jednak nie zmienia faktu, że wyrok TK nie pomaga ani pacjentkom, ani lekarzom.

Czytaj w LEX: Kompetencje derogacyjne TK oraz ich prawnokarne konsekwencje (refleksje na marginesie wyroku w sprawie K 1/20) >

 


Błyskawiczna sepsa, a wyrok Trybunału Konstytucyjnego

Prof. Krzysztof Czajkowski, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zwraca uwagę, że z przekazu medialnego wynika, że kobieta spędziła w szpitalu mniej niż 24 godziny. – Na podstawie medialnego przekazu można więc przypuszczać, że zakażenie było na tyle ostre i szybko postępujące, że nie było szans na uratowanie kobiety, nawet gdyby szybciej wywołano poród – ocenia prof. Czajkowski. Podobnie mówi Michał Bulsa, członek prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, ginekologii i położnik. – Jeśli to była piorunująca sepsa, to medycyna przegrywa. Przyjmując pacjentkę, zlecamy jej badania, w tej sytuacji na CITO. Po 20 minutach można mieć już wynik, wtedy można wdrożyć antybiotyk. Potem trzeba poczekać, aby mógł zacząć działać. Dopiero potem można podejmować dalsze kroki. Nie chce mi się wierzyć, że widząc podwyższające się wykładniki stanu zapalnego, czy inne przesłanki, które wskazywałyby na rozpędzającą się infekcję wewnątrzmaciczną, lekarze po prostu czekali i przyglądali się dalszemu rozwojowi sytuacji –  mówi Bulsa. Prof. Teresa Gardocka, dyrektor Instytutu Prawa na Wydziale Prawa Uniwersytetu SWPS, przyznaje, że być może podjęcie odpowiednich działań nie uratowałoby życia kobiety, ale najgorsze jest to, że ich nie podjęto. - Gdyby je podjęto, ale nieskutecznie, to lekarze byliby usprawiedliwieni - mówiła prof. Gardocka. I jej zdaniem ich brak to pośrednio efekt wyroku TK. 

Czytaj w LEX: Piotrowski Ryszard, Nowa regulacja przerywania ciąży w świetle Konstytucji >

Podobnie na sprawę patrzy mec. Jolanta Budzowska. Jej zdaniem lekarze jednogłośnie wskazują, że podstawowym krokiem w leczeniu sepsy i wstrząsu septycznego w położnictwie jest opróżnienie jamy macicy, nawet jeśli płód, mimo odpłynięcia wód płodowych, żyje.  Tyle, że za sprawą wyroku TK opróżnienie jamy macicy, gdy płód żyje, jest traktowane jako przerwanie ciąży. W tej sprawie  mogłoby być więc dokonane jedynie, gdyby lekarz uznał, że ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety. - Pytanie, na którym etapie w przypadku przedwczesnego pęknięcia błon płodowych, które może spowodować sepsę przed 23. tygodniem ciąży, i pod jakimi warunkami lekarz może bezpiecznie z punktu widzenia swojej ewentualnej odpowiedzialności karnej uznać, że ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia ciężarnej? Dopóki płód żyje, lekarze zasłaniają się niewiedzą, czy jest stan bezpośredniego zagrożenia -  mówi mec. Budzowska. I wyjaśnia, że przesłanka odnosząca się do ratowania życia i zdrowia kobiety, jest trudna w praktyce do zastosowania, bo jest ocenna. – Czy to ma być zagrożenie bezpośrednie czy pośrednie, czy chodzi tylko o zdrowie fizyczne, co podkreśla Ordo Iuris, czy też psychiczne – wyjaśnia mec. Budzowska.

Czytaj w LEX: Przegląd problemów dotyczących odpowiedzialności zawodowej lekarzy w orzecznictwie SN >

Na sprawę podobnie patrzy Oskar Luty, adwokat i założyciel kancelarii Fairfield, broniący często lekarzy. – Lekarze nie znajdą w prawie odpowiedzi na pytanie, jakiego typu zagrożenie życia lub zdrowia matki upoważnia do terminacji ciąży? Każde? A może chodzi o ryzyko dziewięćdziesięcioprocentowe, a może pięćdziesięcioprocentowe? Przede wszystkim jednak wyrok TK mówi, że skoro jest zagrożone życie matki, to można je ratować, ale pozostawia bez odpowiedzi pytanie, co z zagrożeniem zdrowia? Moim zdaniem z wyroku można wywieść, że przesłanka zagrożenia zdrowia też podlegałaby negatywnej ocenie Trybunału. Nie zgadzam się zatem z poglądem, że wyrok TK chroni tak samo kobietę, jak i dziecko– mówi mec. Luty. Jego zdaniem sprawa z Pszczyny wywołała dyskusję na bardzo ważny temat, praktycznych skutków wyroku TK - co też w swoim wpisie na Twitterze zasygnalizowała mec. Budzowska. – Jestem zobowiązany do zachowania tajemnicy adwokackiej, ale jest więcej przypadków przeciągania decyzji w sprawie zakończenia ciąży, przewożenia pacjentek do innych placówek – mówi mec. Luty. Eksperci zgodnie dodają, że gdyby pojawiły się standardy działania, lekarzom łatwiej byłoby podejmować decyzje.

