Choć lekarz nie jest funkcjonariuszem publicznym, to obecnie przysługuje mu ochrona prawna należna takiemu funkcjonariuszowi na podstawie art. 44 ustawy z 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Ale tylko wtedy, gdy udziela świadczeń zdrowotnych albo działa z tytułu obowiązku udzielenia pomocy lekarskiej w przypadku istnienia niebezpieczeństwa utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia. Ten sam przepis mówi o tym, że ochrona prawna należna funkcjonariuszowi publicznemu obejmuje tylko lekarzy wykonujących zawód w placówkach mających umowy z NFZ. Nie są nią objęci lekarze pracujący w podmiotach komercyjnych. Naczelna Izba Lekarska (NIL) postuluje zmianę przepisów tak, aby ochroną należną funkcjonariuszowi publicznemu objęci byli wszyscy lekarze, niezależnie od miejsca zatrudnienia.

- Samorząd lekarski stoi na stanowisku, że wobec nasilającej się agresji wobec personelu lekarskiego, zakres ochrony prawnej, przysługującej aktualnie lekarzom, jest zbyt wąski. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej nie godzi się z takim różnicowaniem pracy lekarza. Praca każdego lekarza jest niezwykle ważne i doniosła społecznie, nie powinno mieć tutaj znaczenia czy pracę tę finansuje płatnik publiczny, czy jest ona świadczona poza systemem świadczeń finansowanych ze środków publicznych. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej uważa, że w każdym przypadku, gdy lekarz jest przedmiotem ataku w czasie wykonywania zawodu, powinien korzystać z takiej ochrony prawnej, z jakiej korzystają funkcjonariusze publiczni – podaje NIL w apelu do MZ o zmianę przepisów.

Lekarze w komercyjnych placówkach bez ochrony

Obecnie obowiązujące przepisy czynią takie rozróżnienie tylko w stosunku do lekarzy, na co zwraca uwagę Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Lekarzy Prywatnych (OSLP) w piśmie do minister zdrowia. W jego opinii ochrona prawna lekarzy nie powinna być uzależniona od sposobu finansowania podmiotu, w którym jest zatrudniony. Tym bardziej, że takiego podziału nie ma w stosunku do m.in. pielęgniarek i położnych czy ratowników medycznych. Art. 11 ustawy z 15 lipca 2011 r. o zawodach pielęgniarki i położonej mówi o tym, że podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych, niezależnie od sposobu finansowania podmiotu leczniczego, w którym są zatrudnione, przysługuje im ochrona jak funkcjonariuszom publicznym. Podobny przepis ma ustawa o państwowym ratownictwie medycznym względem członków zespołu ratownictwa medycznego, osób udzielających świadczeń zdrowotnych w SOR, dyspozytorów medycznych podczas wykonywania swoich zadań, wojewódzkich koordynatorów ratownictwa medycznego i krajowego koordynatora ratownictwa medycznego.

Wszystkich zawodów medycznych dotyczy art. 15a ustawy z 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej, zgodnie z którym osoba wykonująca zawód medyczny, udzielająca świadczeń zdrowotnych poza zakładem leczniczym, korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
- Przepis ten jednak należy ocenić jako nieprzyznający wystarczającej ochrony prawnej lekarzom pracującym w prywatnych placówkach udzielających świadczeń na zasadach komercyjnych, bowiem dotyczy jedynie świadczeń zdrowotnych wykonywanych poza zakładem leczniczym – podkreśla Andrzej Sokołowski.

W ocenie OSLP sytuacja wszystkich zawodów medycznych powinna być zrównana, ponieważ wszystkie te grupy zawodowe udzielają świadczeń zdrowotnych w bezpośrednim kontakcie z pacjentem, co czyni stopień narażenia ich na ryzyko ataku ze strony pacjenta jednakowym. - Nie istnieją racjonalne powody, żeby różnicować ochronę prawną poszczególnych zawodów medycznych, a tym samym także zakres ochrony prawnej osób fizycznych w oparciu o kryterium sposobu finansowania działalności leczniczej. Ochrona jak funkcjonariuszowi publicznemu nie przysługuje jedynie lekarzowi, który wykonuje zawód w podmiocie wykonującym działalność leczniczą, który nie zawarł umowy z NFZ – podkreśla prezes stowarzyszenia.

