Do końca 2017 roku szpitale i przychodnie miały czas, by spełnić warunki określone w rozporządzeniu ministra zdrowia z 26 czerwca 2012 r. w sprawie szczególnych wymagań, jakimi powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą. Placówka, która nie spełnia norm teoretycznie powinna być wykreślana z rejestru, jednak tak się nie stało, bo nowelizowano ustawę o działalności leczniczej i wprowadzono do niej art. 207. Dzięki niemu lecznica, która w dniu wejścia w życie ustawy częściowo nie zrealizowała programu dostosowania, mogła wystąpić do właściwego organu Państwowej Inspekcji Sanitarnej z wnioskiem o wydanie opinii o wpływie niespełniania wymagań na bezpieczeństwo pacjentów.

Wymogi fachowe i sanitarne dla pomieszczeń przychodni - czytaj tutaj>>
 

Zgodnie z tym przepisem od 1 stycznia 2018 r. to powiatowy inspektor sanitarny na wniosek szpitala wydaje opinie o spełnieniu podstawowych wymagań bezpieczeństwa przez lecznicę.

Założenia były takie, że GIS miał wydawać taką opinię, gdy odstępstwa od wymagań nie są niebezpieczne dla pacjenta i personelu. Taka formuła miała zapewnić bezpieczeństwo pacjentom, a szpitalom dać czas na to, by z biegiem czasu znalazły pieniądze na dostosowanie się do wymogów rozporządzenia i realizowały programy dostosowawcze. Jednak wszystko poszło w innym kierunku.

Mogą, ale nie muszą się dostosować

Bo teraz nawet jeśli opinia sanepidu jest krytyczna, bo podmiot nie spełnia wymagań, to i tak on działa, bo taka opinia nie jest wiążąca. Grzegorz Hudzik, zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego tłumaczy, że pierwotnie mieli wydawać takie opinie w formie decyzji administracyjnej i wtedy byłyby wiążące dla podmiotu, ale ostatecznie sanepid wydaje opinie, do których podmioty mogą się dostosować, ale nie muszą.

- Wydawanie decyzji administracyjnych wiązałoby się z dużą odpowiedzialnością – mówi Hudzik. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że są różne nakłady na podmioty lecznice i programy dostosowawcze w różnych województwach były realizowane w różny sposób, dlatego doszliśmy do wniosku, że będziemy dostarczać informacji w postaci opinii sanitarnej na temat warunków w danym podmiocie i czy te podmioty są bezpieczne dla pacjenta i personelu - dodaje.

 

Zaćma, rezonans i tomografia bez limitów od kwietnia - czytaj tutaj>>

 


Przepisy sobie i życie sobie

To podmiot leczniczy występuje do powiatowego inspektora sanitarnego o wydanie opinii, w której jest oceniane, czy spełnia wymagania bezpieczeństwa. Wtedy następuje analiza ryzyka dokonana przez dyrektora szpitala i analiza ryzyka dokonana przez państwowego inspektora sanitarnego. Gdy inspektor stwierdzi sytuację zagrażającą bezpiecznemu, już nie wydaje opinii, ale decyzję nakazującą usunięcie lub unieruchomienie w części danego podmiotu.

Grzegorz Hudzik podkreśla, że gdy podmiot nie spełnia wymagań w krytycznych obszarach,  np.: takich jak wyposażenie sali operacyjnej czy oddziału intensywnej terapii, był obligowany do rezygnacji z części lub z całości wykonywanych zadań. Sanepid jednak nie ma dokładnych danych dotyczących tego, w ilu przypadkach w powiatowych stacjach sanitarnych wydano decyzję o zamknięciu lub zawieszeniu oddziału. Za to ministerstwo zdrowia podaje, że „państwowe inspekcje sanitarne nie wydały opinii o krytycznym wpływie na bezpieczeństwo pacjentów. Wszystkie podmioty funkcjonują bez zakłóceń”.

- Wiem osobiście o wydanych pięciu decyzjach o unieruchomieniu oddziałów w szpitalach powiatowych. Głównie chodziło o sale operacyjne lub sale do cięć cesarskich, które nie mogły działać ze względu na brak instalacji klimatyzacyjnej na bloku lub sterylizacji w szpitalu – mówi Hudzik. – Tam istniało duże ryzyko przeniesienia zakażenia na pacjenta.

 

Ekonomicznie zmuszą szpitale, by operowały zaćmę w trybie jednodniowym - czytaj tutaj>>

 

Kontrolują na bieżąco, ale po co zamykać?  

Jak wynika z danych GIS, do 8 lutego 2019 r., o wydanie opinii wystąpiło 876 podmiotów. Wydano 800 opinii, reszta jest w toku. Z danych sanepidu wynika także, że ponad 500 placówek w ogóle nie zgłosiło się do nich po taką opinię, bo nie musiały. – Te placówki, które się nie zgłosiły po opinię, są przez nas kontrolowane i sprawdzamy czy są dostosowane – mówi Hudzik.

GIS podaje, że program dostosowawczy do przepisów rozporządzenia przygotowały 2439 placówki, a zrealizowało go 1109. Co się dzieje z tymi, które go nie zrealizowały? Działają nadal.

- Pełnimy bieżący nadzór i będziemy sprawdzać czy placówki dostosowały się do wymogów – podkreśla Grzegorz Hudzik. - Jeśli coś będzie wymagało natychmiastowych działań, wydamy decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności. Jednak np. szerokość korytarza czy niedoświetlenie korytarza z dwóch stron nie ma bezpośrednio wpływu na bezpieczeństwo pacjentów, a jest ujęte w tym rozporządzeniu i jest traktowane jako uchybienie.