Czytaj w LEX: Przegląd spraw sądowych w kontekście najczęściej spotykanych błędów medycznych >

 

Brakuje standardów o których mówi Ordo Iuris

Przedstawiciele Ordo Iuris podkreślają, że to nie efekt wyroku TK, tylko naruszenia standardów. Tyle, że zarówno prawnicy jak i lekarze wskazują, że brakuje standardów. - Standardów w tym zakresie praktycznie nie ma – mówi Oskar Luty. -  Tymczasem oprócz przypadków jednoznacznych, jak ciąża pozamaciczna, jest wiele trudnych sytuacji klinicznych, obejmujących tętniaki, czy też nowotwory. W efekcie pojawiają się pytania, wątpliwości, różnice poglądów wśród lekarzy – a w tle ryzyko więzienia. Zdarzają się też płody nierokujące przeżycia, ale zagrażające zdrowiu lub życiu matki, choć nie bezpośrednio w danym momencie. Takie sytuacje są dla lekarzy koszmarem. Po każdej trudnej decyzji lekarza czekają miesiące lub lata niepewności, czy nie czeka go postępowanie karne – wyjaśnia mec. Luty.

Wytyczne czy standardy mogłoby wydać, np. Polskie Towarzystwo Ginekologów I Położników, dawniej Polskie Towarzystwo Ginekologiczne, które np. wydaje rekomendacje w sprawie cesarskiego cięcia. – W Polsce w bardzo wielu zagadnieniach brakuje wytycznych – przyznaje Michał Bulsa. – W Wielkiej Brytanii czy USA są takie wytyczne, na dodatek aktualizowane co 4 lata. I tak powinno być w Polsce. W efekcie lekarz, który postępowałby zgodnie z nimi,  a mimo to doszłoby do niepożądanego zdarzenia, mógłby czuć się bezpiecznie. Wiedziałaby, że nie poniesie odpowiedzialności karnej. Dziś lekarz może mieć postępowanie dyscyplinarne, wewnątrzszpitalne, karne, cywilne, nawet jak działa zgodnie z wiedzą medyczną. Nawet jak okaże się po latach, że jest niewinny, to trudno po takim doświadczeniu podejmować decyzje tylko w wyniku przesłanek medycznych. W efekcie mnoży się badania, konsultacje, przetrzymuje w szpitalu, by mieć 100 proc. pewności, że jest zabezpieczony na wypadek procesu – mówi Bulsa.

Zobacz w LEX: Raportowanie zdarzeń niepożądanych w świetle ustawy o jakości - szkolenie online >

Mec. Budzowska przyznaje, że w sprawie tak ważnej i wieloaspektowej, jak ratowanie życia i zdrowia matki, powinny się pojawić przynajmniej standardy opracowane przez autorytety. – W położnictwie mamy już wiele kwestii regulowanych na poziomie rozporządzeń, mamy standard opieki okołoporodowej, który jest dobrym przewodnikiem, tym bardziej więc przydałyby się wytyczne w sprawie przesłanek terminacji ciąży zagrażającej życiu lub zdrowiu kobiety, a także wsparcie prawno-medyczne dla lekarzy stojących w obliczu wskazań do podjęcia tak trudnej decyzji. Powinni mieć możliwość skonsultowania się w prawnikiem i drugim specjalistą, bo lekarz sprawujący opiekę nad pacjentką jest najsłabszym, ostatnim ogniwem łańcucha. To na jego barkach spoczywa ciężar decyzji, to on musi wybrać metodę postępowania, mając świadomość otoczenia prawnego w jakim się porusza, i tego czy potencjalnie grożąca mu odpowiedzialność karna i cywilnej jest rzeczywiście realna w tym konkretnym przypadku, o którym przyszło mu decydować. – podkreśla mec. Budzowska.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność karna za następstwa zabiegu przerwania ciąży >

Obecnie zgodnie z art. 152 kodeksu karnego lekarz za wykonanie nielegalnego zabiegu terminacji ciąży za zgodą matki podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech (art. 152 kodeksu karnego). Za nieumyślne pozbawienie życia kara wynosi 5 lat.