Czytaj też w LEX: Kwiatkowska Monika, Mobbing, groźby karalne i hejt w placówce medycznej - jak im zapobiegać i przeciwdziałać?>

 

Wymiar sprawiedliwości musi być mniej pobłażliwy

Powodów do różnicowania ochrony dla lekarzy, w zależności od miejsca zatrudnienia i finansowania świadczeń, nie widzi też Aleksandra Powierża, radca prawny, partner w Kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża. - Fala agresji, hejtu i nieprawidłowych zachowań wobec lekarzy jest zatrważająca. W każdym tygodniu mam sprawę, gdzie zwraca się do mnie pracownik ochrony zdrowia z tego typu problemem. Wszyscy lekarze są na niego narażeni, niezależnie od miejsca zatrudnienia – podkreśla.
Uważa, że istotne mogłoby też być wpisanie zawodu lekarza na listę funkcjonariuszy publicznych (art. 115 kodeksu karnego). – Co do zasady i w kontekście ochrony prawnej nie zmieniłoby się nic, bo teraz przysługują lekarzom takie same prawa, jak zawodom uznanym za funkcjonariuszy publicznych. Jednak pomysł nie jest zły, bo mogłoby to spowodować większy respekt pacjentów i większą barierę psychologiczną oraz wpłynąć na minimalizację nieodpowiednich zachowań wobec medyków. Powiedzenie wprost w przepisach, że lekarz jest funkcjonariuszem publicznym, mogłoby mieć zatem znaczenie – mówi mec. Aleksandra Powierża. Jednocześnie podkreśla, że bardzo ważne jest, by organy wymiaru sprawiedliwości respektowały prawa, które wynikają z kodeksu karnego wobec funkcjonariuszy publicznych i lekarzy mających takie prawa. Z jej praktyki wynika, że obecnie nie zawsze tak się dzieje. W opinii mec. Powierży, ochrona prawna zawodów medycznych powinna też obowiązywać w kontekście hejterskich wpisów w internecie po wizycie. Prokuratury odmawiają wtedy wszczęcia postępowania, bo atak słowny nie nastąpił w czasie udzielania świadczenia zdrowotnego.

Czytaj również: Prokuratorzy priorytetowo potraktują sprawy przemocy wobec medyków

Prof. Radosław Tymiński, adwokat prowadzący blog prawalekarzy.pl, uważa, że samo objęcie ochroną należną funkcjonariuszom publicznym wszystkich lekarzy jest jakimś rozwiązaniem, ale nie zwiększy bezpieczeństwa prawnego lekarzy. – Owszem, jeśli ktoś jest funkcjonariuszem publicznym, to za zaatakowanie go grozi większa kara, a sprawy przeciwko osobom, które atakują funkcjonariusza publicznego prokuratura prowadzi z urzędu. Jednak nie rozwiązuje to problemu narastającej agresji wobec lekarzy czy w ogóle w społeczeństwie – zwraca uwagę mec. Tymiński. Równocześnie podkreśla, że z jego perspektywy jako praktyka reprezentującego niejednokrotnie lekarzy w sprawach dotyczących agresji przeciwko nim wynika, że istnieje pewnego rodzaju pobłażliwość wobec takich zdarzeń po stronie organów wymiaru sprawiedliwości. I to na pewno należy zmienić.

Zobacz wzór w LEX: Akt oskarżenia w sprawie o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego (wraz z wnioskiem w trybie art. 335 § 2 k.p.k.)>

Zgodnie z art. 222 par. 1 kodeksu karnego, za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego lub osoby, która mu pomaga podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do 3 lat. Za czynną napaść na funkcjonariusza publicznego (art. 223 par. 1 k.k.) grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat, a jeżeli skutkiem napaści był jego ciężki uszczerbek na zdrowiu, kara pozbawienia wolności wynosi od 2  do 12 lat. Za znieważenie funkcjonariusza lub konstytucyjnego organu (art. 226 par. 1 k.k.) grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo jej pozbawienia do roku.

Czytaj też: Rejestr agresywnych pacjentów nie jest nowym pomysłem, ale wciąż kontrowersyjnym

Czytaj też w LEX: 

Ciechorski Jan, Ustawa o działalności leczniczej. Komentarz do wybranych przepisów> 

Wrocławski Adrian, Użycie samochodu do czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego - art. 223 k.k. Glosa do wyroku s.apel. z dnia 7 marca 2018 r., II AKa 40/18>

Nowość
Kodeks Etyki Lekarskiej. Komentarz
-10%

Cena promocyjna: 215.1 zł

|

Cena regularna: 239 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 179.25 zł