Sanepid zaraportował do wojewodów, którzy prowadzą rejestry podmiotów medycznych, że w 164 przypadkach uchybienia w obszarach, które są krytyczne z punktu widzenia bezpieczeństwa pacjentów, są znaczące. - Nie chcemy wpływać na zamykanie oddziałów czy szpitali, ale przekazując te dane do wojewodów chcemy pokazać podmiotom tworzącym potrzebę gwałtownej potrzeby wyremontowania pewnych oddziałów lub jeśli jest taka możliwość należałoby przenieść te działania na inne podmioty na tym obszarze. To jest rola tych, którzy kreują politykę zdrowotną – podkreśla Hudzik.

Powstała proteza

Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP podkreśla, że gdy pod koniec 2017 r. przepisy dotyczące wymogów miały zacząć obowiązywać, wtedy podkreślano, że ok. 300 szpitali powiatowych nie będzie miało szansy, by je spełniać i dalej działać. - Teraz robimy unik. Także sieć szpitali nie poprawiła jakości, bo nie brano pod uwagę, czy szpital spełnia wymagania tego rozporządzenia czy nie, kwalifikując go do sieci – mówi Mądrala. - Powstała proteza. Nasze przepisy są najbardziej restrykcyjne w całej UE. Wprowadźmy normalność. Warto się zastanowić czy resort zdrowia nadal chce się ich trzymać, a może to dobry moment, by popatrzeć na te wytyczne i je zmienić - dodaje.

Andrzej Mądrala wspomina, że ostatnio odwiedzał kogoś w szpitalu w Gdańsku. U pacjenta doszło o zakażenia wewnątrzszpitalnego z powodu panujących tam warunków i musiał dostawać antybiotyki. – Na oddziale, na którym jest 25 łóżek, są dwie łazienki, z tego jedna była nieczynna – opowiada Mądrala.  

Nowe otwarcie po 1 kwietnia?

Od 1 kwietnia br. ma zacząć obowiązywać nowelizacja rozporządzenia określającego wymagania, jakimi powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (jej projekt jest teraz opiniowany).

Resort zdrowia tłumaczy, że to zmiana czysto formalna, bo musieli określić warunki dla udzielania świadczeń dla gabinetów fizjoterapeutów. – Konieczność wydania nowego rozporządzenia wynika ze zmiany ustawy o działalności leczniczej, w której  wprowadzono możliwość wykonywania zawodu fizjoterapeuty w formie praktyk fizjoterapeutycznych  – tłumaczy Sylwia Wądrzyk, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia.

Rzecznik MZ podkreśla, że projektowana regulacja wprowadza nieznaczne zmiany w stosunku do aktualnie obowiązującego rozporządzenia. - W stosunku do pozostałych podmiotów leczniczych, projektowane rozporządzenie nie nakłada żadnych nowych obowiązków – podkreśla Wądrzyk.

Problem polega na tym, że choć te wymogi się nie zmienią, to nadal jest wiele szpitali, które ich nie spełnia.

– Czas najwyższy, dla dobra personelu i pacjentów, zacząć realizować to rozporządzenie dotyczące wymogów - mówi Marcin Pakulski,  były prezes NFZ. - Teraz sytuacja jest absurdalna, czy ktoś spełnia wymogi czy nie i tak może przyjmować pacjentów. Pojawia się pytanie, czy te przepisy są tworzone na serio czy na niby?

Pakulski podkreśla, że według niego 1 kwietnia, czyli wejście w życie nowelizacji rozporządzenia, to powinien być koniec tej fikcji, że mamy wymagania, a szpital, który ich nie spełnia może nadal działać i przyjmować pacjentów, a za świadczenia płaci publiczny płatnik. - Rozporządzenie określające warunki wykonywania świadczeń zdrowotnych jest jednoznaczne, czyli albo ktoś je spełnia i ma prawo działać albo zgodnie z prawem albo nie powinien wykonywać działalności leczniczej – podkreśla Pakulski.


Wymagania fachowe i sanitarne szpitala - czytaj tutaj>>

Dyrektorzy: Część przepisów trzeba poprawić

Dyrektorzy szpitali podkreślają, że normy są bardzo rygorystyczne i trudne do spełnienia, zwłaszcza w starych budynkach.  Podają przykład, że muszą zapewnić dostępność do łóżka chorego z trzech stron. Dla nich wiąże się to z rozgęszczeniem łóżek, ale dla pacjenta wcale nie jest wygodne.

- Od początku zwracaliśmy uwagę na to, że normy są zbyt rygorystyczne. Żeby zmodernizować szpitale tak, by spełniały te wymogi, trzeba mieć duże pieniądze – mówi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego CMKP w Warszawie. – Mój szpital mieści się w starym budynku, w którymś kiedyś był urząd. Przy okazji kolejnych remontów przystosowujemy pomieszczenia do obowiązujących wymagań, ale do kwietnia tego roku nie damy rady zmodernizować wszystkiego. Sanepid nam to wytyka przy każdej kontroli i wiem, co muszę zmienić, ale nie mam aż tyle pieniędzy, by wszystko zrobić. Teraz dwa nasze oddziały na 10 spełniają obowiązujące normy - dodaje dyrektor.